Reklama

Chantal Akerman: Artystka, która poślubiła kino

"Ciągle pisała, ciągle tworzyła. Tak wyglądała jej codzienność. Poślubiła kino i to przede wszystkim ono się dla niej liczyło" - powiedziała PAP Sylviane Akerman, siostra Chantal Akerman. Retrospektywę belgijskiej reżyserki można oglądać na 21. festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu.

"Ciągle pisała, ciągle tworzyła. Tak wyglądała jej codzienność. Poślubiła kino i to przede wszystkim ono się dla niej liczyło" - powiedziała PAP Sylviane Akerman, siostra Chantal Akerman. Retrospektywę belgijskiej reżyserki można oglądać na 21. festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu.
Chantal Akerman jest bohaterką retrospektywy na tegorocznych Nowych Horyzontach /Micheline PELLETIER/Gamma-Rapho /Getty Images

Miała reputację trudnej. Jej filmy obfitowały w długie, statyczne ujęcia, które wymagały od widza cierpliwości i otwartości na eksperyment. Sama o sobie mówiła, że interesuje ją codzienność i to właśnie ją najchętniej pokazywała w swojej sztuce.

Chantal Akerman: Jak żyć z traumą?

Chantal Akerman przyszła na świat 6 czerwca 1950 r. w rodzinie żydowskich emigrantów z Polski. Jej ojciec wraz z rodzicami wyjechał z Kazimierza Dolnego w 1925 r. Przez kilka lat mieszkali w Gdańsku, a następnie przenieśli się do Belgii. Natomiast mama Chantal przed wojną mieszkała w Tarnowie. Do Belgii wyjechała w 1938 r.

Reklama

"Ojciec ukrywał się w Belgii i udało mu się uniknąć śmierci. Dziadkowie ze strony naszej mamy zostali zatrzymani w 1942 r. Nigdy nie wrócili. Mama trafiła do obozu Auschwitz-Birkenau w wieku 15 lat. Nie wiemy właściwie nic więcej. Nie chciała o tym mówić, a my uszanowaliśmy jej życzenie. Gdy urodziła się Chantal, rany były wciąż bardzo świeże. Dlatego to wszystko chyba bardziej naznaczyło Chantal niż mnie. Ja przyszłam na świat - powiedzmy - w lepszych czasach. W domu nie rozmawiano już wtedy o wojnie. Ale choć nie podejmowaliśmy tego tematu, ciągle o tym myśleliśmy. To było zawieszone w powietrzu, w ciszy. Poprzez swoją twórczość szukała odpowiedzi na pytanie, jak można żyć z taką traumą" - wspominała Sylviane Akerman w rozmowie z PAP.

Obok tematu żydowskiej tożsamości i dziedziczenia traumy, istotne dla artystki było ukazywanie sytuacji kobiet w patriarchalnym społeczeństwie. W swoim sztandarowym filmie "Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy, 1080 Bruksela" Chantal opowiedziała o gospodyni domowej samotnie wychowującej dziecko, która dorabia jako prostytutka. Życie tytułowej Jeanne kręciło się wokół powtarzalnych, banalnych domowych czynności. Podobnie rutyną było dla niej przyjmowanie w domu klientów.

W "Ja, ty, on, ona" reżyserka sama wystąpiła w roli kobiety, która wyrusza w podróż autostopem i przekonuje się, jak silne pożądanie czuje do drugiej kobiety. "Być może gdyby robiła te filmy teraz, to przeszłyby bez echa. Może byłyby łatwiejsze do przyjęcia niż wtedy, gdy powstawały. Kiedyś nie było filmów opowiadających chociażby o kobiecym homoseksualizmie. Moja siostra wyprzedzała swoją epokę" - zwróciła uwagę Sylviane.

Chantal Akerman: Poślubiła kino

Mówiąc o tym, co łączyło ją i Chantal, wspomniała o nomadycznym trybie życia. "Jako dwudziestolatka wyjechałam z Belgii i postanowiłam zamieszkać w Meksyku. Wciąż tam mieszkam, ale właściwie bez przerwy podróżuję, promując twórczość Chantal. Moja siostra mieszkała głównie w Paryżu i Nowym Jorku, ale też ciągle podróżowała. To jest niejako wpisane w życie twórców filmowych. Natomiast można powiedzieć, że w porównaniu z nią zawsze byłam osobą bardziej uporządkowaną. Wyszłam za mąż, urodziłam dzieci. Rodzice pewnie chcieli, żeby Chantal też założyła rodzinę, ale ona ciągle pisała, ciągle tworzyła. Tak wyglądała jej codzienność. Poślubiła kino i to przede wszystkim ono się dla niej liczyło. Oczywiście, miała też życie poza pracą, ale najbardziej chciała pokazywać swoje filmy w różnych miejscach na świecie" - wyjaśniła Sylviane.

Reżyserka zmarła 5 października 2015 r. Rok później jej siostra razem z przyjaciółmi - i dzięki wsparciu belgijskich archiwów filmowych - założyła Fundację Chantal Akerman. "Bardzo zależało mi na tym, żeby zgromadzić jej spuściznę - wszystkie filmy, instalacje, książki - i zaopiekować się nią. Chronić ją, konserwować i propagować na świecie. Właściwie jedynym sposobem na to było założenie fundacji. Dziś należy do niej wielu przyjaciół Chantal. Niektórzy są w Ameryce, inni we Francji, pozostali w Belgii. Spotykamy się i rozmawiamy o tym, co jeszcze możemy zrobić. W związku z tym podróżuję niemal bez przerwy. Sądzę, że fundacja pełni bardzo istotną rolę. Bez niej twórczość Chantal nie dotarłaby do tak wielu widzów" - stwierdziła.

Dodała, że niebawem fundacja powoła nagrodę dla młodych twórców filmowych. Będą mogli ubiegać się o nią zarówno reżyserzy debiutujący w kinie, jak i autorzy drugiego filmu. "Być może także operatorzy. Zobaczymy. Nagrodę tę przewidujemy na 2022 r. Chcemy zmotywować młodych ludzi, dać im impuls do działania. Wydaje mi się, że to jest bardzo ważne. Łatwo jest oceniać filmy, mówić o tym, co nam się podoba, a co nie. Ale ich realizacja wymaga ogromnego nakładu pracy. Jest to tak długi i skomplikowany proces, ze właściwie oddaje się temu całe życie" - podsumowała Sylviane.

Chatal Akerman: Zapiski z ostatniego roku życia matki

W ramach retrospektywy Chantal Akerman pokazanych zostanie ponad 20 filmów, wśród nich "Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy, 1080 Bruksela", "Południe", "Uwięziona", "No Home Movie" oraz "Z drugiej strony".

W najbliższych dniach do Wrocławia przyjedzie wiolonczelistka Sonia Wieder-Atherton, która prywatnie była partnerką życiową belgijskiej reżyserki. W czwartek 19 sierpnia o godz. 19 w Teatrze Muzycznym Capitol artystka wykona recital pt. "With Chantal". Programowi retrospektywy towarzyszy także premiera książki "Matka się śmieje" autorstwa Chantal Akerman ("Ma mère rit", 2013). To poruszający zbiór zapisków reżyserki z ostatniego roku życia jej mamy. Artystka pisze nie tylko o łączącej je skomplikowanej relacji i historii rodziny, ale także o swoich stanach emocjonalnych, dojrzewaniu i problemach uczuciowych.

Pozostałymi bohaterami tegorocznych retrospektyw są: niemiecka reżyserka Angela Schanelec (twórczyni m.in. "Byłam w domu, ale...", "Wyśnionej ścieżki", "Marsylii" i "Popołudnia") oraz tajski mistrz slow cinema Apichatpong Weerasethakul ("Memoria", "Tajemniczy obiekt w południe" i "Wujek Boonmee, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia").

Łącznie w programie festiwalu Nowe Horyzonty znalazło się przeszło 230 filmów z kilkudziesięciu krajów. Część z nich można oglądać na specjalnej platformie internetowej. Impreza potrwa do 22 sierpnia we Wrocławiu i do 29 sierpnia online.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Nowe Horyzonty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy