Reklama

Diwa sztuki współczesnej

Film dokumentalny "Marina Abramović: Artystka obecna", poświęcony prekursorce sztuki performance i jednej z najważniejszych współczesnych artystek, można już oglądać w polskich kinach. Reżyser Matthew Akers przybliża twórczość Abramović i jej legendę.

Abramović jako jedna z pierwszych uczyniła ze swojego ciała obiekt artystyczny. Performanse serbskiej artystki zaliczane są do najodważniejszych i najbrutalniejszych, Abramović na oczach widzów wycinała sobie gwiazdę pięcioramienną na brzuchu, biczowała się, waliła głową w ścianę, krzyczała do utraty głosu. Jej sztuka, początkowo przyjmowana krytycznie, z czasem przeszła do historii sztuki współczesnej.

"Przez 40 lat ludzie uważają cię za wariatkę, wysyłają do psychiatryka, by teraz wreszcie cię docenić" - mówi reżyserowi filmu dokumentalnego Matthew Akersowi artystka.

Reklama

Potem dodaje: "Patrzysz na wiele różnych Marin. Marinę, która jest produktem dwojga bojowników, bohaterów narodowych: zero ograniczeń, siła woli. Osiągnie każdy cel, który sobie postawi. A obok jest inna Marina, mała dziewczynka, która dostała od matki za mało miłości, bardzo wrażliwa, potwornie rozczarowana i smutna. I jeszcze inna, która posiadła duchową mądrość i potrafi wznieść się ponad to wszystko. Ją lubię najbardziej".

Reżyser filmu poświęconego artystce towarzyszy jej w przygotowaniach do retrospektywnej wystawy w Museum of Modern Art w Nowym Jorku w 2010 r., gdzie Abramović zaprezentowała nowy performance pt. "Artist is Present".

Artystka "przesiedziała" widowisko przy stole patrząc na widzów, którzy kolejno sadowili się na krześle naprzeciwko niej. W milczeniu i bez ruchu performerka spędzała 7,5 godziny przez sześć dni w tygodniu. Przez trzy miesiące - czas trwania wystawy - przesiedziała łącznie 786 godzin.

W performansie artystki udział wzięło ponad pół miliona ludzi. W filmie Akersa można zobaczyć, jak czekają całą noc, aby zająć najlepsze miejsce w kolejce. Naprzeciwko artystki siadają starcy, młodzi i dzieci, niektórzy płaczą, inni widzą w Abramović boginię, wielu próbuje spojrzeć w jej oblicze ponownie.

Jak podkreśla kurator wystawy w MoMA, zgodnie ze statystykami ludzie w Luwrze przystają przed "Mona Lisą", arcydziełem Leonardo da Vinci, na 30 sekund. "Tutaj ludzie siedzą całymi godzinami" - zaznaczył.

Marina Abramović urodziła się 30 listopada 1946 r. w Belgradzie. Tam rozpoczęła studia na Akademii Sztuk Pięknych, ukończyła je w 1972 r. na akademii w Zagrzebiu.

W 1973 r. wykonała swój pierwszy performance, który zapoczątkował cykl "Rytm". Od początku Abramović zadawała sobie ból na oczach widzów. W jednym z performansów artystka położyła się w środku płonącej gwiazdy. Brak tlenu sprawił, że straciła przytomność, a widowisko musiało być przerwane.

Innym razem Abramović wbijała nóż między rozpostarte palce, raniąc się kilkadziesiąt razy. W performansie "Art Must Be Beautiful/Artist Must Be Beautiful" w 1975 r. czesząc godzinami, do krwi, swoje długie, ciemne włosy powtarzała, że "sztuka musi być piękna" i "artysta musi być piękny".

Akersowi udało się sfilmować spotkanie po latach z byłym partnerem Abramović, niemieckim artystą Ulayem. Dwójka artystów spędziła ze sobą 12 lat. W latach 1975-1988 prezentowali performanse poddając analizie naturę kobiet i mężczyzn. Często występowali przed widownią nago, krzycząc na siebie do utraty głosu i policzkując się.

Artyści rozstali się po perfomansie "The Lovers/The Great Wall" w 1998 r. Oboje wyruszyli z przeciwnej strony Muru Chińskiego, by po dziewięćdziesięciodniowej wędrówce spotkać się w połowie drogi. Po rozstaniu Abramović tworzyła sama. W filmie wyznaje, że Ulay był jedyną miłością jej życia.

Prace artystki realizowane w latach 90. często nawiązywały do sytuacji w byłej Jugosławii. W ramach performansu "Balkan Baroque", nagrodzonym Złotym Lwem na Biennale w Wenecji w 1997 r., Abramović czyściła kości zwierząt nucąc bałkańską melodię ludową. W zestawieniu z nagraniami wideo przedstawiającymi rodziców artystki, którzy współpracowali z partyzantką Josipa Broz Tity podczas II wojny światowej, performance nawiązywał do historii Bałkanów i własnych, rodzinnych doświadczeń Abramović.


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy