Reklama

Dorastając z "Grą o tron"

W Beverly Hills jest słoneczne popołudnie. Arya i Sansa Stark - czyli Maisie Williams i Sophie Turner - śpiewają piosenkę "Stay with Me" z repertuaru ich rodaka, Sama Smitha. Młode brytyjskie aktorki, gwiazdy kultowej produkcji HBO "Gra o tron", które już na pierwszym castingu połączyła przyjaźń, doskonale bawią się podczas wspólnej sesji zdjęciowej kończącej tydzień imprez i spotkań z dziennikarzami, będących częścią machiny promocyjnej długo oczekiwanego piątego sezonu serialu.

W jasnych promieniach słońca trudno wyobrazić sobie, że w jakimś innym świecie może istnieć miejsce takie jak Winterfell, surowa siedziba rodu Starków.

- Powinnyśmy mieć więcej takich wspólnych sesji. To było super! - cieszy się Sophie Turner. - Jakaś okładka "Vogue'a" albo coś w tym rodzaju.

Turner oczywiście żartuje, ale nie można wykluczyć takiego rozwoju wypadków. Ona i Maisie Williams zaczynały przygodę z serialem przy stoliku dla dziecięcych członków obsady. Grane przez nie bohaterki co i rusz popadały w tarapaty, a ich samych nikt nie zabierał na zloty fanów fantastyki, w których gremialnie uczestniczyły inne gwiazdy "Gry o tron". Za to teraz dziewiętnastoletnia Sophie i osiemnastoletnia Maisie wysuwają się na plan pierwszy - zarówno w serialu, jak i w życiu.

Reklama

W nowym sezonie siostry Stark stają się motorami napędowymi akcji, dołączając tym samym do grona wyrazistych kobiecych postaci, z których produkcja HBO słynie od samego początku - niezależnie od faktu, że wielu krytykuje ją za liczne sceny przemocy seksualnej wobec występujących w niej bohaterek i jeszcze liczniejsze sceny nagości z ich udziałem.

Arya Stark - po całym sezonie dynamicznej interakcji z Sandorem "Ogarem" Clegane'em (Rory McCann) - zmierza ku nieznanym krainom, by tam doskonalić swoje umiejętności wojowniczki. Z kolei Sansa, która w ubiegłym roku porzuciła (ku ogromnej uciesze fanów) postawę smutnej ofiary i pokazała, że potrafi być nie tylko uległa, ale i przebiegła, przeżywa kolejne niebezpieczne przygody w towarzystwie Littlefingera (Aidan Gillen), jej prywatnego nauczyciela praktycznego makiawelizmu. - Stała się silną młodą kobietą mówiącą własnym głosem - mówi o swojej bohaterce Turner. - Nie jest już pionkiem w rękach innych graczy, ale rozgrywa własną partię.

Obie aktorki powoli wypływają też na szersze wody, już z dala od Westeros. Williams zakończyła niedawno zdjęcia do niezależnego filmu "The Devil and the Deep Blue Sea", a Turner wystąpiła w dwóch pełnometrażowych produkcjach: dramacie "Alone" i będącym połączeniem komedii oraz kina akcji "Barely Lethal" ("Ludzie myślą, że to jakieś porno" - śmieje się). A na tym nie koniec: odtwórczynię roli Sansy zobaczymy też w superprodukcji "X-Men: Apocalypse" jako młodą Jean Grey.

Najpierw jednak dziewczęta musiały przeżyć skok na główkę w odmęty szaleństwa na punkcie "Gry o tron", jakie znów opanowało Kalifornię. Premiera piątego sezonu, która odbyła się 23 marca w San Francisco, zgromadziła tłumy fanów serialu, którzy z ogłuszającym piskiem robili swoim idolom spacerującym po czerwonym dywanie zdjęcia. Ci najbardziej wytrwali koczowali przez kilka godzin pod budynkiem ratusza, w którym odbywało się afterparty, by zdobyć autografy od swoich ulubieńców. Williams i Turner uczestniczyły, rzecz jasna, w tej imprezie - pierwsza zjawiła się na niej ze swoją mamą i obie cały czas krążyły między stolikami; druga pozowała fotoreporterom, siedząc na replice Żelaznego Tronu. A już następnego wieczora Williams pojawiła się w show "Jimmy Kimmel Live!".

- Ludzie często pytają nas, czy nie tęsknimy za życiem zwyczajnych nastolatek - mówi serialowa Arya. - A my tak naprawdę nie wiemy, jak ono wygląda, bo dla nas zwyczajne jest właśnie to życie, które teraz wiedziemy.

Kiedy rozpoczynały się zdjęcia do pierwszego sezonu "Gry o tron", Turner i Williams miały odpowiednio 13 i 12 lat. Obie dojrzewały na planie serialu. Od czasu, kiedy ojciec Aryi i Sansy, Ned Stark, zakończył życie ścięty własnym mieczem, ścieżki sióstr ani razu się nie przecięły. Nie jest tajemnicą, że produkcja HBO powstaje w wielu lokalizacjach: w przypadku Williams była to głównie zimna Irlandia Północna; Turner z kolei pracowała na planie w słonecznej Chorwacji. Teraz jednak nastąpi zamiana miejsc. - A ja przez ostatnie cztery lata nie pozwalałam Maisie zapomnieć o tym, że mam lepiej! - śmieje się Turner.

Przyjaciółki spędzają wspólnie tyle czasu, ile to możliwe w tych okolicznościach. Odwiedzają się latem (Turner mieszka na co dzień w Londynie, Williams w Bath), wspólnie jeżdżą na imprezy, od których nie stronią ich rówieśnicy, jak czerwcowy festiwal muzyczny w Glastonbury. Tworzą intymny, zgrany tandem funkcjonujący w ramach międzynarodowego zjawiska. To "taki mały dziewczęcy gang" (by zacytować Maisie), którego członkinie spędziły okres dojrzewania w średniowiecznych zamczyskach i na końskim grzbiecie, uciekając przed odpychającymi mężczyznami w serialu, a przed oszalałymi fanami w realu. Jak mówią młode aktorki, ich życie czasami jest po prostu "chore".

- Nasi znajomi nie są w stanie zrozumieć tego w stu procentach - podkreśla Williams. - Miło jest poprzebywać od czasu do czasu z osobą, która doskonale wie, z czym się to wszystko wiąże. (...)

Turner - smukła i mierząca jakieś 180 cm na obcasach - jest bardziej "eteryczną" połową tego duetu, ale też zdradzającą większe skłonności do żartów. Williams, niewysoka i zazwyczaj poważna, z nonszalancją pałaszuje frytki, od których stroni jej przyjaciółka. Mimo tych różnic dziewczęta od początku poczuły do siebie wzajemną sympatię. Zanim się jednak spotkały, Williams musiała przeżyć konfrontację z całą plejadą bardzo ułożonych, by nie rzec zmanierowanych kandydatek do roli Sansy.

- Modliłam się na castingu, żeby ktoś zabrał ode mnie te straszne dziewuchy! - wspomina. - I wtedy pojawiła się ona. - Pamiętam, że nasza interakcja wzbudziła tego dnia mnóstwo entuzjazmu - dodaje Turner.

Rzeczywiście, serca twórców serialu podbiła naturalność obu dziewcząt. Jak wspomina D. B. Weiss, scenarzysta, Sophie Turner grała tak, "jakby w ogóle nie grała". Z kolei wrodzona zadziorność Williams przypieczętowała koniec najdłuższego castingu spośród wszystkich organizowanych przed rozpoczęciem zdjęć do "Gry o tron".

- Ma w sobie ducha odwagi, ale też jest w niej coś ze skrzywdzonego dziecka, co bardzo mocno oddziałuje na odbiorcę. Dzięki temu jest kimś więcej niż tylko małą łobuziarą bez serca - mówi Weiss.

I tak serialowe siostry Stark trafiły do świata, który - jak żartobliwie stwierdziła Williams w rozmowie z Jimmym Kimmelem - można uznać za nieodpowiedni nie tylko dla widzów poniżej 17. roku życia, ale nawet dla jej 87-letniej babci.

- To fakt. Te dwie młode kobiety musiały udźwignąć większy ładunek dramatyzmu właściwego "dorosłym" rolom niż jakiekolwiek inne dziewczyny w ich wieku występujące w telewizyjnych produkcjach - przyznaje D.B. Weiss.

Egzekucja ojca, na którą musiały patrzeć z bliska, to zaledwie początek tego, co stało się udziałem Sansy i Aryi. Ta pierwsza musiała znieść liczne upokorzenia na dworze w Królewskiej Przystani, ta druga - uciekać przez bezdroża i leśne ostępy, torując sobie drogę mieczem i sztyletem - i zostawiając za sobą trupy swoich wrogów.

- Najbardziej niekomfortowa sytuacja, jakiej doświadczyłem w swoim życiu, to chyba ta, w której wspólnie z rodzicami Sophie Turner oglądałem próby przed pewną sceną z sezonu drugiego, w której niemoralne osoby robią z Sansą różne niemoralne rzeczy - wspomina D.B. Weiss. I chociaż Sansa wyszła z tej opresji cało, to nie sposób zadać sobie pytania, czy czasami akcja serialu nie przybiera obrotu zbyt mrocznego dla psychiki młodych aktorek. Wygląda jednak na to, że im akurat problem sprawiają zadania zupełnie innego kalibru.

- Tylko raz widziałem w oczach Sophie autentyczny strach. Było to wtedy, kiedy musiała zaśpiewać na planie - śmieje się David Benioff, drugi scenarzysta "Gry o tron".

Z kolei - jeśli wierzyć mamie Maisie Williams, pani Hilary Pitt - dla jej córki najtrudniejszy był... śmiech na zawołanie. A cały ten seks i przemoc? "Cóż, to tylko telewizja" - mówi matka aktorki.

Sophie Turner przyznaje jednak, że unika oglądania serialu w towarzystwie swoich rodziców. Jak mówi, czułaby się nieswojo, gdyby przebywała z nimi w tym samym pokoju i patrzyła na sceny erotyczne z udziałem swoich starszych kolegów i koleżanek z obsady. Mimo tego zarówno ona, jak i Williams na co dzień imponują doświadczonym aktorom grającym w serialu swoją dojrzałością i spokojem, z jakim podchodzą do krwistej fabuły. - Właściwie to nigdy nie myślałam o nich jako o małych dziewczynkach - przyznaje Gwendoline Christie, odtwórczyni roli wojowniczej Brienne z Tarthu. - Od początku wykazywały się ogromną inteligencją i profesjonalizmem, zresztą jak cała obsada.

Arya i Sansa Stark nie będą jedynymi heroinami, które w sezonie piątym zademonstrują swoją niezależność. Wraz ze śmiercią patriarchy rodu Lannisterów, Tywina, przed szansą na przejście władzy stanie zarówno jego córka Cersei, jak i oportunistka Margaery Tyrell, marząca o koronie wdowa po królu Joffreyu. Na wschodzie w potęgę wzrośnie smocza królowa Daenerys Targaryen, coraz bliższa włączenia się do walki o najwyższą stawkę. Wracając do sióstr Stark - wreszcie zaczną one aktywnie kształtować swój los, co potwierdzają twórcy serialu - chociaż, jak ostrzega David Benioff, ich nowo nabyta pewność siebie niekoniecznie doprowadzi je do bezpiecznej przystani... Aryę los rzuci do Braavos, do Domu Czerni i Bieli, tajemniczej gildii skrytobójców nazywających siebie Ludźmi Bez Twarzy. Sansa rozwinie skrzydła niczym Czarny Łabędź, stając się niemal równorzędną partnerką dla swojego nowego opiekuna. Jej postawa będzie zaskoczeniem dla wszystkich, nie wyłączając Littlefingera, a nawet jej samej.

Jaki będzie koniec tego wszystkiego - nie wiadomo. Począwszy od 13 kwietnia, HBO wyemituje 10 odcinków serialu. Ile jeszcze sezonów, morderstw, feralnych małżeństw nas czeka? Jakie przeszkody napotkają na swej drodze Arya i Sansa? Te pytania muszą na razie pozostać bez odpowiedzi. (...)


Na szczęście Maisie Williams i Sophie Turner są wolne od tego typu dylematów. Kiedy pytam je o najbliższe plany, wymieniają kręgle, potem solidną drzemkę, a potem lot powrotny do Wielkiej Brytanii i - w przypadku Sophie - przymiarkę kostiumu na planie "X-Menów". Nic nadzwyczajnego...

Jeremy Egner

© 2015 The New York Times

Tłum. Katarzyna Kasińska

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Gra o tron | Maisie Williams
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy