Reklama

Anna Dymna: Serce na dłoni

Jest zaprzeczeniem obiegowej opinii, że aktorzy są próżni i trochę egoistyczni. Sama żyje dla innych, przywracając nadzieję ludziom, którzy już dawno ją stracili.

Jest zaprzeczeniem obiegowej opinii, że aktorzy są próżni i trochę egoistyczni. Sama żyje dla innych, przywracając nadzieję ludziom, którzy już dawno ją stracili.
Anna Dymna /AKPA

Kariery może pozazdrościć Annie Dymnej niejedna współczesna "gwiazda": debiut teatralny w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Lidii Zamków w wieku 19 lat, kilka lat później rola w hitowych polskich komediach wszech czasów: "Nie ma mocnych" i "Kochaj albo rzuć"... Następnie praca z takimi reżyserami jak Jerzy Hoffman ("Trędowata" i "Znachor"), Janusz Majewski ("Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny"), Tadeusz Konwicki ("Dolina Issy"). A w teatrze - m.in. z Konradem Swinarskim, Kazimierzem Kutzem i Andrzejem Wajdą.

Reklama

Jej twarz widniała na okładkach wielu magazynów, nie było więc  Polsce nikogo, kto nie wiedział, kim jest Anna Dymna. Reżyser Kazimierz Kutz mówił o niej: - Natura wyposażyła ją we wszystkie cechy kobiece, o których mężczyzna może marzyć.

Ona jednak traktowała sławę, szum wokół siebie i aktorski dorobek z dystansem. "Tele Tygodniowi" mówiła o tym z lekką przekorą: - To mój zawód, raz gram królowe, raz babcie klozetowe. Przyznawała jednak, że przez pewien czas pisanie i mówienie o niej głównie w kontekście zjawiskowej urody bywało przykre. - Zawsze czytałam w recenzjach, jak to ja pięknie wyglądam i że... ruszam się jak sarenka. Niby miłe, ale czasem bolało. No bo byłam przecież ambitną, "poważną aktorką", a nie zwierzątkiem tylko!

Dzisiaj, choć nadal aktywna zawodowo, jest dla wszystkich prawdziwą ikoną dobroczynności. Zaczęło się to od programu "Spotkajmy się", w którym Anna Dymna nie tyle przeprowadzała wywiady z ludźmi ciężko doświadczonymi przez los, co po prostu z nimi rozmawiała. Spotkało się to z pozytywnymi reakcjami telewidzów, którzy niejednokrotnie pragnęli pomóc takim osobom. I okazało się, że bariery, które dzielą ludzi zdrowych i chorych niepełnosprawnych, można przełamać.

Od 2003 roku Anna Dymna jest prezesem założonej przez siebie Fundacji "Mimo Wszystko". Dlaczego taka nazwa? Nawiązuje ona do tekstu dr. Kenta M. Keitha, który wyryto na jednym z przytułków prowadzonych przez Matkę Teresę z Kalkuty. Głównym zadaniem fundacji jest pomoc dorosłym z niepełnosprawnością intelektualną. Aktorka podkreśla, że to właśnie osoby, które opisujemy jako niepełnosprawne intelektualnie, mogą nas wiele nauczyć. W wydanej niedawno książce "Slow life według Ojca Leona" (Wydawnictwo Znak) Anna Dymna w rozmowie z Ojcem Leonem Knabitem tak mówi o swoich podopiecznych: "Mogą być niepełnosprawni intelektualnie, ale nie zabili w sobie tego, co myśmy zabili już dawno: szczerości, autentyczności, radości, łez".

A jak w praktyce pomaga Fundacja "Mimo wszystko"? Między innymi dofinansowując leczenie i rehabilitację, wspierając edukację podopiecznych oraz promując ich twórczość artystyczną. Ale także prowadząc ośrodek terapeutyczno-rehabilitacyjny "Dolina Słońca" w podkrakowskich Radwanowicach czy Warsztat Terapii Zajęciowej w Lubiatowie nad Bałtykiem. Również coroczny Festiwal Zaczarowanej Piosenki jest organizowany przez fundację. W trakcie koncertu finałowego festiwalu, który odbywa się na krakowskim Rynku Głównym, uzdolnione wokalnie osoby niepełnosprawne walczą o Statuetki Zaczarowanego Ptaszka oraz stypendia. Największą radość sprawia im wykonanie piosenki w towarzystwie największych gwiazd polskiej estrady.

Anna Dymna wraz z pracownikami i przyjaciółmi fundacji pomogła tysiącom potrzebujących. I nie chodzi tylko o pomoc materialną. Bo jej podopieczni są wdzięczni także za to, że niejednemu z nich na nowo przywróciła nadzieję, której już dawno nie miał i przekonała, że warto żyć. Tak było z Januszem Świtajem, którego historia poruszyła Polaków w 2007 roku. Po wypadku komunikacyjnym, na skutek którego został sparaliżowany, nie mógł też samodzielnie oddychać, nie widział dla siebie przyszłości. Dziś jest pracownikiem Fundacji "Mimo Wszystko" i pomaga innym. Poszedł również na studia! Gdy przed dwoma laty zwyciężył w konkursie Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji "Człowiek Bez Barier", mówił: "Podejmę się jeszcze wielu ciekawych wyzwań, a tym samym będę przykładem dla innych osób niepełnosprawnych, iż warto żyć, warto działać i otwierać się na ludzi".

W wigilijny wieczór zastanówmy się, czy i my, biorąc przykład z Anny Dymnej, możemy pomóc komuś, kto takiej pomocy potrzebuje. I zrobić to. Mimo wszystko.

Adam Piosik

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Anna Dymna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama