Reklama

Alec Baldwin: Nie dostał roli w "Rodzinie Soprano"

Trzykrotny laureat Złotego Globu w najnowszym wywiadzie opowiedział o swojej desperackiej walce o angaż do „Rodziny Soprano”. Gwiazdor wyznał, że za wszelką cenę chciał zagrać postać, która w finałowej scenie miała zamordować głównego bohatera tego serialu. Twórcy produkcji pozostali jednak obojętni na jego prośby. „Dostałem odpowiedź, która brzmiała: Jasne, świetnie. Dopiszemy twoje nazwisko do listy wszystkich irlandzkich aktorów, którzy sądzą, że powinni wystąpić w 'Rodzinie Soprano'” – ujawnił Baldwin.

Trzykrotny laureat Złotego Globu w najnowszym wywiadzie opowiedział o swojej desperackiej walce o angaż do „Rodziny Soprano”. Gwiazdor wyznał, że za wszelką cenę chciał zagrać postać, która w finałowej scenie miała zamordować głównego bohatera tego serialu. Twórcy produkcji pozostali jednak obojętni na jego prośby. „Dostałem odpowiedź, która brzmiała: Jasne, świetnie. Dopiszemy twoje nazwisko do listy wszystkich irlandzkich aktorów, którzy sądzą, że powinni wystąpić w 'Rodzinie Soprano'” – ujawnił Baldwin.
Alec Baldwin /Jim Spellman /Getty Images

"Rodzina Soprano" to jedna z najsłynniejszych produkcji amerykańskiej telewizji. Licząca sześć sezonów seria zdobyła szereg prestiżowych nagród, w tym Złote Globy i Emmy. Do grona zagorzałych fanów produkcji należy m.in. Alec Baldwin. Trzykrotny zdobywca Złotego Globu ujawnił w podcaście "Talking Sopranos", że był zdeterminowany, by znaleźć się w obsadzie serialu. Marzyło mu się, by zagrać osobę, która w finałowej scenie miała zamordować głównego bohatera, głowę mafijnej rodziny, Tony’ego Soprano sportretowanego na ekranie przez Jamesa Gandolfiniego.

"Zadzwoniłem do któregoś producenta, już nie pamiętam jego nazwiska. Powiedziałem mu wtedy: 'Kiedy nadejdzie czas i będziecie kręcić scenę zabójstwa, pamiętajcie, że jest tylko jeden facet w tej branży, który powinien wejść, sprzątnąć go i odjechać z Edie, która grała jego żonę. I to ja jestem tym facetem. Jestem tą osobą, która musi zabić Tony’ego i odjechać w siną dal z Edie, w której, tak na marginesie, jestem szaleńczo zakochany'" - ujawnił Baldwin.

Twórcy serialu pozostali jednak obojętni na prośby aktora. "Dostałem odpowiedź, która brzmiała: Jasne, świetnie. Dopiszemy twoje nazwisko do listy wszystkich irlandzkich aktorów, którzy sądzą, że powinni wystąpić w 'Rodzinie Soprano'" - dodał ze śmiechem gwiazdor sitcomu "Rockefeller Plaza 30".

Reklama

Baldwin jest przekonany, że powodem odrzucenia jego kandydatury było jego niefortunne spotkanie z twórcą "Rodziny Soprano" Davidem Chasem w hotelu Four Seasons. "W pewnym momencie udałem się do łazienki w super eleganckiej restauracji w tym hotelu. Zdjąłem marynarkę i koszulę i zacząłem wycierać pot ze swojego ciała, próbując jednocześnie wysuszyć koszulę suszarką do rąk. Wtedy drzwi się otworzyły i zobaczyłem Chase’a, który powiedział: 'Alec Baldwin? Co ty, k****, wyprawiasz, susząc koszulę w restauracji Four Seasons?'". Tak właśnie wyglądało nasze pierwsze spotkanie. Myślę, że przez to nigdy nie zostałem obsadzony" - wyznał aktor.

Finałowy odcinek "Rodziny Soprano" dla wielu widzów okazał się rozczarowaniem. Zamiast klarownego rozwiązania, twórcy zaprezentowali bowiem niejednoznaczne zakończenie historii - w ostatniej, kluczowej scenie na ekranie pojawiła się czarna plansza. I tak oto rozpoczął się festiwal spekulacji na temat tego, czy Tony Soprano w istocie został zamordowany, czy też nie. Twórca produkcji rozwiał wątpliwości w 2019 roku w rozmowie z "USA Today". "Nie chciałem, żeby widzowie pomyśleli: 'No dobrze, teraz Tony spotka się z Johnnym Sackiem i zostanie zabity'. Chciałem czegoś mniej oczywistego. Chodziło o to, że w tej restauracji wszyscy mogli zostać sprzątnięci. Na tym polegała ta scena. Ale owszem, uznaję ją za scenę śmierci" - wyjaśnił Chase.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Alec Baldwin | Rodzina Soprano
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy