Reklama

Christopher Nolan zadowolony z wyniku kasowego "Tenet"

Seanse filmu "Tenet" miały odpowiedzieć na pytanie o to, czy widzowie są gotowi do powrotu do kin. Właśnie dlatego Christopher Nolan i studio Warner Bros. nie chcieli - wzorem innych twórców - przesuwać premiery tego widowiska na przyszły rok. I mogą tej decyzji żałować, bo film zarobił w kinach niespełna 350 milionów dolarów, co nie wystarczy na pokrycie kosztów jego produkcji i promocji. Nolan jest jednak zadowolony z takiego wyniku kasowego i uważa, że studia filmowe wyciągają błędne wnioski z tego, jak "Tenet" poradził sobie w kinach.

Seanse filmu "Tenet" miały odpowiedzieć na pytanie o to, czy widzowie są gotowi do powrotu do kin. Właśnie dlatego Christopher Nolan i studio Warner Bros. nie chcieli - wzorem innych twórców - przesuwać premiery tego widowiska na przyszły rok. I mogą tej decyzji żałować, bo film zarobił w kinach niespełna 350 milionów dolarów, co nie wystarczy na pokrycie kosztów jego produkcji i promocji. Nolan jest jednak zadowolony z takiego wyniku kasowego i uważa, że studia filmowe wyciągają błędne wnioski z tego, jak "Tenet" poradził sobie w kinach.
Studia filmowe powinni się zaadaptować do nowej rzeczywistości - przekonuje Christopher Nolan /Laurent KOFFEL/Gamma-Rapho /Getty Images

Wynik kasowy swojego filmu Christopher Nolan skomentował w wywiadzie dla gazety "Los Angeles Times", który odbył się w ramach promocji książki "The Nolan Variations" autorstwa krytyka filmowego Toma Shone’a. "Jestem podekscytowany tym, że 'Tenet' zarobił prawie 350 milionów dolarów. Obawiam się jednak, że studia filmowe wyciągają błędne wnioski z naszej premiery. Zamiast szukać miejsc, w których film poradził sobie dobrze i zapewnił spodziewany zysk, szukają miejsc, gdzie wynik kasowy nie zbliżył się do wyników spodziewanych przed pandemią. Traktują to potem jako wymówkę, aby pokazać, że straty spowodowała pandemia. Zamiast tego powinni się zaadaptować do nowej rzeczywistości albo - mówiąc inaczej - przebudować swój interes" - stwierdził Nolan.

Główną przyczyną niezadowalających Warner Bros. dochodów uzyskanych przez "Tenet" były słabe wyniki kasowe w północnoamerykańskich kinach. Film debiutował na dużym ekranie w momencie, gdy zamknięte były kina w największych amerykańskich metropoliach. A to właśnie Nowy Jork, Los Angeles czy San Francisco przed pandemią generowały największe wpływy. Decyzja o pokazaniu filmu Nolana wzbudziła szereg dyskusji, wiele osób twierdziło, że w obecnej sytuacji nie był to ruch sensowny. Poza Stanami "Tenet" zarobił 293 miliony dolarów, co jest przyzwoitym wynikiem.

Reklama

Studio Warner Bros. sugeruje, że na decyzji o premierze filmu "Tenet" straci nie więcej niż 50 milionów dolarów. Nie wiadomo dokładnie, jak dużą sumę studio wydało na promocję filmu Nolana. Według obserwatorów rynku straty studia mogą jednak przekroczyć 100 milionów dolarów. Wcześniej mówiło się bowiem o tym, że "Tenet" musi zarobić w kinach 800 milionów dolarów, żeby inwestycja się zwróciła.

Taki a nie inny wynik kasowy "Tenet" utwierdził studia filmowe w przekonaniu, że z największymi premierami najlepiej poczekać na lepszy okres. Kiedy taki nastąpi? Nie wiadomo. Póki co w tym roku ma się odbyć jeszcze tylko jedna wielka premiera. Mowa o filmie "Wonder Woman 1984", choć zdaniem wielu decyzja o przełożeniu tej premiery na przyszły rok jest tylko kwestią czasu.

Jaka wobec tego jest zdaniem Nolana przyszłość kin? "Trudno powiedzieć. Jeśli chodzi o przyspieszenie istniejących trendów to jest to coś, o czym czytałem jeszcze na początku pandemii. Trzeba zignorować rzeczywistość ubiegłego roku, który przyniósł największe zyski w historii, jeśli chodzi o kinowe premiery. Według mnie trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie, jak wygląda rzeczywistość w tej chwili. Patrząc długoterminowo, chodzenie do kina jest taką samą częścią życia jak bywanie w restauracjach i wszystko inne. Ale teraz trzeba się przystosować do nowej rzeczywistości" - ocenił reżyser.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Christopher Nolan | Tenet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy