Reklama

Andrzej Barański: Franciszkanin polskiego kina

W piątek reżyser Andrzej Barański obchodzi 80. urodziny. "Pieniądze przekładają się na film, ale nie w ten sposób, że jak jest ich mniej, to powstaje gorszy film. Nic podobnego, o wiele więcej jest wpadek z powodu nadmiaru pieniędzy. Cała sztuka polega właśnie na dostosowaniu się do możliwości" - te słowa Andrzeja Barańskiego z rozmowy-rzeki z Piotrem Mareckim (Krytyka Polityczna, 2009) chyba najtrafniej oddają ducha jego twórczości. "Dodawanie przez odejmowanie" to znak firmowy, ale też i artystyczne credo reżysera "Parę osób, mały czas".

W piątek reżyser Andrzej Barański obchodzi 80. urodziny. "Pieniądze przekładają się na film, ale nie w ten sposób, że jak jest ich mniej, to powstaje gorszy film. Nic podobnego, o wiele więcej jest wpadek z powodu nadmiaru pieniędzy. Cała sztuka polega właśnie na dostosowaniu się do możliwości" - te słowa Andrzeja Barańskiego z rozmowy-rzeki z Piotrem Mareckim (Krytyka Polityczna, 2009) chyba najtrafniej oddają ducha jego twórczości. "Dodawanie przez odejmowanie" to znak firmowy, ale też i artystyczne credo reżysera "Parę osób, mały czas".
Andrzej Barański /Robert Gardziński /Agencja FORUM

Andrzej Barański urodził się w 1941 w Pińczowie. Studiował na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, a w 1973 roku ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Teatralnej i Telewizyjnej w Łodzi. Jego filmem dyplomowym była etiuda "Księżyc". 

"Po zakończeniu studiów przez kilka lat pracował dla Wytwórni Filmów Oświatowych, debiutując pełnometrażową fabułą dopiero w 1979 roku. "Wolne chwile" nie odbiły się wielkim echem w środowisku i wśród widzów, ale już kolejne obrazy Barańskiego - "Niech cię odleci mara" (1982 r.) i "Kobieta z prowincji" (1986 r.) - dobitnie pokazały, że na rodzimej mapie filmowej pojawił się kolejny autor" - czytamy w biogramie reżysera na stronie Stowarzyszenia Filmowców Polskich (SFP).

Reklama

Barański znany jest przede wszystkim z produkcji podejmujących problematykę polskiej prowincji, czasem ujętą w ironiczny cudzysłów, ale liczy się styl, w jakim to robi. "Wykorzystuje różne środki realizacyjne, aby oddać nieco odrealnioną przestrzeń pozbawioną przekleństw nowoczesnego życia. Na ekranie króluje metafora i wizualna poezja, a także liczne obserwacje i refleksje, teksty oparte są często na literaturze oraz przeżyciach samego Barańskiego" - czytamy a stronie SFP.

Najbardziej znany jest z takich tytułów jak: "Nad rzeką, której nie ma" (1991), "Kawalerskie życie na obczyźnie" (1992), "Dwa księżyce" (1993), "Horror w Wesołych Bagniskach" (1995) czy "Dzień wielkiej ryby" (1996). 

"Mało kto w polskim kinie potrafi tak pięknie i głęboko połączyć prostotę codzienności, prostotę małych dramatów ludzkich, urastających niekiedy do wielkich tragedii, z ponadczasową refleksją filozoficzną, egzystencjalną, metafizyczną, zawartą w drobiazgu, w sekundach i minutach życia" - napisał w "Magazynie Filmowym SFP" ks. Andrzej Luter.

Krytyk Tadeusz Sobolewski podsumował zaś artystyczną skromność Barańskiego słowami: "Na ogół filmy chcą uchodzić za głębsze, niż są. Filmy Barańskiego na odwrót - uchodzą za coś mniejszego".

Jednym z najlepszych dzieł Barańskiego pozostaje inspirowany prozą Stanisława Czycza film "Nad rzeką, której nie ma". Obraz, "nie będąc dosłowną autobiografią reżysera, stał się opowieścią o dorastaniu Barańskiego w Pińczowie, pierwszych miłościach, rozczarowaniach" - zauważył krytyk Łukasz Maciejewski, dodając, że w prozie Czycza, Barański "odnalazł własne wspomnienia, a następnie przetworzył ja na uniwersalny język kina".

"Główną kobiecą rolę w filmie, rolę Marty, Barański powierzył młodziutkiej Joannie Trzepiecińskiej, zaledwie trzy lata po skończeniu szkoły teatralnej. I tak powstał film, który kochają chyba wszyscy. Jeżeli pojęcie 'kina kultowego' ma jakikolwiek sens, to 'Nad rzeką której nie ma' jest dla mnie kwintesencją tego określenia" - odnotował Maciejewski.

Barański jest wielkim miłośnikiem słowa. Przyznał, że "Kawalerskie życie na obczyźnie" według książki Jakuba Wojciechowskiego zrealizował wyłącznie dla piękna języka.

"Zdarzenia [w książce] mają wymiar estetyczny - są dla nas interesujące przez sposób, w jaki zostały przez autora opisane" - mówi Barański. W tym podejściu ujawnia się jego reżyserska osobność - jego filmy nie są filmowymi historiami ("Narracja jest drugorzędna", "scenariuszowa wata"), raczej poetyckimi epifaniami ("Pisze się, że film jest doskonały, bo porusza taką ważną sprawę. Zupełnie nie widzi się, że film może sam z siebie być piękny").

Twórczą filozofię Barańskiego idealnie ilustruje jego podejście do kwestii tytułu filmu. Wyjaśniając znaczenie "Parę osób, mały czas" Barański pokusił się o zdefiniowanie swego artystycznego motto: "Nie lubię tłumaczyć tytułu, a nawet czuję przed tym strach. To raczej jest piękny motyl i lepiej przyjrzeć mu się kiedy fruwa, nie starać się go złapać, wziąć w ręce i uszkodzić skrzydła, tylko po to, by mu się przyglądać". Dopełniając obrazu całości tłumaczy też dlaczego zrezygnował z pierwotnego tytułu - "Bohema". "To był efektowny tytuł, podobał się. Był dobry, ale zbyt pomysłowy, ja takie niezbyt cenię".

Anegdota, którą przytacza przy okazji rozmowy o filmie "Parę osób, mały czas", pasuje do całej jego filmografii.

"Jedna z osób, która wie, że nakręciłem ten film [Parę osób...] za połowę budżetu, ponieważ nie otrzymałem pieniędzy z PISF-u, wyraziła żal z tego powodu. Chciała tym samym powiedzieć, że gdybym miał więcej pieniędzy, to film byłby o tyle lepszy. Otóż nic podobnego. Ten film jest całkowicie kompletny, nic tu nie brakuje, zrobiłem wszystko, czego potrzebowałem".

Obraz, opowiadający o przyjaźni dwojga poetów: Jadwigi Stańczakowej (Krystyna Janda) i Mirona Białoszewskiego (Andrzej Hudziak), otrzymał wiele wyróżnień: na festiwalu w Gdyni Krystyna Janda uznana została za najlepszą aktorkę imprezy, z kolei jury festiwalu w Karlowych Warach doceniło kreację Andrzeja Hudziaka.

Jednym z ostatnich dzieł Barańskiego jest "Księstwo" na podstawie autobiograficznego cyklu Zbigniewa Masternaka ("Chmurołap", "Niech żyje wolność", "Scyzoryk") - pisarza pochodzącego z położonego w Górach Świętokrzyskich Piórkowa,

Reżyser podkreślił, że fabularne "Księstwo" to film o "wysokim stopniu realizmu", dzięki ekranizacji powieści autobiograficznej. Barańskiemu zależało, by przedstawić prawdziwe postaci i wydarzenia. "Sceny, które zostały pokazane w filmie, miały miejsce w rzeczywistości. To całkiem coś innego niż film wymyślony przy biurku" - powiedział.

Podkreślił też, że wizja wsi w prozie Masternaka różni się od tej, znanej z serialowych produkcji.

"Wieś z książek Masternaka jest inna od tej z ekranów telewizora - to jest obraz wsi oczami 'obieżyświatów'. Wieś Masternaka, to wieś oczami 'miejscowych'. Nie każdemu taki obraz wsi odpowiada; lokalne władze odmówiły udziału finansowego. Przez obraz Masternaka płynie prąd bardzo osobistego, bolesnego stosunku do przedstawionego świata, braterstwa. Wiejskie otoczenie o nagannych manierach, to nie tylko folklor, a bardziej wytwór sytuacji społecznej, zagubienia i pustki, zamieszania, które powstało pomiędzy 'dawnymi a nowymi czasy'. Lubię tych ludzi, razem z ich wadami i wszystkim co jest 'nie do przyjęcia', lubię wieś i sposób myślenia ukształtowany przez ścisły związek z naturą - wszystko to znalazłem w pisarstwie Zbigniewa Masternaka" - powiedział reżyser "Księstwa".

Andrzej Barański równolegle z realizacją filmów fabularnych uprawia kino dokumentalne, oświatowe oraz animowane. Jest laureatem m.in. Odznaki za Zasługi dla Miasta Łodzi, przyznanej przez Radę Miejską za dokonania filmowe (1998) i nagrody za całokształt twórczości na VII Festiwalu Filmowym "Vitae Valor" w Tarnowie (2007). W 2011 r. został odznaczony Srebrnym Medalem "Zasłużony Kulturze - Gloria Artis".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Barański
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy