Reklama

Antonio Banderas: Romantyczna twarz

"Ból i blask" jest już ósmym filmem, który Pedro Almodovar zrealizował z Antonio Banderasem. To ten reżyser odkrył gwiazdora dla kina i to on utorował mu drogę do Hollywood. Gdy się poznali, Almodovar powiedział swojemu przyszłemu ulubieńcowi, że ten ma bardzo romantyczną twarz...

"Ból i blask" jest już ósmym filmem, który Pedro Almodovar zrealizował z Antonio Banderasem. To ten reżyser odkrył gwiazdora dla kina i to on utorował mu drogę do Hollywood. Gdy się poznali, Almodovar powiedział swojemu przyszłemu ulubieńcowi, że ten ma bardzo romantyczną twarz...
Antonio Banderas na festiwalu w Cannes /Getty Images

Na początku lat 80. Banderas występował na deskach Teatru Narodowego w Madrycie. Pewnego dnia siedział z grupką przyjaciół-aktorów przed gmachem tegoż teatru. "Przysiadł się do nas facet z czerwoną aktówką, był bardzo błyskotliwy i niezwykle zabawny. Nie wiedziałem wtedy, kto to jest. Kiedy odchodził, a miałem wtedy długie włosy, bródkę, wąsy, powiedział do mnie: 'Masz bardzo romantyczną twarz, powinieneś grać w filmach'. Odpowiedziałem na to "Pewnie, jasne'" - wspominał przed laty Banderas w jednym z wywiadów. Almodovar wypatrzył go wcześniej w jednym ze spektakli.

Reklama

Wkrótce reżyser ponownie pojawił się w teatrze, tym razem, by wręczyć aktorowi scenariusz filmu "Labirynt namiętności" i zaproponować mu rolę. W latach 80. Banderas wystąpił jeszcze w czterech filmach Pedra: "Matador", "Prawo pożądania", "Kobiety na skraju załamania nerwowego" i "Zwiąż mnie".

Na marginesie, "Zwiąż mnie" było filmem, który zmienił życie Penelope Cruz. W roku premiery tego obrazu miała 16 lat i po jego obejrzeniu zamarzyła, by zostać aktorką. "Dowiedziałam się, gdzie mieszka Almodovar i chodziłam wokół jego domu, żeby przypadkiem go spotkać" - opowiadała. Dopięła swego. Król hiszpańskiego kina powiedział, że napisze dla niej rolę, ale w przyszłości. Dzisiaj Banderas i Cruz są najsławniejszymi aktorami, których Almodovar dał światowemu kinu.

Po latach hollywoodzkiej kariery Antonio znów pojawił się na planie filmów hiszpańskiego reżysera, występując w obrazach "Skóra, która żyje" oraz "Przelotni kochankowie". Ale to ich ostatni film "Ból i blask", który właśnie walczy w Cannes o Złotą Palmę, jest dowodem na to, jak wyjątkowa jest więź, która ich łączy. Wszak Almodovar obsadził swojego pupila w filmie, który poniekąd jest autobiografią samego reżysera.

Główny bohater tej historii, Salvador Mallo (w tej roli Banderas), jest starzejącym się reżyserem cierpiącym na wiele przypadłości, z których najdotkliwsza wydaje się niemoc twórcza. Pewnego dnia mężczyzna spotyka na swojej drodze Alberto, który wiele lat temu wystąpił w jego filmie. Za sprawą uzależnionego od narkotyków aktora Salvador sięga po heroinę. Zaczyna także wspominać trudne momenty ze swojego życia - przeprowadzkę razem z rodzicami do Paterny w poszukiwaniu lepszego bytu, miłość do Frederico, rozpad ich związku i odkrycie kina jako remedium na ból. Myśli reżysera wędrują także w kierunku zmarłej kilka lat temu matki (w tej roli we wspomnieniach Salvadora zobaczymy Penelope Cruz).

Banderas przystąpił do pracy nad rolą Salvadora po tym, jak niewiele wcześniej przeszedł zawał serca. Przyznał, że po tym incydencie zdrowotnym, oddał się refleksji i na nowo wymyślił siebie jako aktora, "nabrał świeżości". Bardziej też dba o formę fizyczną - rzucił palenie i częściej uprawia sport. To, że 58-letni Banderas ma się świetnie, udowodnił podczas spotkanie z fotoreporterami w Cannes. Przełamał sztywną konwencję, wskoczył na stół i zaczął przybierać dynamiczne pozy.

Po uroczystej projekcji filmu krytycy nie mają wątpliwości, że "Ból i blask" to "najlepszy od lat i najbardziej osobisty" film hiszpańskiego twórcy. Doceniono także subtelną grę Banderasa.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Antonio Banderas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy