Reklama

Arkadiusz Jakubik: O Rysiu nikt już nie pamięta

Widzowie poznali go jako głupiutkiego sapera. Przez lata kojarzony z tą postacią, nagle zaskoczył wszystkich rolami dramatycznymi. W ciągu kilku lat stał się najczęściej nagradzanym i najbardziej poważanym z obecnie pracujących polskich aktorów. 14 stycznia 2019 roku Arkadiusz Jakubik obchodzi 50. urodziny.

Widzowie poznali go jako głupiutkiego sapera. Przez lata kojarzony z tą postacią, nagle zaskoczył wszystkich rolami dramatycznymi. W ciągu kilku lat stał się najczęściej nagradzanym i najbardziej poważanym z obecnie pracujących polskich aktorów. 14 stycznia 2019 roku Arkadiusz Jakubik obchodzi 50. urodziny.
Arkadiusz Jakubik /Bartosz Krupa /East News

Jakubik w 1992 roku ukończył wydział aktorski w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Zaraz zaczął grać w teatrze - wpierw w Operetce Warszawskiej, później w Teatrze Rampa w Warszawie. W międzyczasie pojawiał się sporadycznie w małych rolach w kinie i telewizji.

Pierwszą większą rolą w karierze Jakubika był Rysio w drugim sezonie komediowego "13 posterunku". Jego bohater był zastępcą komendanta i saperem, który przeżył o jeden wybuch za dużo, co odbiło się na jego szeroko pojętym pojmowaniu rzeczywistości. Postać Rysia została ciepło przyjęta przez fanów serialu. Sam Jakubik przez długi czas przeklinał jednak tę rolę. "Nie miałem pojęcia, że serial będzie miał taką siłę rażenia, że wyląduję w szufladzie: "debil, głuchy saper" lub "Rysio-metalowa ręka" - mówił później w wywiadzie.

Reklama

Wtedy jednak pojawił się Wojciech Smarzowski, który zaproponował mu rolę notariusza-alkoholika w "Weselu" (2004). Jakubik wypadł znakomicie, uzyskał nawet nominację do nagrody Orzeł za najlepszą drugoplanową rolę męską. Nikt nie przypuszczał wtedy, że w ciągu 15 lat stanie się on rekordowym zwycięzcą wyróżnienia w tej kategorii.

Sukces nie przyszedł jednak od razu. Po premierze "Wesela" Jakubik pojawiał się głównie w telewizji. Wszystko zmieniło się w 2009 roku, znów za sprawą Smarzowskiego. Reżyser przygotowywał swój drugi film pod tytułem "Dom zły" i potrzebował odtwórcy głównej roli. Tak oto Jakubik został oskarżonym o podwójne morderstwo Środoniem, który przyjeżdża z milicją na miejsce zbrodni kilka lat po jej rzekomym dokonaniu. O ile notariusz był postacią tragikomiczną, tak rola w "Domu złym" była w pełni dramatyczna. Jakubik zaskoczył wszystkich - tak dobrze wypadł.

W 2010 roku aktor znów sprawił widzom niespodziankę - okazał się także zdolnym reżyserem. W kinach pojawiła się "Prosta historia o miłości", która ukazywała jego wrażliwsze oblicze. Przy okazji przyniosła mu ona nagrodę dla filmu niezależnego podczas festiwalu w Gdyni w 2010 roku. Jakubik w 2016 wyreżyserował swój drugi film - "Prostą historię o morderstwie". Ten został przyjęty przez krytykę nieco chłodniej.

Od 2013 roku rozpoczęło się tour de force Jakubika. Na początku roku pojawiła się "Drogówka" Smarzowskiego, w której zagrał policjanta-seksoholika Petryckiego. Z racji uzależnienia swojego bohatera aktor musiał brać udział w wielu scenach erotycznych. Początkowo miał przed nimi duże opory. "Krótko mówiąc, na planie "Drogówki" padł ostatni bastion mojej intymności" - przyznał później. Przerysowana rola przyniosła mu pierwszą nagrodę Orzeł. Drugą, rok później, otrzymał za zgoła odmienną kreację w "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy. Wcielił się w ojca głównego bohatera, chorego na porażenie mózgowe Mateusza (Dawid Ogrodnik).

Jego kariera w końcu nabrała rozpędu. Jakubik zaczął pojawiać się w kilku filmach rocznie. Czasem były to małe role (alkoholik w "Pod mocnym aniołem"), czasem epizody (muzyk w "Polskim gównie"). Jednak zawsze jego postaci zapadały w pamięci. Tak też było w 2016 roku, gdy zagrał w dwóch głośnych filmach - "Wołyniu" Smarzowskiego i "Jestem mordercą" Pieprzycy. W pierwszym wcielił się w właściciela ziemskiego, który poślubia młodą dziewczynę na chwilę przed wybuchem drugiej wojny światowej i eskalacją napięć polsko-ukraińskich. W drugim zagrał mężczyznę oskarżonego o serię zabójstw. Chociaż prowadzący śledztwo milicjant nie wierzy w jego winę, bohater Jakubika do końca nie podejmuje próby obrony. Rola ta przyniosła mu trzeciego Orła.

Rok później znów otrzymał Orła. Tym razem za "Cichą noc" Piotra Domalewskiego, w której wcielił się ojca obchodzącej wigilię rodziny. Film ukazywał w krzywym zwierciadle niektóre z polskich tradycji świątecznych. Zwracał także uwagę na nasze narodowe kompleksy. Najbardziej wybrzmiewały one w jednej z ostatnich scen, gdy bohater Jakubika wyznaje, że tylko w kraju może być człowiekiem, bo poza nim jest "Polakiem". W tym samym roku aktor zagrał także komediową rolę w "Najlepszym" Łukasza Palkowskiego. Wcielił się w trenera głównego bohatera, człowieka prostego i wulgarnego, ale też niezwykle pociesznego.

Filmografię Jakubika zamyka "Kler" Smarzowskiego. W kontrowersyjnym filmie aktor wcielił się w księdza, który zostaje oskarżony o molestowanie jednego z ministrantów. Rola była trudna, a temat niezwykle drażliwy. Jakubik w pełni zaufał jednak Smarzowskiemu. "To jeden z niewielu twórców filmowych w tym kraju, który nie boi się wziąć na warsztat trudnego tematu" - mówił Jakubik przed premierą "Kleru". Ryzyko opłaciło się. Film zgromadził ponad pięć milionów widzów. A Jakubik być może zapewnił sobie piątego Orła. I pozostaje tylko zastanawiać się - jak to możliwe, że jeszcze nie doceniono go w Gdyni?

Talenty Jakubika nie kończą się tylko na grze w filmach. Podkłada także głosy w animacjach. Pamiętacie Wołodię z "Atlantydy - zaginionego lądu"? Pragnący otworzyć kwiaciarnię Rosjanin (tyko w polskiej wersji, w oryginale postać nazywała się Vincenzo i była Włochem) przemawiał głosem Jakubika. Jest on także wokalistą i założycielem zespołu muzycznego Dr Misio. Formacja powstała w 2008 roku. Jakubik żartuje, że był to jego sposób na poradzenie sobie z kryzysem wieku średniego. "Zawsze marzyłem, by grać w kapeli rockowej, stać na scenie z mikrofonem i drzeć się z całej siły. I właśnie wtedy pomyślałem sobie, że może warto spróbować" - mówił w jednym z wywiadów.

Prócz tego aktor wziął udział w instalacji artystycznej powstałej w ramach III edycji projektu "Kultura na widoku". W jej ramach Jakubik wziął prysznic na jednym z przystanków autobusowych w centrum Warszawy. Wyszło śpiewająco. Przypomnijmy, że "Kultura na widoku" to instalacje - uliczne wirtualne biblioteki ustawione w centralnych punktach miast oraz w miejscach wydarzeń kulturalnych. Do dyspozycji użytkowników są tysiące plakatów w szkołach, bibliotekach i urzędach w niewielkich miejscowościach na terenie całej Polski. Można z nich pobrać 1100 utworów w cyfrowej wersji -  filmów, muzyki, książek i  gier. W tym roku proponujemy także wirtualne spacery po muzeach świata.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Arkadiusz Jakubik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy