Reklama

​Aleksandra Woźniak: Zlikwidować gimnazja

Za moich czasów uczniowie byli bardziej zdyscyplinowani, szanowali nauczycieli i mieli większy pęd do wiedzy. Były też wymagania dotyczące stroju, a w podstawówce żadna z dziewczynek nie śmiała się malować - wspomina Aleksandra Woźniak. Jej zdaniem system edukacji powinien być zreformowany, bo gimnazja zupełnie się nie sprawdzają.

Za moich czasów uczniowie byli bardziej zdyscyplinowani, szanowali nauczycieli i mieli większy pęd do wiedzy. Były też wymagania dotyczące stroju, a w podstawówce żadna z dziewczynek nie śmiała się malować - wspomina Aleksandra Woźniak. Jej zdaniem system edukacji powinien być zreformowany, bo gimnazja zupełnie się nie sprawdzają.
Sprawę gimnazjum traktuję jako sprawę społeczną, a nie sprawę polityczną - zapewnia Aleksandra Woźniak /Andras Szilagyi /MWMedia

Aleksandra Woźniak podkreśla, że widzi znaczące różnice w zachowaniu i postawach uczniów przed dwudziestu-trzydziestu laty i tych, jakie prezentują ich współcześni rówieśnicy.

- Gdybym miała porównać szkołę współczesną i szkołę, do której chodziłam, to było zupełnie coś innego. Przede wszystkim wtedy uczniowie nie mogli sobie pozwolić na to, na co pozwalają sobie teraz, czyli na jakieś dyskusje z nauczycielem, już nie mówię chamskich czy agresywnych zachowaniach - mówi agencji Newseria Aleksandra Woźniak.

Zdaniem aktorki uczniowie byli bardziej zdyscyplinowani, mieli w sobie więcej pokory, czuli przed nauczycielami respekt i nie przekraczali określonych granic. Każdy zobowiązany był do noszenia szkolnych fartuchów i zmiennego obuwia. Dziewczynki nie mogły mieć na lekcjach rozpuszczonych włosów, chłopcy natomiast musieli mieć krótko przystrzyżone fryzury.

Reklama

- Były wymogi dotyczące stroju i makijażu, który musiał być bardzo dyskretny. W szkole podstawowej to w ogóle nikt się nie malował. Teraz gimnazja dają takie poczucie, że to nie jest już szkoła podstawowa, dzieci przez to wcześniej dorastają i czują się zdopingowane do tego, by się kreować na starszych, niż są. Gorzej jest w szkołach z kulturą osobistą i to jest też związane z brakiem czasu rodziców, pogonią za pieniędzmi lub staraniami, żeby przetrwać do pierwszego. Jest to też związane z dostępnością negatywnych wzorców, które dzieci czerpią z internetu - zauważa Woźniak.

Aktorka, która prywatnie jest mamą dwóch nastoletnich córek, uważa, że reforma systemu edukacji jest konieczna. Jej zdaniem lepiej sprawdzał się system 8-klasowej podstawówki niż podział na szkołę podstawową i gimnazjum.

- Sprawę gimnazjum traktuję jako sprawę społeczną, a nie sprawę polityczną. Osobiście uważam, że lepiej było za moich czasów, jak była podstawówka i liceum. Kiedy młody człowiek szedł do liceum, to już był bardziej dojrzały, a teraz poprzez gimnazjum dzieciaki, które powinny mieć poczucie, że są jeszcze gówniarzami, zaczynają pretendować do miana nastolatków - starają się palić papierosy, piją alkohol i robią różne rzeczy. Uważam, że to jest społeczny problem. Nie chodzi ani o sam system nauczania, ani o poziom, ani o podział, tylko o to, co się dzieje - podkreśla Woźniak.

Aktorka wspomina, że za jej czasów nie było tylu podręczników i pomocy naukowych. Czasem z jednej książki korzystało po sobie kilkoro dzieci. Teraz pedagodzy i uczniowie mogą korzystać z szerokiej gamy. Dzięki nowoczesnym technologiom, takim jak tablice interaktywne, platformy multimedialne czy różnego rodzaju aplikacje, nauka jest jeszcze bardziej atrakcyjna.

- Poziom edukacji w Polsce nie jest zły i nigdy nie był zły. U nas zawsze dbano o takie wszechstronne wykształcenie, wśród Polaków trudno znaleźć tego typu ignorantów jak np. w Stanach Zjednoczonych, gdzie potrafią w ogóle nie znać jakiegoś państwa, ludzie, którzy np. ukończyli studia. To dla nich abstrakcja, bo w Stanach jest taki model edukacji wyspecjalizowanej, skoncentrowanej na danej dziedzinie, a u nas jest bardziej kształcenie ogólne - podsumowuje Woźniak.

Newseria Lifestyle
Dowiedz się więcej na temat: Aleksandra Woźniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy