Reklama

Anatomia tańca Piny Bausch

Nie mniejszą radość od oglądania jej choreografii sprawia przyglądanie się jej samej. Pina Bausch przy pracy, z nieodłącznym papierosem, jest - sama w sobie - dziełem sztuki.

52-minutowy dokument "Probe Sacre" w reżyserii Detlefa Erlera jest zapisem próby do spektaklu "Święta wiosny" - przełomowego przedstawienia w karierze Piny Bausch. Przez niemal godzinę jesteśmy w sali prób teatru w Wuppertalu wyłącznie z Piną Bausch i odtwórczynią głównej roli Kyomi Ichidą.

Najpierw ubranie: niemodne męskie spodnie, wpuszczone do wysokich gumiaków i materiałowe nakrycie głowy: ni to czepek, ni czapka pilotka. Pina Bausch wygląda trochę jak zarządca ziemski, albo dyrektor cyrku - brakuje jej tylko nachajki. Zamiast tego jest delikatnie trzymany w palcach prawej dłoni papieros. Choreografia jej ruchów ma w sobie coś z aury arystokratycznej subtelności - w wyniosłym spokoju jej gestów brak jednak artystycznej pozy, wynika on w naturalny sposób z jej charakteru. Pina Bausch po prostu pięknie się porusza.

Reklama

Niemal godzinna próba z Kyomi Ichidą ujawnia więcej tajemnic teatru tańca Piny Bausch, niż jakikolwiek spektakl artystki. W genialny sposób oddaje wspaniałą sprzeczność jej filozofii tańca: układy Piny Bausch są niezwykle trudne do zatańczenia, ponieważ idą pod prąd naturalnym instynktom człowieka. W swych choreografiach Bausch dociera jednak pod podszewkę oczywistości, do granic prawdy o człowieku. Jej teatr jest wielkim atlasem anatomii tańca.

Wspaniała jest lekcja, której Bausch udziela Ichidzie. Cudowna dysproporcja między spokojnym wykonaniem choreografki a nerwowymi próbami tancerki. Walka z pokonywaniem własnych ograniczeń - zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Zdarzało się, że tancerki "Święta wiosny" padały zemdlałe z wycieńczenia w trakcie prób. Zdarzało się, że godzinami próbowały przyzwyczaić ciało i instynktowne odruchy do układów Piny Bausch.

Kiedy Marlon Brando zaczął mamrotać pod nosem, Hollywood lat 50. najpierw zdębiało, potem uznało jego metodę za genialny przykład ekranowej naturalności. Kiedy Pina Bausch kazała swoim tancerzom tańczyć tango siedząc na krzesłach, puryści pukali się w czoło. Dzięki Pinie Bausch wiemy, że tańcem może być też mamrotanie po nosem.

"Probe Sacre", obok innych dokumentów o Pinie Bausch i rejestracji jej przedstawień, można było obejrzeć w ramach unikalnego przeglądu w krakowskim Kinie Pod Baranami. Ci, którzy kojarzyli jej nazwisko wyłącznie z filmu "Porozmawiaj z nią" Pedro Almodovara, mieli okazję obejrzeć zapis całego spektaklu "Cafe Muller", którego element wykorzystał w swym obrazie hiszpański reżyser. W programie przeglądu zabrakło jednego filmu - dokumentu o Pinie Bausch w reżyserii Wima Wendersa. Powód jest prosty - niemiecki twórca jeszcze go nie ukończył. Świetny pretekst, by za rok, już z dokumentem Wendersa, zorganizować kolejną odsłonę przeglądu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: tańce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy