Reklama

Dakota Johnson przerywa milczenie w sprawie "Pięćdziesięciu twarzy Greya"

Dakota Johnson w najnowszym wywiadzie z magazynem "Vanity Fair" opisała realizację filmu "Pięćdziesiąt twarzy Greya" jako "psychotyczne" doświadczenie. Aktorka, która dzięki roli Anastazji Steele stała się gwiazdą Hollywood, przyznała, że powstawanie filmu było skomplikowane z powodu ingerencji autorki powieściowego pierwowzoru - E.L. James.

Dakota Johnson w najnowszym wywiadzie z magazynem "Vanity Fair" opisała realizację filmu "Pięćdziesiąt twarzy Greya" jako "psychotyczne" doświadczenie. Aktorka, która dzięki roli Anastazji Steele stała się gwiazdą Hollywood, przyznała, że powstawanie filmu było skomplikowane z powodu ingerencji autorki powieściowego pierwowzoru - E.L. James.
Dakota Johnson na niemieckiej premierze "Pięćdziesięciu twarzy Greya" /Simone Kuhlmey/Pacific Press/LightRocket /Getty Images

Dakota Johnson urodziła się we wpływowej filmowej rodzinie i od dziecka była wychowywana na gwiazdę. Jest córką Dona Johnsona i Melanie Griffith (na zdjęciu), gorącej pary Hollywood przełomu lat 80. i 90. Jej babcią jest jedna z muz Alfreda Hitchocka, Tippi Hedren - znana między innymi z kultowych "Ptaków".

Przełomem w jej karierze okazała się rola w erotycznym filmie "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Wcieliła się w nim studentkę literatury - Anastazję Steele, która poznaje przypadkiem młodego biznesmena - Christiana Greya, z którym zaczyna ją łączyć specyficzna relacja.

Reklama

Zapowiadany jako erotyczny skandal film stał się w istocie skandalem, ale artystycznym. Dakota Johnson za swój występ zgarnęła aż dwie Złote Maliny - dla najgorszej aktorki roku - oraz wspólnie z filmowym partnerem Jamiem Dornanem - dla najgorszej ekranowej pary.

Dakotę Johnson oglądaliśmy w roli Anastazji Steel jeszcze w dwóch sequelach cyklu: "Ciemniejsza strona Greya" (2017) i "Nowe oblicze Greya" (2018). 

Dakota Johnson przerywa milczenie w sprawie "Pięćdziesięciu twarzy Greya"

W najnowszym wywiadzie dla "Vanity Fair" Johnson wspomina, że kiedy zgodziła się na występ w "Pięćdziesięciu twarzach Greya", był to inny film niż ten, który trafił do kin. Wszystko z powodu pisarki E.T. James, która w znacznym stopniu ingerowała w proces powstawania ekranizacji.

"Przejęła kontrolę nad filmem, cały dzień, każdego dnia, żądała, żeby pewne rzeczy się w nim znalazły. Były w książce fragmenty, które zwyczajnie nie sprawdzają się w kinie, jak wewnętrzy monolog [bohaterki], który był momentami mocno obciachowy. Nie mogłam tego powiedzieć głośno. Zawsze była bitwa. Zawsze. Kiedy walczyłam o rolę do tego filmu, przeczytałam monolog z 'Persony' [film Ingmara Bergmana - przyp. red.]. Pomyślałam wtedy: 'O, to będzie coś wyjątkowego" - wspomina Johnson.

Aktorka opisuje realizację trylogii jako "nieco szalone" doświadczenie. "Było sporo różnic. Nigdy nie byłam w stanie o tym szczerze opowiedzieć, ponieważ chcesz promować swój film w odpowiedni sposób. Jestem dumna z tego, co zrobiliśmy [...], ale było to niezwykle trudne" - dodała Johnson.

"Nieustanny chaos"

"Najpierw robiliśmy ujęcia, które chciała zrobić [James], następnie kręciliśmy scenę w sposób, w jaki my chcieliśmy ją zrobić. Każdej nocy poprawiałam w scenariuszu sceny ze starymi dialogami, tak abym mogła dorzucić tu lub ówdzie nową linijkę. To był nieustanny chaos" - zwierzyła się aktorka. 

Johnson przyznała, że gdyby wiedziała, jak będzie wyglądać praca na planie, prawdopodobnie nie zgodziłaby się na występ w "Pięćdziesięciu twarzach Greya". Dodała jednak, że nie żałuje udziału w produkcji. "Wciąż nie mogę powiedzieć wszystkiego, ponieważ nie chcę zniszczyć niczyjej kariery ani zepsuć czyjejś reputacji, ale oboje z Jamiem [Dornanem] byliśmy traktowani bardzo dobrze. [James] jest bardzo sympatyczną kobietą, była dla mnie zawsze życzliwa i jestem jej wdzięczna za to, że chciała, abym wystąpiła w tych filmach" - zakończyła dyplomatycznie Johnson.

O spięciach z autorką książki opowiadała też wcześniej reżyserka "Pięćdziesięciu twarzy Greya" Sam Taylor-Johnson. "Praktycznie każda rzecz była przedmiotem dyskusji (...) Kiedy masz do czynienia z kimś, kto z niewiarygodną pasją podchodzi do materii, na której pracujesz, a dodatkowo ma na jej temat ogromną wiedzę, przekazanie steru staje się niezwykle trudne. Rozumiem to jednak i cenię to, bo jestem taka sama" - Taylor-Johnson mówiła prasie. Nie podjęła się już jednak reżyserii sequelu, zastąpił ją James Foley.

Czytaj więcej:

Rozmowa skandalistów na Instagramie. Ujawnią nieznane fakty?

Johnny Depp może zarobić... 300 milionów dolarów! Niespodziewana oferta!

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dakota Johnson | Pięćdziesiąt twarzy Greya
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy