Reklama

Adam Driver: Wojsko zamiast aktorstwa?

Zanim Adam Driver został aktorem, służył w wojsku. Po zamachach na World Trade Center, w patriotycznym uniesieniu, wybrał armię. Być może wciąż byłby żołnierzem, gdyby nie kontuzja, jakiej doznał podczas jazdy na rowerze.

Zanim Adam Driver został aktorem, służył w wojsku. Po zamachach na World Trade Center, w patriotycznym uniesieniu, wybrał armię. Być może wciąż byłby żołnierzem, gdyby nie kontuzja, jakiej doznał podczas jazdy na rowerze.
Mało brakowało, a Adam Driver nie zostałby aktorem /Antonin Thuillier /AFP

"To piękna idea - niekoniecznie ginąć, ale właśnie walczyć w imię wyższych ideałów. Tym bardziej że nie wiedziałem, co z sobą zrobić po szkole średniej. Nigdy nie nęcił mnie sport, nie miałem większej pasji. Ani paczki kumpli, którzy nakręcaliby mnie na jakieś wspólne hobby albo jakiś kierunek studiów. Wtedy też - czyli za pierwszym razem, około 2001 roku - nie dostałem się na aktorstwo" - Adam Driver wspomina w rozmowie z magazynem "Elle".

Reklama

Nie rozczulał się nad sobą. Pomyślał, że może faktycznie nie nadaje się na aktora. Wojsko dawało mu obietnicę przeżycia czegoś ważnego, wartego ryzyka.

Wstąpił do Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych. W armii spędził 2 lata i osiem miesięcy. Wraz ze swoją jednostką miał zostać wysłany do Iraku, ale nie pojechał tam z powodu wypadku, jaki przydarzył mu się podczas jazdy na rowerze górskim - złamał mostek. Kwestie zdrowotne sprawiły, że został zwolniony z armii. Wkrótce po raz drugi zdawał na wydział aktorski słynnej nowojorskiej szkoły artystycznej Juiliard - tym razem z sukcesem.

Mimo że odnosi teraz sukcesy jako aktor - grał u Jarmuscha i Scorsese - jest coś, co sprawa, że tęskni za piechotą. "Tęsknię za jasnym podziałem na to, co właściwe i niewłaściwe. Gdy już się zostaje aktorem, okazuje się, że ten zawód polega na wiecznym szukaniu, babraniu się w dylematach. Człowiek jest gdzieś pomiędzy, a dzięki postaciom, w które się wciela, nieustannie podważa jakiś porządek. Wojskowa przeszłość była po prostu prostsza" - stwierdza Driver.

Od 14 września Drivera możemy oglądać w filmie "Czarne bractwo", filmie Spike'a Lee, który w przewrotny sposób odnosi się do problemu rasizmu. Aktor wciela się w detektywa, który wraz z kolegą stara się wniknąć w struktury lokalnego oddziału Ku Klux Klan.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Adam Driver
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy