Reklama

Ben Whishaw o "Nie czas umierać": Wysadzić wszystko w powietrze

W filmie "Nie czas umierać" Ben Whishaw po raz trzeci wciela się w kultową rolę Q - speca od nowinek technologicznych, które w swoich misjach wykorzystuje potem James Bond. W jednym z wywiadów aktor wypowiedział się o tym, jaka powinna być przyszłość legendarnego cyklu.

W filmie "Nie czas umierać" Ben Whishaw po raz trzeci wciela się w kultową rolę Q - speca od nowinek technologicznych, które w swoich misjach wykorzystuje potem James Bond. W jednym z wywiadów aktor wypowiedział się o tym, jaka powinna być przyszłość legendarnego cyklu.
Ben Whishaw na premierze filmu "Nie czas umierać" /Mike Marsland/WireImage /Getty Images

Wraz z premierą "Nie czas umierać" kończy się kolejna era w historii filmów o Jamesie Bondzie. W postać tę po raz ostatni wcielił się bowiem Daniel Craig. Wciąż nie wiadomo, kto zastąpi go w kolejnych odsłonach cyklu, a producenci serii odkładają tę decyzję na przyszły rok.

Nic jednak dziwnego, że dyskusje na temat "nowego Bonda" trwają, a zdaniem wielu, tym razem w tej roli powinniśmy zobaczyć kobietę, czarnoskórego aktora albo geja. Radykalnej zmiany oczekuje m.in. jeden z aktorów filmu Cary'ego Joji Fukunagi.

Reklama

"Jeśli chcą kontynuować tę serię z tym bohaterem, powinni wysadzić wszystko w powietrze i zrobić coś nowego. Co dokładnie? Tego nie wiem, ale uważam, że powinno to być coś radykalnego, coś zupełnie innego. Taka zmiana jest potrzebna. Musi nastąpić. Żyjemy teraz w zupełnie innych czasach" - stwierdził Ben Whishaw w rozmowie z portalem "Variety".

Filmowy Q zdaje sobie jednak sprawę z tego, że tak radykalna zmiana nie będzie łatwa do przeprowadzenia: "Zawsze będą ludzie, którzy będą domagać się obstawania przy tym, co stare i oni również są ważni, bo kochają te filmy. Myślę jednak, że da się zadowolić wszystkich. Można uhonorować postać i tradycję, ale można też pójść do przodu. I wydaje mi się, że trzeba to zrobić, bo jeśli nie, to całość przypominać będzie muzealny eksponat".

Gwiazdor wyznał też, że jest zadowolony z tego, że producenci "Nie czas umierać" nie zmienili zdania i pokazali ten film wyłącznie w kinach. "Jestem szczęśliwy za każdym razem, gdy jakiś film jest pokazywany wyłącznie w kinach. A tej sytuacji jestem zadowolony szczególnie. Nie jest to film przeznaczony do oglądania go w domu. Nie z tą skalą, wielkością i całościowym wrażeniem z seansu" - stwierdził Whishaw.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ben Whishaw | Nie czas umierać
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy