Reklama

"Chata": Miłość, strata, przebaczenie

"Chata", ekranizacja światowego bestsellera, to poruszająca opowieść o niezwykłej podróży, która pozwala zrozpaczonemu ojcu na nowo odnaleźć sens życia i odkryć ostateczną prawdę o miłości, stracie i przebaczeniu.

"Chata", ekranizacja światowego bestsellera, to poruszająca opowieść o niezwykłej podróży, która pozwala zrozpaczonemu ojcu na nowo odnaleźć sens życia i odkryć ostateczną prawdę o miłości, stracie i przebaczeniu.
Kadr z filmu "Chata" /materiały prasowe

Film "Chata" Stuarta Hazeldine'a powstał w oparciu o fenomen literacki autorstwa Williama P. Younga o tym samym tytule. Historia rozpaczającego po stracie dziecka ojca, który musi zmierzyć się z najtrudniejszym dylematem w swoim życiu - przebaczyć to, co wydaje się niewybaczalne - podkreśla nieskończone piękno ludzkiego ducha i zainspirowała niezliczoną ilość ludzi do bycia lepszymi wersjami samych siebie.

Książka zadebiutowała od razu na pierwszym miejscu prestiżowego zestawienia bestsellerów "New York Timesa" i pozostała na nim przez... kolejnych siedemdziesiąt tygodni! Marketing szeptany oraz nieustannie powiększająca się liczba fanów "Chaty" sprawiła, że z każdym kolejnym tygodniem i miesiącem przybywało czytelników. Ostatecznie niezwykła powieść Younga została przetłumaczona na czterdzieści języków oraz sprzedana na całym świecie w dwudziestu dwóch milionach egzemplarzy.

Reklama

Niezależnie od tego, w jaki sposób oceniać jego życie, Mackenzie Phillips (Sam Worthington) wydaje się mieć wszystko, czego potrzeba do szczęścia: trójkę wspaniałych dzieci, piękną żonę, cudowny dom. Niczego mu nie brakuje. Jednakże sytuacja ulega diametralnie zmianie, gdy Mack zabiera pewnego razu dzieciaki na biwak. W założeniu luźna wyprawa na łono natury zamienia się w najgorszy koszmar każdego rodzica - najmłodsza córka Macka, Missy, zostaje porwana z obozowiska, a jej ciało nigdy nie zostaje znalezione. Zrozpaczony ojciec stara się zrozumieć to, co się stało, wyjaśnić jakoś tę niewyobrażalną tragedię, jednakże zaczyna popadać w coraz większe emocjonalne odrętwienie. Gdy jego życie rozpada się kawałek po kawałku, do Macka powracają również duchy przeszłości, o których postanowił dawno temu zapomnieć.

Mężczyzna zdaje się kroczyć pewnie w kierunku samozagłady, aczkolwiek właśnie wtedy - w godzinie jego największej próby - otrzymuje tajemniczy list, w którym znajduje zaproszenie na spotkanie z... Bogiem. Miejsce: chata, w której znaleziono zakrwawioną sukienkę Missy. Poszukując desperacko wszelkich metod na znalezienie ukojenia, nie wspominając już nawet o jakichkolwiek odpowiedziach związanych z morderstwem córki, Mack wyrusza ponownie do Oregonu, na łono natury, ażeby stanąć twarzą w twarz z mordercą ukochanej córki lub Bogiem... lub i tym, i tym.

Najważniejszym krokiem do zrealizowania iście hollywoodzkiego pod względem realizacyjnej sprawności oraz ogólnej emocjonalności filmu było znalezienie odpowiednich aktorów, którzy z jednej strony rozumieliby przesłanie powieści, doceniając jej złożoność i wydźwięk, a z drugiej byliby na tyle odważni i otwarci, aby zagłębić się w tym, o czym opowiada w książce Young. Sam Worthington, laureatka Oscara Octavia Spencer (za drugoplanową rolę w "Służących" Tate'a Taylora), Radha Mitchell, Alice Braga oraz laureat Grammy Tim McGraw zrobili wszystko, co było w ich mocy, by sprostać tak ogromnym oczekiwaniom.

Spencer, która wcieliła się w "Chacie" w rolę Taty, znała doskonale książkę zanim zgłosili się do niej producenci z Hollywood. Była zresztą zagorzałą fanką zawartego w niej przesłania. Aktorka nie rozstawała się na planie z własnym egzemplarzem "Chaty". "Nie mogłam odmówić takiej propozycji" - wspomina Spencer. "Powieść dostałam od przyjaciółki, która powiedziała mi jedynie, że przewijają się w niej wątki dreszczowca z elementami medycyny sądowej, a na końcu czeka mnie ogromne zaskoczenie. Zabierałam się za czytanie z zupełnie innym nastawieniem, nie spodziewałam się, że 'Chata' zapewni mi tak piękną życiową lekcję. W trakcie lektury czułam się poruszona, spełniona, zadziwiona, bowiem opowieść rozwija się bardzo naturalnie i dotyka wielu ważnych tematów" - wspomina amerykańska aktorka.

Film oferuje możliwość zastanowienia się nad największymi i jednocześnie najbardziej ambiwalentnymi pytaniami, z jakimi każdy człowiek musi zmierzyć się w swoim życiu, nie otrzymując nigdy wiążących odpowiedzi. Właśnie to zainteresowało w projekcie Sama Worthingtona, który przyjął na siebie odpowiedzialność zagrania Macka. "Zareagowałem niespodziewanie mocno na scenariusz, więc zabrałem się praktycznie od razu za książkę" - wspomina aktor. "Zrozumiałem zawarte w niej emocje, potrafiłem utożsamić się z bohaterami. Szczególnie, że sam mam stosunkowo młodą rodzinę i nie chcę nawet myśleć, jak bym się zachował, gdyby moje dziecko zostało mi odebrane" - dodaje. - "Chciałem jednocześnie za pomocą Macka zagłębić się w interesującą mnie od dawna tematykę życia, śmierci oraz szukania winowajców za własne złamane serce czy utraconą wiarę. To bardzo ważne aspekty ludzkiego życia i jestem pewien, że każdy człowiek w jakiś sposób się nad nimi zastanawia".

Spencer podkreśla, że wątki przewijające się zarówno w powieści, jak i w filmie są bardzo mocno zakorzenione w jej prywatnym życiu. "W ekranizacji 'Chaty' najbardziej podoba mi się fakt, że zrezygnowano z konwencjonalnych obrazów oraz wyobrażeń o Bogu, które większość z nas przechowuje w swoich umysłach" - opowiada aktorka. "Film skupia się jednocześnie na bardzo trudnym okresie w życiu Macka, gdy grana przeze mnie kobieta jest jedyną, która okazuje mu dobroć. Ona reprezentuje czystą miłość oraz wiedzę, stara się przekazać mu swoje podejście do życia, podczas gdy on próbuje w jakiś sposób poradzić sobie z rozsadzającymi go żalem oraz gniewem" - kontynuuje Spencer. "Ale znajduje odkupienie dopiero gdy wraca do tytułowej chaty, gdzie zostaje skonfrontowany z wszystkimi niezadawanymi wcześniej pytaniami oraz niepodejmowanymi od dawna kwestiami. Mack jest ostatecznie w stanie zapełnić lukę spowodowaną stratą córki".

Worthington był zachwycony możliwością współpracy z tak energiczną i utalentowaną aktorką jak Spencer. Podobało mu się również to, że musiał zmierzyć się na planie "Chaty" z wieloma aktorskimi wyzwaniami oraz poradzić sobie w kilku niezwykle emocjonalnych i intensywnych scenach. "Octavia jest niezwykle szczodrą osobą, która żyje tu i teraz, nie wybiegając myślami za bardzo w przyszłość, co uważam za absolutnie wspaniałe" - wyjaśnia filmowy Mack. - "Była zawsze wobec mnie otwarta i szczera, co skłoniło mnie do uczenia się od niej wielu rzeczy. Będę długo wspominał te chwile".

Worthington zdaje się nawiązywać do jednej z najbardziej emocjonalnych i emocjonujących scen "Chaty", która została również w sercu Octavii Spencer na długo po zakończeniu zdjęć. "W trakcie kręcenia jednej ze scen poczułam się dotknięta do żywego" - wyjawia aktorka. "Chodzi o fragment, w którym Mack zadaje Bogu pytanie, dlaczego sprowadził go z powrotem do tej chaty, która wiąże się dla niego z tak wielkim cierpieniem. Odpowiadam, że ze względu na to, że w tym właśnie miejscu utknął i przestał iść do przodu" - mówi Spencer.

"Scena wypadła tak pięknie, ponieważ jeśli człowiek przeżył w życiu jakąś tragedię, zastanawia się chwilami, co by powiedział Bogu, gdyby miał okazję usiąść z nim i porozmawiać. A Mack korzysta z tej okazji, zadając gnębiące go od dawna pytania. Nigdy wcześniej nie czułam się w taki sposób na planie filmowym, to było coś absolutnie unikatowego" - kontynuuje aktorka. - "Pamiętam, że dobrze się również przy tym czuliśmy razem z Samem - było to doświadczenie bolesne i jednocześnie w jakiś sposób wspaniałe. Oboje dojrzeliśmy w tej jednej chwili, zarówno jako aktorzy, jak i po prostu istoty ludzkie".

Reżyser Stuart Hazeldine dodaje, że rola Sama Worthingtona sprawi, że publiczność nie będzie mogła wyjść z podziwu dla aktora, który włożył w występ całego siebie, sięgając emocji, którego niejednego by przeraziły. "Sam w gruncie rzeczy niesie cały film na swych barkach. Pojawia się w niemalże każdej scenie i trzyma emocjonalnie całość w ryzach. Uważam, że to jedna z najlepszych ról w jego karierze" - podkreśla Hazeldine. - "Sam to facet o niezwykłej pasji i miłości do tego zawodu. Czuł się doskonale w roli Macka, było to widać każdego dnia na planie. Naszym głównym założeniem było zrealizowanie filmu wiarygodnego emocjonalnie, dlatego kwestia zagrania protagonisty była kluczowa. Nie mógłbym wyobrazić sobie lepszego aktora do tej roli".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chata
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy