Reklama

Dawid Ogrodnik: Złe dobrego początki

​Kreacja stworzona w "Cichej nocy" przyniosła Dawidowi Ogrodnikowi nagrodę za główną rolę męską na festiwalu w Gdyni. Jednak pierwsze odczucia aktora po przeczytaniu scenariusza Piotra Domalewskiego wcale nie były aż tak entuzjastyczne.

​Kreacja stworzona w "Cichej nocy" przyniosła Dawidowi Ogrodnikowi nagrodę za główną rolę męską na festiwalu w Gdyni. Jednak pierwsze odczucia aktora po przeczytaniu scenariusza Piotra Domalewskiego wcale nie były aż tak entuzjastyczne.
Dawid Ogrodnik na planie "Cichej nocy" /Robert Jaworski /materiały dystrybutora

"Cicha noc" opowiada następującą historię. Adam (Dawid Ogrodnik), na co dzień pracujący za granicą, w Wigilię Bożego Narodzenia odwiedza swój rodzinny dom na polskiej prowincji. Z początku ukrywa prawdziwy powód tej nieoczekiwanej wizyty, ale wkrótce zaczyna wprowadzać kolejnych krewnych w swoje plany. Szczególną rolę do odegrania w intrydze ma jego ojciec (Arkadiusz Jakubik), brat (Tomasz Ziętek), z którym Adam jest w konflikcie, oraz siostra (Maria Dębska) z mężem (Tomasz Schuchardt). Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy świąteczny gość oznajmia, że zostanie ojcem. Wtedy, zgodnie z polską tradycją, na stole pojawia się alkohol. Nikt z rodziny nie spodziewa się, jak wielki wpływ na życie ich wszystkich będą miały dalsze wydarzenia tej wigilijnej nocy.

Jakie były pierwsze przemyślenia Ogrodnika po przeczytaniu scenariusza Piotra Domalewskiego? "Były kwestie, które mnie interesowały i takie, które absolutnie mi się nie podobały. Od razu to napisałem Piotrkowi. Na szczęście nie przestraszyło go to, że tak odważnie wyraziłem swoje zdanie. Już na samym początku zaczęliśmy pracować nad scenariuszem i elementami, które według mnie były do poprawy, czy które wymagały przemyślenia" - mówi PAP aktor.

Reklama

Ogrodnik ma zasadę, że scenariusze debiutantów czyta wnikliwiej i zadaje im więcej pytań, niż przy współpracy z artystami, którzy dysponują już jakimś dorobkiem. Niedawno zgodził się zagrać w obrazie innego debiutanta - "Ostatniej rodzinie" Jana P. Matuszyńskiego. Warto było zaryzykować, bo produkcja okazała się wielkim sukcesem.

Aktor stwierdza, że grając w "Cichej nocy" nie dostrzegał podobieństw między historią przedstawioną w filmie a swoim prywatnym życiem: "Ani razu nie miałem deja vu. Deja vu zdarza mi się bardzo rzadko, ale niezwykle lubię ten moment, kiedy się pojawia. Raczej jestem skupiony na pracy, którą trzeba wykonać. Bycie aktorem to jednak bardzo techniczny zawód".


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy