Reklama

Ben Affleck: Słaby aktor, dobry reżyser

Czasy, kiedy Ben Affleck wybierany był najseksowniejszym aktorem Hollywood, minęły bezpowrotnie, jednak kariera obchodzącego 40. urodziny gwiazdora potwierdza, że osobisty urok nie wyczerpuje wszystkich jego atutów.

W 2000 roku znalazł się na liście 50 najpiękniejszych ludzi świata magazynu "People", w 2004 roku zajął pierwsze miejsce w rankingu najseksowniejszych mężczyzn magazynu "In Style", był w czołówce gwiazd czyniących najwięcej dobra według magazynu "Twist". O jego związku z Jennifer Lopez rozpisywały się tabloidy, a sama artystka nagrała dla niego piosenkę miłosną. W mediach częściej mówi się o urodzie Bena Afflecka, jego przyjaźni z Mattem Damonem, działalności politycznej i charytatywnej niż rolach, które zagrał. Nic w tym dziwnego, bo aktorem najlepszym nie jest, ale za to, jak sam mówi, posiada talenty, o które nikt by go nie podejrzewał. Jednym z nich wydaje się być talent reżyserski...

Reklama

Buntownicy z Cambridge

Ben Affleck i Matt Damon, mieszkańcy Cambridge w stanie Massachusetts, wspólnie stawiali pierwsze kroki w świecie aktorskim. Dzisiaj Affleck przyznaje, że gdyby nie Matt Damon prawdopodobnie nie zostałby aktorem. Bo chociaż zajęcie to interesowało go od dzieciństwa i grywał w filmach telewizyjnych oraz reklamach, przez swoją pasję czuł się wykluczony z grona rówieśników.

"Będąc nastolatkiem naturalną rzeczą jest, że ma się przyjaciół, z którymi dzieli się zainteresowania. Przed Mattem byłem sam, (...) nikt nie rozumiał tego, co robiłem. I nagle miałem przyjaciela, który również chciał to robić, który uważał to za interesujące, który chciał o tym rozmawiać" - wspomina Affleck.

Jako nastolatkowie Ben i Matt często wyruszali w podróż do Nowego Jorku, by brać udział w castingach do filmów. "Czasami w drogę powrotną braliśmy samolot. Przelot kosztował jakieś 20 dolarów i można było palić na pokładzie. Paliliśmy jak idioci, bo myśleliśmy, że powinniśmy zachowywać się jak dorośli. To było żałosne" - śmieje się po latach Affleck.

Ich drogi jako mieszkańców jednej ulicy w Cambridge rozeszły się, kiedy Matt Damon wyjechał na studia. Odtąd spotykać mieli się w Hollywood - jako przyjaciele, a nierzadko również współpracownicy. W latach 90. XX wieku wspólnie wystąpili w kilku filmach (m.in. w "Więzach przyjaźni" i "W pogoni za Amy"), ale największy sukces, a zarazem przełom w karierze osiągnęli za sprawą "Buntownika z wyboru" w reżyserii Gusa van Santa, do którego napisali scenariusz. Opowieść o Willu Huntingu, pozbawionym ambicji genialnym matematyku przyniosła przyjaciołom Oscara oraz Złoty Glob za najlepszy scenariusz oryginalny.

Od kinaa niezależnego do hollywoodzkich hitów

Zanim jednak Ben Affleck zdobył status złotego chłopca Hollywood, dał się poznać przede wszystkim jako aktor niezależnego reżysera Kevina Smitha. W 1995 roku zagrał jedną z ról w jego "Szczurach z supermarketu", a w 1997 w filmie "W pogoni za Amy" wcielił się w postać Holdena McNeila, rysownika komiksów, który zakochuje się w koleżance z branży - Alyssie. I wszystko zmierzałoby pewnie do happy-endu, gdyby nie fakt, że dziewczyna okazuje się być lesbijką. W późniejszych latach Affleck zagrał jeszcze w innych filmach Smitha: "Dogmie", "Jay i Cichy Bob kontratakują", "Dziewczynie z Jersey" oraz "Clerks 2".

Spośród wymienionych na uwagę zasługuje kontrowersyjna komedia fantasy "Dogma", której wyświetlanie w wielu krajach doczekało się protestów ze strony środowisk katolickich. Affleck oraz Damon wcielili się tutaj w parę głównych bohaterów - wyrzuconych z raju aniołów, którzy postanawiają wrócić do Nieba. Aktor często podkreśla w wywiadach, że Kevin Smith zaoferował mu najciekawsze role w karierze.

Ben Affleck i Matt Damon kłócą się w filmie "Dogma":


Koniec lat 90. XX wieku oraz początek XXI wieku to najlepszy okres w aktorskiej karierze Bena Afflecka. W 1998 roku zagrał w obsypanym nagrodami, choć kameralnym "Zakochanym Szekspirze" Johna Maddena oraz w krytykowanym, lecz będącym box-office'owym hitem "Armageddonie" Michaela Baya. Trzy lata później Bay - hollywodzki specjalista od wyciskania łez i pieniędzy, zatrudnił Afflecka do jednej z głównych ról w wojennym melodramacie "Pearl Harbour". W 2002 roku aktor został (po Aleku Baldwinie i Harissonie Fordzie) kolejnym Jackiem Ryanem w filmie "Suma wszystkich strachów".

Chłopiec jak malina

Począwszy od roli w filmie "Zapłata" (2003) Ben Affleck rozpoczął niefortunną serię pięciu kreacji, za które otrzymał nagrodę Złotej Maliny bądź nominację do niechlubnego wyróżnienia dla najgorszego aktora. Największą "wpadkę" zaliczył główną rolą w filmie na podstawie słynnego komiksu "Daredevil".

Film opowiada o prawniku, Macie Murdocku który w dzieciństwie stracił wzrok, ale za to zyskał nieludzkie wyostrzenie słuchu i węchu. Matt wykorzystuje swoją moc jako Daredevil - zamaskowany bohater, który przemierza okolice Nowego Jorku, by wymierzać sprawiedliwość.

W jednym z wywiadów Affleck wyznał, że Daredevil był jego ulubionym komiksem. "Każdy ma taką jedną rzecz ze swojego dzieciństwa, którą pamięta i która z nim pozostaje. Historia Daredevila była czymś takim dla mnie". Miłość aktora do superbohatera nie przelała się jednak na ekran i na Afflecka oraz twórców filmu spłynęła fala krytyki rozżalonych miłośników komiksu, którym film nie przypadł do gustu.

Obiecujący reżyser

Również kolejne role Bena Afflecka nie wzbudzały zachwytów widowni, a media bardziej interesowały się jego życiem osobistym niż zawodowym. Na początku 2004 roku aktor zaczął spotykać się bowiem z odtwórczynią roli Elektry w "Daredevilu", Jennifer Garner. Para pobrała się rok później. Dzisiaj wciąż są razem i mają trójkę dzieci. Także kariera Afflecka potoczyła się wkrótce w zupełnie niespodziewanym kierunku. Kiedy wydawało się, że aktor dołączy do zaszczytnego grona "przystojniaków drugiego planu", zaskoczył wszystkich reżyserując kryminał "Gdzie jesteś, Amando", do którego (w oparciu o pierwowzór literacki) wraz z Aaronem Stockardem napisał również scenariusz. Film został ciepło przyjęty, ale na temat reżyserskiego talentu aktora pisano jeszcze nieśmiało, nazywając go raczej "reżyserskim wyczuciem".


Sam Affleck podkreślał w wywiadach, że praca nad filmem była dla niego przede wszystkim wielką nauką. Trzy lata później nikt nie miał już wątpliwości, że Ben Affleck odrobił lekcję. W 2010 roku nakręcił bowiem świetnie przyjęte "Miasto złodziei", w którym zagrał także główną rolę. Film i jego reżyser zostali nominowani m.in. do nagrody Satelity, a jeden z krytyków nazwał Afflecka człowiekiem renesansu współczesnego kina.

We wrześniu do amerykańskich kin trafi kolejny film w reżyserii aktora, pt. "Operacja Argo". Obserwując karierę Bena Afflecka, który kończy dziś 40. lat można mieć tylko nadzieję, że rację ma Matt Damon porównując przyjaciela do Clinta Eastwooda...

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ben Affleck | aktor | film | ben
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy