Reklama

Czarne konie Oscarów

Oscary napędzają Hollywood. I choć od kilku lat powoli tracą znaczenie na rzecz wyników box office'ów, które bardziej interesują producentów, to i tak spekulacje "kto, gdzie i za co ma szansę na nagrodę" już się rozpoczęły.

Teoretycznie za nami pierwsze pół roku wyścigu, jednak jak zauważają amerykańscy krytycy, na razie nie pojawił się potencjalny czarny koń rozdania statuetek Amerykańskiej Akademii w 2009 roku. Co bardziej skrupulatni stwierdzili, że to pierwsze tak ubogie filmowe pół roku od wielu lat.

Gdy spojrzeć na premierowe plany najważniejszych rozgrywających w corocznym święcie fabryki snów, powtarza się scenariusz jak za starych dobrych czasów. Potencjalni kandydaci do Oscara wystartują pod koniec roku. Przez ostatnie kilka lat próbowano ten trend zmienić, ale jak widać nie na długo.

Reklama

Ostatnie pół roku przyniosło kilka hitów, które może i szansę na Oscara mają, ale nie w najważniejszych kategoriach. "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki", "Iron Man", "Forbidden Kingdom," "The Incredible Hulk," "Opowieści z Narnii: Książę Kaspian", "Wanted: Ścigani", "Hancock" mogą szykować się na pozłacaną statuetkę, choć raczej za efekty specjalne, scenografię, montaż czy inne "kategorie pocieszenia i docenienia".

Na pewno mamy za sobą amerykańskie premiery dwóch najważniejszych rozgrywających w kategorii filmu animowanego - "Kung Fu Panda" i "Walle-E". Pierwszy aktualnie w polskich kinach, drugi - już niedługo. I jak co roku walkę stoczy Disney z DreamWorks.

Znawcy karzą pilnie śledzić losy "The Visitors" - horroru który właśnie wszedł na ekrany w Stanach Zjednoczonych. Krytycy zachwalają rolę Rocharda Jenkinsa, ale też zwracają uwagę na świetny scenariusz Thomasa McCarthy'ego czy na reżyserię Dennisa Bakera.

Po Oscarze dla braci Coen, których "To nie jest kraj dla starych ludzi" nominowany był do Złotej Palmy w Cannes, niektórzy wolą obserwować działania najważniejszych festiwali. W tym roku w Cannes pokazano nowy film Clinta Eastwooda "Changeling" z Angeliną Jolie, Woody Allen zaprezentował też komedię "Vicky Cristina Barcelona". Uwagę zwróciła również animacja "Waltz With Bashir" Ari Folmana.

A bracia Coen tym razem otworzą pod koniec sierpnia festiwal w Wenecji swoim najnowszym filmem "Tajne przez poufne" w gwiazdorskiej obsadzie (George Clooney, Tilda Swinton, Brad Pitt, John Malkovich).

Na Berlinale pojawił się z kolei Mike Leigh ze swoim "Głupim szczęściem". Gwiazda filmu i ulubiona aktorka reżysera, dla której powstał scenariusz - Sally Hawkins zdobyła w Berlinie nagrodę za swoją kreację szalonej nauczycielki. Czy teraz ma szansę na Oscara?

W Sundance, który z roku na rok się rozrasta, hitem okazał się debiut Courtney Hunt - "Frozen River", który w USA będzie dystrybuowany przez Miramax.

Pojawia się też pytanie o plany tych, którzy już na dobre zadomowili się na gali rozdania Oscarów. Eastwood, oprócz "Changeling", planuje premierę kolejnego filmu - "Gran Torino", który wyreżyserował i w którym zagrał główną rolę. A co z Benicio del Toro, który wystąpił w monumentalnym, dwuczęściowym "Che" Stevena Sodebergha? Film jeszcze nie znalazł dystrybutora w Stanach.

Coraz częściej studia dostosowują premiery swoich produkcji nie do nagród, a do jak najlepszych wyników w box office'ach. Poza tym, po wynikach ostatnich kilku lat widać, że gusta Akademików zmieniają się. Do tej pory mówiło się, że głosujący preferują kino mainstreamowe. Sztandarowym przykładem jest do dziś wygrana "Zwyczajnych ludzi", a przegrana "Wściekłego byka".

Jednak sukces "Juno" czy "Małej Miss", z pewnością niełatwych w odbiorze filmów braci Coen i "Aż poleje się krew" Andersona może dawać nadzieję na trwalsze zmiany.

I oczywiście, trzeba liczyć na niespodzianki. W zeszłym roku "Juno" pojawiło się w kinach zupełnie nieoczekiwanie. W tym roku taką nieplanowaną premierę może mieć "Shanghai" Mikaela Hafstroma z Johnem Cusackiem oraz Gong Li i "The Reader" Stephena Daldry'ego z Kate Winslet.

A do wyścigu dołączą jeszcze jesienią inne zapowiadane jako przeboje filmy: "Miracle at St. Anna" Spike'a Lee, "Milk" Gusa van Santa z Seanem Pennem, "Australia" Buza Luhrmanna z Nicole Kidman i Hugh Jackmanem, "The Road" na podstawie książki Cormaca McCarthy'ego (autor "To nie jest kraj..") z Charlize Theron i Viggo Mortensenem, "The Secret Life of Bees" Davida Greena. W końcu "Dom kłamstw" Ridleya Scotta na podstawie scenariusza Williama Monahana (od Oskarowej "Infiltracji") z Russellem Crowe i Leonardo Di Caprio.

Variety
Dowiedz się więcej na temat: Oscary | scenariusz | Czarne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy