Reklama

Boski Morgan Freeman

Powiedzieć "Jestem Bogiem" w przypadku Morgana Freemana nie jest wielką przesadą. W końcu zagrał Boga, poszukuje Boga, a jego głos brzmi jakby niebo za chwilę miało się rozstąpić. Choć sam przyznaje, że nie jest religijny, fascynuje go poszukiwanie odpowiedzi.

Powiedzieć "Jestem Bogiem" w przypadku Morgana Freemana nie jest wielką przesadą. W końcu zagrał Boga, poszukuje Boga, a jego głos brzmi jakby niebo za chwilę miało się rozstąpić. Choć sam przyznaje, że nie jest religijny, fascynuje go poszukiwanie odpowiedzi.
Morgan Freeman sam przyznaje, że paradoksalnie nie należy do osób religijnych /Corey Nickols /Getty Images

Trudno zliczyć jego dorobek filmowy - choć debiutował dość późno, bo w wieku 34 lat w filmie "Who Says I Can't Ride a Rainbow?". Wciąż zachwyca na ekranie, a od kilku lat szuka również odpowiedzi na najtrudniejsze pytania dotyczące wiary. Sam przyznaje - paradoksalnie - że nie należy do osób religijnych, choć praca na planie programu "W poszukiwaniu Boga z Morganem Freemanem" okazała się dla niego ciekawą podróżą - dosłownie i w przenośni.

"Zawsze fascynowały mnie wielkie pytania wiary, sama idea naszej wiary w życie po śmierci. Co tutaj robimy? Dlaczego tu jesteśmy? Kiedy nadarzyła się okazja, by wejść w głębię religijnych przekonań, jestem tym zafascynowany" - przyznał w jednym z wywiadów. Dodał, że lubi odkrywać, co ma również odzwierciedlenie w jego pracy, a czasem również wyborach filmowych. A gdy coś go zafascynuje, oddaje się temu bez reszty.

Reklama

"Kiedy byłem nastolatkiem, zacząłem osiedlać się w szkole, ponieważ odkryłem interesujące mnie zajęcia pozalekcyjne: muzykę i teatr. Dużo uwagi poświęcałem szkole" - wspominał swoje dzieciństwo.

Przykładem niech będzie również pewna historia związana z filmem "Park Jurajski". W 1991 roku Freeman otrzymał propozycję głównej roli w filmie. Niepewny decyzji, odwiedził American Museum of Natural History, aby obejrzeć szkielety oraz figury dinozaurów. W 2007 roku, w jednym z wywiadów, Morgan przyznał, że był zdumiony, kiedy dowiedział się, iż ptaki mają swoich przodków wśród dinozaurów. Jednocześnie dodał, że kiedy odrzucił ofertę występu w obrazie, kolejne wakacje spędził na czytaniu książek ornitologicznych. Wydarzenia te miały również wpływ na to, że Freeman z chęcią podjął się narracji obrazu "Marsz Pingwinów".


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Freeman Morgan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy