Reklama

​60 lat "Matki Joanny od Aniołów"

To jest film o naturze człowieka - mówił Jerzy Kawalerowicz, reżyser i współautor scenariusza "Matki Joanny od Aniołów". Minęło 60 lat od premiery jednego z najważniejszych dzieł przyszłego autora "Faraona", a także Polskiej Szkoły Filmowej.

To jest film o naturze człowieka - mówił Jerzy Kawalerowicz, reżyser i współautor scenariusza "Matki Joanny od Aniołów". Minęło 60 lat od premiery jednego z najważniejszych dzieł przyszłego autora "Faraona", a także Polskiej Szkoły Filmowej.
Kadr z filmu "Matka Joanna od Aniołów" /Mary Evans Picture Library /Agencja FORUM

Film jest adaptacją wydanego w 1946 roku opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza o tym samym tytule. Nawiązuje do XVII wiecznych wydarzeń z Loudun (Francja), kiedy to szerokim echem w Europie odbiła się historia tzw. diabłów z Loudun, czyli domniemanych opętań mających miejsce w klasztorze sióstr urszulanek. Iwaszkiewicz przeniósł akcję na wschodnie tereny Rzeczypospolitej - Smoleńszczyznę - do fikcyjnego miasta Ludyń, jednocześnie zachowując ramy czasowe rzeczywistych wydarzeń. W położonym na odludziu klasztorze dochodzi do serii dziwnych wydarzeń. Zachodzi przypuszczenie, że miejscowe zakonnice, na czele z przeoryszą siostrą Joanną zostały opętane przez diabła. Do zakonu przybywa egzorcysta - ksiądz Suryn.

"W noweli Iwaszkiewicza zainteresowała mnie sprawa, która jest bardzo bliska nam wszystkim: sprawa uczuć. To jest film o naturze człowieka. Mimo bardzo specyficznego doboru postaci i realiów rozgrywa się w filmie konflikt uczuć ludzi w habitach o psychice ludzi bez habitów" - mówił w jednym z wywiadów Kawalerowicz.

Reżyser zrealizował swój obraz w Zespole Filmowym "Kadr", gdzie kierownikiem literackim był Tadeusz Konwicki. To właśnie Konwicki podsunął Kawalerowiczowi pomysł ekranizacji opowiadania Iwaszkiewicza. Scenariusz napisali wspólnie. "Autorzy wierzyli w swój scenariusz. Wiem, że pracowali nad nim bardzo intensywnie (...) Jerzy Kawalerowicz był wówczas w znakomitej formie twórczej i po prostu 'żył' tym filmem. Jego sposób widzenia, akcentowania, to, co mówił o aktorach i postaciach - były bardzo przekonujące" - opowiadał, jak podaje w książce "Zatrzymani w kadrze" Bartosz Michalak, autor zdjęć Jerzy Wójcik.

W rolach głównych obsadzono Lucynę Winnicką - matka Joanna; Mieczysława Voita - ksiądz Józef Suryn, rabin (dwie role) i Annę Ciepielewską - siostra Małgorzata. Oprócz tego na ekranie oglądamy m.in. Marię Chwalibóg - Antosia, Kazimierza Fabisiaka - ksiądz Brym,  Franciszka Pieczkę - Odryn i Zygmunta Malawskiego - ksiądz egzorcysta.

"Chciałam grać Matkę Joannę, tylko nie bardzo wierzyłam, że to jest dla mnie rola. Był otwarty nabór dla wszystkich aktorek, każda mogła spróbować. Mnie w ogóle nie brali pod uwagę, mój mąż skreślił mnie od początku"- wspominała Winnicka, wówczas żona Kawalerowicza. Reżyser wcześniej z sukcesem współpracował już z Winnicką, choćby w "Prawdziwym końcu wielkiej wojny" (1957) i "Pociągu" (1959). Szczególnie ten drugi obraz spotkał się z uznaniem zarówno widzów, jak i krytyków. Sama zaś Winnicka za rolę Marty otrzymała specjalne wyróżnienie na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. "Któregoś dnia mówię do Jurka 'Pozwól mi spróbować, dlaczego ja nie mogę, a inni mogą'. I tak doszło do moich próbnych zdjęć i wyszło, że bez żadnej protekcji mogę mieć tę rolę. Okazało się, że tkwią we mnie nieograniczone aktorskie możliwości, których wcześniej nie wykorzystałam" - wspominała aktorka.

Reklama

Winnicka do tego stopnia poświęciła się roli, że po każdym dniu zdjęciowym organizowała próby scen z dnia następnego, i to pomimo ciąży. "Trochę kłopotów sprawiały mi sceny fizyczne - związane z egzorcyzmami. Wykonywałam je wszystkie sama, poza jedną - turlania się po podłodze. Tu już nie dałam rady, po prostu byłam w ciąży z moją córką" - wyznała filmowa matka Joanna.

"Kawalerowicz dotknął w tym filmie wstydliwych stron psychiki ludzkiej: dławionych w sobie odruchów buntu wobec codzienności i sztywnych reguł życia. 'Matka Joanna od Aniołów' jest wspaniałym renesansowym gestem sprzeciwu, który pobudza wyobraźnię, sumienie, intelekt" -  pisał w "Nowej Kulturze" niedługo po premierze krytyk filmowy Bolesław Michałek.

Kilkanaście lat później, w 1974 roku, historyk filmu Alicja Helman na łamach "Filmu" recenzowała: "Wbrew pozorom, klasztornej scenerii i kostiumom bohaterów 'Matka Joanna od Aniołów' nie jest filmem traktującym o problemach religii; nie było w nim elementów polemiki z katolicyzmem czy fideizmem. Kawalerowicza interesował odwieczny problem człowieka wobec zakazu; natury ludzkiej wobec dobrowolnie przyjętych lub narzuconych ograniczeń; jednostki wobec ogółu". Mimo to ówczesna władza uznała obraz Kawalerowicza za dzieło czysto katolickie, nawołując do jego bojkotu. Paradoksalnie jej sprzymierzeńcem w zniechęcaniu do odwiedzania kin został Kościół katolicki, dla którego był to z kolei film antyklerykalny. Widzowie jednak nie posłuchali.

"Kiedy film został zgłoszony do Cannes z Watykanu zaczęto naciskać na organizatorów, by 'Matkę Joannę' całkowicie wykluczyć z konkursu. Wiem, że cała sprawa otarła się nawet o francuskie Ministerstwo Kultury" - wspominał reżyser. Kawalerowicz został uprzedzony przez dyrektora festiwalu, że jeśli film ma zostać wyświetlony, to pokaz musi odbyć się jak najszybciej. Ostatecznie "Matkę" pokazano w pierwszym dniu konkursu, nie zaś jak pierwotnie planowano pod koniec imprezy.

Iwaszkiewicz zaś, jak podaje Michalak w "Zatrzymanych...", po obejrzeniu filmu komplementował twórców: "Jak pan to wymyślił? Ja przecież napisałem coś innego, w moim opowiadaniu życie jest inaczej sformułowane, a pan przedstawił jego syntezę".

Zdaniem Wójcika kluczem do sukcesu była decyzja, że film będzie czarno-biały. "Koncepcja plastyczna filmu polega na tym, że wszystko co tam jest czernią, odgrywało ogromną funkcję. Chodziło o funkcję przemienności, jakby zamieszkiwania tego, co jest dobre i co jest złe, w czerni i bieli lub w bieli i w czerni. Wszystko, co jest szarością, pojęciem, które może być drogą ku czerni, albo drogą ku bieli, to było przedmiotem naszej rozmowy" -  wspominał.

Na łamach "Filmu" Helman pisała: "Film rozgrywa się w pejzażu, który recenzenci nazwali 'księżycowym', o nieokreślonej porze roku i dnia; 'nigdy' i 'nigdzie', a więc zawsze i wszędzie - w znaczeniu metafizycznym. 'Matka Joanna od Aniołów' jest bowiem filmem o odwiecznym dramacie człowieka".

Filmoznawca Seweryn Kuśmierczyk ma podobne spostrzeżenia, zauważając, że film pokazuje "dramat natury ludzkiej". Historyk filmu Zygmunt Machwitz pisał w tym kontekście o dostrzeżeniu demonizmu w ich wnętrzach i rozdzierających sprzecznościach tkwiących w ich duszach. Matka Joanna próbuje wyzbyć się  klasztornego gorsetu, zaś ksiądz Suryn przeżywa stan tragicznego rozdwojenia. Tragedia uczuć dopełniona jest traktatem o egzystencjalnych dramatach i cienkiej, nieoczywistej granicy dobra i zła.

"Pomiędzy początkiem a końcem filmu rozpięta jest dramatyczna, linearnie prowadzona, opowieść o księdzu który zamiast wyzwolić mniszki spod panowania demonów, sam pada ich ofiarą" - dostrzegł w swojej recenzji Jan Rek. Z kolei Helman analizując Joannę zauważa, że "buntuje się przeciw przymusowym ograniczeniom, męczy ją nuda i jałowość egzystencji gdzieś na odludziu. Jest kobietą atrakcyjną, dobrze urodzoną, prawdopodobnie wykształconą. (...) kobietą, która ma wszelkie prawo, by oczekiwać miłości i pozwala nam domyślać się, iż zasługuje na inne życie niż zamkniecie w prowincjonalnym klasztorze".

Dramaty filmowych postaci rozgrywają się na wyjątkowo nacechowanym symboliką tle. "'Pustynny, księżycowy krajobraz' - tak właśnie krytyka najczęściej określała miejsce, w którym rozgrywa się akcja filmu. Jest to piaszczysta, pełna zagłębień, nierówna, nieco wklęsła przestrzeń, przypominająca kształtem okrąg lub owal, otoczona skarpą i wznosząca się ku górze w miarę zbliżana się do linii horyzontu. Na tak wyznaczonym terytorium zostały zlokalizowane cztery budynki. Dowiadujemy się o ich istnieniu i poznajemy ich rozmieszczenie w miarę rozwoju akcji filmu" - pisał Kuśmierczyk na łamach "Kwartalnika Filmowego".

Ciemna karczma sprawia wrażenie ciasnej, panuje w niej półmrok. Kontrastuje z nią klasztor - jasny, obszerny o wysokich ścianach. Klasztor góruje nad okolicą, a jego dzwon jest czymś więcej niż wskazówką dla zgubionych wędrownych. Symbolizuje kościół wskazujący wiernym drogę do zbawienia. "Przestrzeni tajemniczej, złej i grzesznej jest przeciwstawiony świat pozostający w bliskim związku z niebem i Bogiem" - podsumował recenzent.

Konwicki w wywiadzie udzielonym "Życiu Warszawy" podczas końcowych prac nad filmem mówił: "Wprowadziliśmy jedność miejsca, eliminując podróże księdza Suryna; aby nie wpaść w anegdotkę obyczajową, zredukowaliśmy tło, rezygnując z wielu realiów. Film kostiumowy ustawia się z góry w kategoriach historycznych. My chcieliśmy uwypuklić współczesność warstwy psychologicznej Iwaszkiewicza".

Z perspektywy czasu w wywiadzie dla Polskiego Radia w 1998 roku, reżyser podsumował swój obraz, jako "film o głodzie uczuć. O tym, że dogmaty stanęły na drodze temu najbardziej ludzkiemu uczuciu, jakim jest miłość mężczyzny i kobiety. Sprawa jest bardziej skomplikowana, ale jest to film przeciwko dogmatom".

"Matka Joanna od Aniołów" to jeden z najlepszych filmów Kawalerowicza i jeden z ważniejszych obrazów Polskiej Szkoły Filmowej. Zachwycił nie tylko widzów, ale i zagraniczną krytykę.W 1961 roku na Międzynarodowym Festiwalu w Cannes Złota Palmę otrzymał Luis Buñuel i jego "Viridiana". Dość podobna tematycznie, rywalizująca z obrazem Hiszpana, "Matka..." zdobyła w Cannes Srebrną Palmę - Nagrodę Specjalną Jury. Film dostał również szereg innych nagród na świecie, jak Wyróżnienie Komisji Filmowej kościoła ewangelickiego w Holandii, Nagroda Młodej Krytyki na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Oberhausen (1963), Nagroda Stowarzyszenia Dziennikarzy Brazylijskich, czy Nagroda Krytyki Filmowej na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Panamie (1966). Lucyna Winnicka została uhonorowana Kryształową Gwiazdą Francuskiej Akademii Filmowej (1961).

Słynny amerykański reżyser i miłośnik polskiego kina Martin Scorsese (m.in. "Taksówkarz", "Ostatnie kuszenie Chrystusa", "Chłopcy z ferajny"), uznał film Kawalerowicza za jedno z arcydzieł polskiej kinematografii. "Nie umiem wytłumaczyć, jak wielki wpływ miało wasze kino - panowie Wajda, Polański, Skolimowski, cała grupa tego czasu - na moją twórczość filmową. I ma do dziś, bo gdy robię film zazwyczaj łapię się na tym, że pokazuję aktorom czy operatorom właśnie polskie filmy" - mówił podczas przygotowań do organizacji pokazów polskich filmów w Stanach Zjednoczonych. Jednym z dzieł wówczas wyświetlanych była "Matka Joanna od Aniołów".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Matka Joanna od Aniołów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy