Reklama

Bradley Cooper: Zwyczajny gwiazdor

- Gorący towar? Na pewno nie użyłbym tego określenia, opisując siebie samego w młodości - mówi Bradley Cooper. - Daleko mi było do tego.

Kolekcjonowanie małych sukcesów

- Pamiętasz grę w cztery kwadraty? No tak, teraz wyda się, jaki jestem stary - dodaje ze śmiechem. - Byłem beznadziejny w te klocki; do tego stopnia, że koledzy nie chcieli wręcz, żebym z nimi grał.

To zabawne, w jaki sposób popularność i nominacja do Oscara wpływają na poczucie własnej wartości. Po oszałamiającym sukcesie "Kac Vegas" (2009) i nominacji do Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową w "Poradniku pozytywnego myślenia" (2012), słowa takie, jak "seksowny" czy "gorący", padają w odniesieniu do 38-letniego aktora regularnie. On sam jednak, mimo iż uznawany jest za jednego z najbardziej pociągających aktorów w Hollywood, wciąż patrzy na świat oczami młodego człowieka, który przez dziesięć lat dobijał się do drzwi sławy.

Reklama

- Tak już mam, że cieszą mnie małe rzeczy - mówi Cooper. - Nigdy nie zapomnę tego okresu, kiedy studiowałem aktorstwo w Nowym Jorku. Tak bardzo chciałem grać! Kiedy udało mi się dostać rólkę w spocie reklamowym, czułem się jak król. Wszystko sprowadzało się do kolekcjonowania małych sukcesów.

- Czy byłem niecierpliwy? Nie, jeśli chodzi o tak zwany wielki sukces. Są inne rzeczy w życiu, do których podchodzę z większą niecierpliwością. Jeśli chodzi o sukces zawodowy, to w przypadku aktora nie ma żadnej górnej granicy. To jedna z tych nielicznych profesji, gdzie najważniejsze jest to, w jakiej formie jesteś danego dnia.

W starciu z Goslingiem!

"Drugie oblicze" to najnowszy film z udziałem Bradleya Coopera. Jego ekranowym przeciwnikiem jest w nim Ryan Gosling, który gra Luke'a, kaskadera motocyklowego. Luke i jego dziewczyna, kelnerka Romina (Eva Mendes), oczekują narodzin dziecka. Chcąc zapewnić swojej rodzinie byt i rozwiązać problemy finansowe, z którymi boryka się para, Luke zaczyna napadać na banki. Tym samym naraża się ambitnemu policjantowi Avery'emu Crossowi (Cooper), któremu marzy się kariera polityczna. Staje się jasne, że musi dojść do konfrontacji, która z czasem przerodzi się w swoistą wielopokoleniową rywalizację: wiele lat później naprzeciwko siebie staną również nastoletni synowie obu mężczyzn...

- Scenariusz od początku bardzo mi się podobał. To jedna z tych historii, gdzie grzechy ojców odciskają piętno na życiu ich dzieci - mówi Cooper. - Gram człowieka, który nie zawsze kieruje się jasnymi motywami. Ma to związek z pewnymi wydarzeniami, które na zawsze zmieniają życie jego i osób, z którymi się styka. Od razu wyczułem w tym autentyczność, ponieważ życie polega właśnie na nieustannym dokonywaniu małych wyborów i podejmowaniu - w ułamku sekundy! - decyzji, które mogą mieć ogromne konsekwencje.

Rzadko się zdarza, żeby dwóch tak rozchwytywanych aktorów młodego pokolenia, jak Cooper i Gosling, spotkało się na planie jednego filmu. Ten drugi podkreśla jednak, że uporządkowany Avery stanowił idealne tło dla jego bohatera - szalejącego na motocyklu nałogowego palacza; jednym słowem: złego chłopca.

"Byłem pod wrażeniem tego, jak zagrał Bradley" - mówił Gosling w jednym z wywiadów. "Mam ogromny szacunek do niego jako do aktora. Moja rola może bardziej rzuca się w oczy, ale to Bradley dźwiga na sobie ciężar gatunkowy tego filmu".

Otoczony miłością

Dla Coopera z całą pewnością jest to wielki rok. "Drugie oblicze" wchodzi do kin na fali sukcesu, jaki odniósł "Poradnik pozytywnego myślenia", i oscarowego szumu towarzyszącego temu filmowi. A zaraz później na ekrany trafi trzecia odsłona "Kac Vegas", która prawdopodobnie będzie ostatnią częścią tego kasowego cyklu.

- Wszystkie te filmy przenikają się wzajemnie - zauważa aktor. - Zdjęcia do "Drugiego oblicza" zakończyły się, zanim jeszcze wszedłem na plan "Poradnika...". To było coś wspaniałego. Wszystko zagrało idealnie; nie musiałem się nad niczym zastanawiać.

Cooper przyznaje, że występ w "Poradniku pozytywnego myślenia" zmienił jego życie - abstrahując od faktu, że pozostał tym samym człowiekiem.

- Rzeczywiście, mam poczucie, że taka rola jest jak wygrana na loterii - mówi. - Pracowałem z Davidem O. Russellem, co było spełnieniem jednego z moich największych marzeń. Do dziś nie mogę uwierzyć, że zechciał mnie zaangażować. Czułem, że musi we mnie wierzyć.

A nominacja do Oscara? To po prostu wisienka na tym wspaniałym torcie. - To marzenie, które zawsze kołacze ci się gdzieś tam z tyłu głowy, ale nigdy tak naprawdę nie myślisz o nim w kategoriach realnego scenariusza.

Oscar dla najlepszego aktora w roli pierwszoplanowej powędrował ostatecznie do Daniela Day-Lewisa za mistrzowską kreację w "Lincolnie", czego zresztą spodziewała się większość komentatorów. Bradley Cooper znajduje jednak pociechę w fakcie, że "Poradnik pozytywnego myślenia" - będący historią młodego człowieka, który próbuje wrócić do normalnego życia po przeżytym załamaniu nerwowym - podbił serca widzów.

- W sytuacji takiej, jak ta, w której znalazł się mój bohater, człowiek chce być blisko ludzi, którzy pomogą mu odzyskać zdrowie - zauważa. - Wielka wartość tego filmu polega na tym, że nie kończy się znalezieniem lekarstwa, ale całkowitym uzdrowieniem. Źródłem tego uzdrowienia jest rodzina - i miłość.

- Ja sam mam to szczęście w życiu, że jestem otoczony miłością - dodaje. - Moja rodzina pomaga mi regenerować siły.

Naprzeciwko kina

Chociaż Cooper na stałe dołączył już do grona najbardziej wziętych aktorów w Hollywood, wciąż kieruje się tymi samymi kryteriami przy wyborze ról.

- Moje założenia zawsze były naprawdę proste. Marząc o byciu aktorem, marzyłem jednocześnie o tym, by grać w dobrych filmach i pracować ze świetnymi reżyserami i aktorami. To nie jest tak, że celowo gram w dramatach o poważnym wydźwięku, a zaraz potem w kasowych komediach. Każdy projekt traktuję indywidualnie. (...)

Bradley Cooper chciał być aktorem, odkąd sięga pamięcią. W rodzinnej Filadelfii namiętnie biegał na jeden film za drugim, a w wolnym czasie sam próbował reżyserować. (...) - Można powiedzieć, że przekształciłem podwórko naszego domu w plan filmowy - śmieje się.

Niewykluczone, że pasja ta zrodziła się na skutek przypadku: dom, w którym przyszły aktor spędził dzieciństwo, znajdował się naprzeciwko budynku kina.

- To tam obejrzałem "Pluton", "Stań przy mnie", "Urodzonego sportowca", a nawet "Jentł" - wspomina. - Chodziłem na filmy, które nie zainteresowałyby większości nastoletnich dzieciaków, ale mnie te historie fascynowały. A który młody chłopak zasugerowałby swojemu koledze wyjście do kina w piątkowy wieczór na taki film jak "Jentł"?

- Kiedy byłem mały, często zostawałem u kolegów na noc, albo oni nocowali u mnie. Zawsze oglądaliśmy wtedy jakieś filmy - i nigdy, przenigdy nie wybierałam żadnego horroru, potworów i tym podobnych rzeczy. Mój ojciec był zapalonym kinomanem i kolekcjonerem kaset, więc puszczałem chłopakom "Wściekłego byka" albo "Łowcę jeleni".

- Faktem jest, że te moje seanse nie cieszyły się jakąś wielką popularnością - dodaje ze śmiechem. - Po dziesięciu minutach "Łowcy jeleni" wszyscy koledzy już spali...

Bradley Cooper ukończył waszyngtoński Georgetown University, uzyskując licencjat z języka angielskiego. Studia aktorskie odbył w Nowym Jorku, na tamtejszej uczelni The New School. A później, jak wspomina, rozpoczął się dla niego okres, w którym "chodził na około 800 castingów tygodniowo, starając się o jakąkolwiek rolę". Wówczas jego głównym celem była kariera na scenie teatralnej.

Tymczasem pierwszą znaczącą rolę przyszło mu zagrać w telewizyjnym hicie - serialu "Seks w wielkim mieście", gdzie w jednym z odcinków drugiego sezonu (emitowanym w 1999 r.) wcielił się w Jake'a, z którym Carrie połączył przelotny (jak zwykle) romans. Po kilkunastu miesiącach dalszych poszukiwań Cooperowi udało się dołączyć do obsady innej popularnej produkcji TV, "Agentki o stu twarzach". - Można powiedzieć, że z tą rolą przyszedł swego rodzaju przełom - przyznaje Bradley, który zaczął wówczas regularnie grywać w coraz bardziej znaczących produkcjach telewizyjnych i kinowych.

Czego chcieć więcej?

Prawdziwe trzęsienie ziemi w jego życiu i karierze spowodował jednak "Kac Vegas". Zrealizowana za skromne 35 mln dolarów komedia zarobiła na całym świecie ponad 400 milionów dolarów więcej. Jej kontynuacja, "Kac Vegas w Bangkoku" (2012), przyniosła producentom wpływy w wysokości 550 mln USD. Czy w tej sytuacji kogoś może dziwić, że już w maju tego roku będzie miała miejsce premiera "Kac Vegas 3"?

Film ten stał się przepustką do sławy także dla Zacha Galifianakisa i Eda Helmsa, kolegów Bradleya z planu - ale to właśnie Cooper zyskał dzięki niemu status prawdziwego gwiazdora. A także jednego z najbardziej pożądanych kawalerów w Hollywood, ponieważ od czasu rozwodu z aktorką Jennifer Esposito w 2007 r. (jako małżeństwo wytrzymali ze sobą niecały rok) pozostaje singlem. Dodajmy jeszcze do tego fakt, że jego prywatne życie stanowi ulubiony temat amerykańskich tabloidów.

- Ale ja wiodę naprawdę spokojne, niegwiazdorskie życie - zarzeka się aktor. - Właściwie to można powiedzieć, że jest ono całkiem zwyczajne. Nie przepadam za chodzeniem na imprezy; wolę spędzać czas w domu i ładować akumulatory przed kolejnymi aktorskimi zadaniami... A już najbardziej lubię wypady do kina, kiedy mogę po prostu siedzieć na sali kinowej w absolutnych ciemnościach.

Nawiązując do swojej drugiej pasji z czasów dzieciństwa, Cooper przyznaje, że chciałby pewnego dnia spróbować swoich sił jako reżyser. - Marzę o tym, by stać za kamerą, i opowiadać językiem filmu wspaniałe historie; takie, które naprawdę kocham.

Tymczasem jednak wystarcza mu to, że należy do elitarnego grona tych aktorów, do których najlepsze scenariusze trafiają w pierwszej kolejności. - Możliwość pracy z przyjaciółmi i z ludźmi, którzy od zawsze byli moimi idolami, jest jak spełniony sen. Czego więcej mógłbym chcieć od życia?

© 2013 Cindy Pearlman

Tłum. Katarzyna Kasińska

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Bradley Cooper
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy