Reklama

Anna Mucha: "Sąsiady" to film, którym będę się chwalić!

"Jeszcze nie widziałam filmu, ale czytałam recenzje i wiem, że 'Sąsiady' to film odważny, zaskakujący, dobry, mocny. Myślę, że będę chciała się nim chwalić" - mówi Anna Mucha. 20 marca 2015 roku na ekrany kin wchodzi najnowsza produkcja Grzegorza Królikiewicza, mistrza polskiej awangardy, autora psychologicznego dramatu "Na wylot" (1972), biograficznego "Przypadku Pekosińskiego" (1993) i nowej koncepcji języka filmowego.

"Miałam przyjemność grać w filmach wybitnych reżyserów - Andrzeja Wajdy, Stevena Spielberga, Piotra Wereśniaka. Teraz dołącza do nich Grzegorz Królikiewicz. To dla mnie niezwykły zaszczyt" - wielokrotnie podkreśla Anna Mucha.

Aktorka, którą jedni znają z serialu "M jak miłość", drudzy pamiętają z roli diabolicznej Kasi w kultowej "Pannie Nikt", u Królikiewicza zagrała ciężarną prostytutkę, która próbuje uwieść księdza (Mariusz Pudzianowski) chodzącego po kolędzie. W skąpanym w czerwonym świetle mieszkaniu rozgrywa się surrealistyczny, brutalny dramat.

Reklama

Mucha, która w trakcie zdjęć była w zaawansowanej ciąży przekonuje, że jest hardkorowcem. Podkreśla też, że nikt nie zagrałby tak dobrze roli agresywnego księdza, jak Mariusz Pudzianowski.

"Casting został przeprowadzony bardzo dobrze i sądzę, że wszyscy znaleźliśmy się w tym filmie z uzasadnionego powodu" - przekonuje aktorka i śmieje się, że nie rozumie tylko, dlaczego jej zaproponowano rolę prostytutki?

"Przypadkowość to jeden z dwóch 'kamieni filozoficznych' każdej ze sztuk" - mówił Grzegorz Królikiewicz w wywiadzie, który przeprowadzili z nim Piotr Kletowski i Piotr Marecki. W "Sąsiadach" przypadek na pewno nie miał jednak wpływu na decyzje obsadowe. Oprócz Anny Muchy na planie znalazła się śmietanka polskich aktorów. W czasie zdjęć do "Sąsiadów" spotkali się m.in. Jacek Poniedziałek, Katarzyna Herman, Ewa Błaszczyk, Krystyna Tkacz, Agnieszka Podsiadlik, Sandra Korzeniak i Piotr Głowacki.

Mucha przekonuje, że znalazła się wśród fantastycznych ludzi, do których ma olbrzymi szacunek i przed talentem których chyli czoła. Twierdzi, że sama propozycja wzięcia udziału w castingu była dla niej bardzo dużym wyróżnieniem. Dziś sądzi, że go wygrała, bo z góry założyła, że na pewno tak się nie stanie.

"Z jednej strony miałam poczucie, że legenda Grzegorza Królikiewicza mnie totalnie przerasta, więc mogłam sobie odpuścić" - opowiada. "Z drugiej strony wiedziałam też, że jestem w ciąży, a przecież nikt nie zatrudnia ciężarnych aktorek - kolejny powód, żeby sobie odpuścić" - śmieje się aktorka. "Okazało się jednak, że z jakiegoś powodu się spodobałam, a moja ciąża stała się atutem". "Ciąża...? Biorę to!" - miał zakrzyknąć z entuzjazmem Królikiewicz.

Mucha bardzo docenia fakt, że producent zdecydował się ją zatrudnić. "Wejście na plan w takim stanie jest zawsze obciążone pewnym ryzykiem" - tłumaczy aktorka.

Ryzyko, jakie podejmuje Królikiewicz, chyba nie powinno jej jednak dziwić, skoro twierdzi, że reżyser "Sąsiadów" jest tak cenionym, wyjątkowym i wyróżniającym się twórcą, bo nie patrzy na świat przez pryzmat schematów. To jedyne, co Mucha mówi na temat pracy z reżyserem. Nie zdradza tajników jego warsztatu, nie opowiada o podejściu do aktorów ani metodzie, która stoi za jego awangardowymi, trudnymi w odbiorze dziełami sztuki.


Czy pojawienie się Anny Muchy na planie artystycznego, niezależnego i niskobudżetowego filmu zwiastuje jakąś zmianę jej nastawienia do sztuki i biznesu?

"Nie robię sobie nadziei na zmianę" - mówi otwarcie. Mimo ambitnych początków jak ryba w wodzie czuje się w mainstreamowych i telewizyjnych produkcjach ("Och, Karol 2", "Chłopaki nie płaczą"). "Premiera "Sąsiadów" to dla mnie bardzo ważny wieczór" - podkreśla jednak aktorka. "Fakt, że odbywa się w Kinotece, a nie w centrum handlowym świadczy o jej wyjątkowości. Po niej wrócę jednak do domu, przeczytam dziecku bajkę na dobranoc i następnego dnia wstanę o szóstej rano, żeby pojechać na plan "M jak miłość".

"Jestem szczęśliwa w miejscu, w którym jestem" - zapewnia. I nic dziwnego. Jest gwiazdą, która od lat nie gaśnie. Kiedy pojawia się w zasięgu aparatów fotograficznych flesze migają jak szalone, gdy wchodzi w zasięg operatorów kamer, nie może się opędzić od reporterów, którzy chcieliby przeprowadzić z nią choćby krótki wywiad.

Postać Grzegorza Królikiewicza nigdy nie miała tyle wspólnego z show-biznesem, ile Mucha ma w jeden wieczór. Przeciwieństwa ewidentnie się przyciągają. Czym owocuje ich połączenie? Przekonamy się o tym, dzięki "Sąsiadom".

Z Anną Muchą - podczas premiery filmu "Sąsiady" w warszawskiej Kinotece - rozmawiały Anna Bielak i Małgorzata Steciak.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Anna Mucha | Sąsiady
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy