Reklama

Czy papież nas zaskoczy?

Czy wiecie, że papież w Watykanie odprawiał egzorcyzmy, a Japończycy nauczyli się dla niego śpiewać po polsku piosenkę "Góralu czy ci nie żal"? Między innymi tego dowiadujemy się z filmu "Świadectwo". Ten fabularyzowany dokument jest jednak opowieścią głównie dla Polaków. My na pewno wzruszymy się, oglądając tę produkcję.

W czwartek, 16 października 2008 roku, w 30. rocznicę pontyfikatu, papież Benedykt XVI w obecności wielu kardynałów i duchownych różnych religii, m.in. grekokatolickich, prawosławnych (był również mnich buddyjski) oraz kilkuset gości i 400 akredytowanych dziennikarzy, obejrzał premierowy pokaz filmu "Świadectwo".

Zainteresowanie mediów premierą było ogromne. Stanowiska w Watykanie miały wszystkie polskie stacje telewizyjne. Niestety pokazu swoją obecnością nie zaszczycił nikt z najważniejszych polskich polityków. Nie było premiera Donalda Tuska, prezydenta Lecha Kaczyńskiego, marszałków Sejmu i Senatu. Wśród widzów zauważyłam jednak prezydenta Lecha Wałęsę z małżonką, Jolantę Kwaśniewską oraz Hannę Suchocką, która jest ambasadorem Polski przy Stolicy Apostolskiej.

Reklama

"Ten film nie jest wywiadem. To nie jest kalendarium życia papieża. To jest świadectwo - film o człowieku i mam nadzieję, że udało się to pokazać" - mówił producent "Świadectwa" Przemysław Hauser w środę, 15 października, podczas konferencji w Watykanie.

Czy się udało? Sam fakt, że kardynał Dziwisz zgodził się wystąpić przed kamerami i w przejmujący sposób opowiadać historie z życia papieża, należy uznać za sukces.

"Skłonienie księdza kardynała Dziwisza, by opowiedział o tych wydarzeniach, wymagało od nas pewnej pracy. W Watykanie mówiono o nim milczący Stanisław. Jego wypowiedzi w rozmowach z dziennikarzami były bardzo powściągliwe. Tymczasem od pierwszych słów wypowiedzianych w filmie kardynał mówił tak, jakby przygotowywał się do niego od wielu miesięcy. Każde słowo było przemyślane. Widać bardzo silne emocje, zwłaszcza gdy opowiadał o zamachu na papieża i o jego ostatnich chwilach" - wspominał Przemysław Häuser.

To rzeczywiście się czuje, oglądając ten film. Niezwykła jest scena, w której kardynał Dziwisz opowiadając o momencie śmierci Jana Pawła II, ma łzy w oczach. Ten moment chwyta za serce. Mnie najbardziej wzruszyło, kiedy Stanisław Dziwisz mówi o chwili dla niego najtrudniejszej - kiedy musiał zasłonić chusteczką twarz, leżącego już w trumnie papieża-przyjaciela. W tym momencie w filmie pokazano ten obraz - papieski sekretarz, powiernik, przyjaciel ze łzami w oczach czyni tę powinność. Ze wzruszenia nie może stać, trzyma się trumny. To jakby ostateczne pożegnanie - świadomość, że widzi się tę ukochaną twarz ostatni raz... Przejmujące.

Czy dowiedziałam się czegoś nowego o Janie Pawle II? Tak, kilku rzeczy.

Kiedy w 1982 roku, w pierwszą rocznicę zamachu papież pojechał z dziękczynną pielgrzymką do Fatimy, podczas nabożeństwa został zraniony nożem przez szaleńca przebranego za księdza. Informacje o próbie powtórnego zamachu, co prawda, pojawiły się w mediach, ale informacja o tym, że papież miał pokrwawionną sutannę i kilka ran na ciele - już nie. Na szczęście tym razem rany nie były głębokie.

Poza tym kardynał Dziwisz ujawnił w filmie, że papież kilkakrotnie odprawiał w Watykanie egzorcyzmy. Metropolita krakowski przytoczył historię pewnej kobiety, która była opętana i zrozpaczony mąż przywiózł ją do Watykanu. Kobieta wglądała przerażająco, cała w konwulsjach miotała się po podłodze. Nie mogąc patrzeć na te sceny, wszyscy wyszli z sali. Został tylko Jan Paweł II i Stanisław Dziwisz. Początkowo modlitwy papieża nie odnosiły skutku, kiedy jednak powiedział: "Jutro za ciebie odprawię mszę świętą" - kobieta nagle oprzytomniała i uspokoiła się. Niezwykłe...

Wzruszające były momenty, kiedy podczas pielgrzymki do Japonii, tamtejszy chór przygotował dla Jana Pawła II niespodziankę i nauczył się śpiewać po polsku (sic!) piosenkę "Góralu czy ci nie żal". W pewnej chwili papież wziął do ręki mikrofon i zaczął śpiewać z Japończykami. Podczas tej sceny w Auli Pawła VI rozległy się brawa.

Takie same reakcje wzbudziła scena na lotnisku w jednym z afrykańskich państw - zgromadzeni wierni zaśpiewali papieżowi "Sto lat".

Natomiast niczego nowego do wiedzy o tym, jakim człowiekiem, jakim papieżem był Karol Wojtyła, film "Świadectwo" nie wnosi. Inna rzecz - zastanawiam się, czy to w ogóle jest możliwe...

Wiemy, że dzięki niemu zmienił się świat. Film przypomina więc wszystkie najważniejsze z punktu widzenia historii XX wieku wydarzenia, których uczestnikiem bądź sprawcą był papież. Jest więc słynny rok 1979 i słowa Jana Pawła II na Placu Zwycięstwa "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi". Jest obalenie komunizmu, powstanie "Solidarności", zburzenie Muru Berlińskiego.

"Ojciec Święty chciał służyć człowiekowi i wspierać go w elementarnych prawach, poczynając od prawa do życia i do wolności" - mówi w filmie Stanisław Dziwisz.

Ten film będzie w całości czytelny przede wszystkim dla Polaków - między innymi z powodu takich scen, jak te dwie, które przytoczyłam. Może i świat zna piosenkę "Góralu czy ci nie żal", ale emocji jakie były z nią związane podczas wykonywania jej przez Polaków (głównie podczas pielgrzymek do Polski) - już nie zrozumie.

Najpełniej film mówi o relacjach pomiędzy Karolem Wojtyłą i Stanisławem Dziwiszem. Pięknie obrazuje je zdanie kardynała: "On nie potrzebował mówić, a ja nie potrzebowałem pytać i jakoś się to układało przez tyle lat".

Trudno pisać o tym filmie jak o dziele artystycznym. To nie jest obraz, który liczy na nagrody - to film, którego zadaniem jest - zdaniem twórców - pozostawić potomnym świadectwo. Po projekcji pozostaje jednak niedosyt. Podobno powstało kilkaset godzin materiału filmowego. Może autorzy zbyt wiele chcieli zawrzeć w 90 minutach filmu kinowego. Podjęcie decyzji, co powinno być w filmie, a co odrzucić było z pewnością trudne. Być może materiał, który w całości trafi do krakowskiej kurii, zostanie kiedyś wykorzystany i coś nas jeszcze zaskoczy. Bo jak mówi kardynał Dziwisz: "Papież zaskakiwał i na pewno jeszcze nie raz nas zaskoczy".

Prawdziwy sprawdzian dopiero przed filmem "Świadectwo". 17 października trafi na ekrany polskich kin i widzowie - niezależnie od opinii krytyków - ocenią, czy zamierzenia twórców się powiodły.

Anna Kempys, Watykan

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy