Filmowe podsumowania 2016
Reklama

2016 w kinie: Najbardziej poruszające sceny

Dobre kino potrafi dostarczyć skrajnych emocji. Przerażenie, wzruszenie, szok - czasem pojawiają się one podczas jednego seansu. Poniżej dziesięć scen filmowych, które zmusiły nas do dłuższych przemyśleń lub po prostu sprawiły, że nie potrafiliśmy powstrzymać łez.

"Łotr 1. Gwiezdne Wojny - historie"

Bez wchodzenia w zbędne i niepożądane szczegóły: prequel "Nowej nadziei" obfituje w wiele dramatycznych zwrotów akcji. Nie zdradzimy tutaj żadnego z nich, jednakże nie mogliśmy nie umieścić tego filmu na liście. Jeśli jesteście fanami gwiezdnej sagi i jeszcze nie widzieliście - wybierzcie się do kina. I nie zapomnijcie wziąć chusteczek. Dużo chusteczek.

"Anomalisa": Konferencja głównego bohatera

Animacja poklatkowa Charliego Kaufmana i Duke'a Johnsona opowiada o specjaliście od marketingu, który przestał cieszyć się życiem. Wszyscy w jego otoczeniu - najbliżsi, obsługa samolotu i hotelu oraz osoby spotkane przypadkowo - wyglądają i brzmią tak samo. Nieoczekiwaną radość wprowadza nieznajoma, która przybyła wysłuchać jego wykładu na konferencji. Brzmi i wygląda inaczej niż inni. Uradowany bohater spędza z nią noc i zaczyna planować wspólne życie. Jednak im więcej dowiaduje się o swej kochance, tym bardziej zaczyna przypominać mu ona wszystkich innych. Jej transformacja w oczach bohatera dopełnia się podczas długo wyczekiwanej konferencji. Protagoniście pozostaje tylko rozpaczliwe wyznanie, że nie ma już z kim rozmawiać.

Reklama

"Pokój": Ucieczka

Film Lenny'ego Abrahamsona opowiada o dwudziestokilkuletniej Joy, która przez siedem lat była więziona przez porywacza w tytułowym pokoju. Planuje ona ucieczkę wraz ze swoim pięcioletnim synem Jackiem (którego ojcem jest jej oprawca). Chłopczyk przez całe swoje życie ani razu nie opuścił pomieszczenia, tymczasem wedle planu to on ma znaleźć się na zewnątrz i wezwać pomoc. Z pomocą reżysera kilkuletni aktor Jacob Tremblay z powodzeniem ukazuje wszystkie emocje targające Jackiem. Z jednej strony strach przed nieznanym, z drugiej niemożliwą do przezwyciężenia ciekawość. Gdy wydaje nam się, że jednak się nie rozkleimy, dochodzi do ponownego spotkania chłopca z jego matką - i wtedy płaczą już wszyscy.

"Aż do piekła": Śmierć partnera Jeffa Bridgesa

Fabuła filmu Davida Mackenziego skupia się na dwójce braci, która okrada różne placówki banku, w którym jeden z nich jest zadłużony. Ich tropem podąża dwóch Strażników Teksasu, Marcus Hamilton (Jeff Bridges) i Alberto Parker (Gil Birmingham). Ten drugi wielokrotnie pada ofiarą niewybrednych żartów starszego kolegi ze względu na swoje indiańskie i meksykańskie korzenie. W czasie śledztwa obaj zaczynają się powoli dogadywać, a później przyjaźnić - mimo coraz bezczelniejszych docinek ze strony Hamiltona. Podczas konfrontacji z braćmi, Parker zostaje niespodziewanie trafiony i ginie na miejscu. Hamilton dopiero po chwili orientuje się, że jego partner nie żyje. Jego rozpaczliwa reakcja uzmysławia nagle, jak bliscy stali się sobie obaj mężczyźni. Jeśli Jeff Bridges otrzyma za swój występ w "Aż do piekła" nominację do Oscara, w dużej mierze będzie to właśnie za tę scenę.

"Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów": Końcowy pojedynek

O ile bitwa herosów na lotnisku jest kwintesencją dobrej zabawy, końcowy pojedynek między Iron Manem a Kapitanem Ameryką i Zimowym Żołnierzem utrzymany jest w o wiele poważniejszym tonie. Wcielający się w tego pierwszego Robert Downey Jr. gra swą najbardziej przejmującą rolę od lat. Jednak największy cios przychodzi wraz z symbolicznym gestem Kapitana Ameryki, który odrzuca swoją tarczę, wyrzekając się tym samym swego superbohaterskiego przydomku. Walka zwaśnionych herosów była później porównywana do podziałów wśród amerykańskiego społeczeństwa, które stały się szczególnie widoczne w okresie kampanii wyborczej.

"Sully": Scena katastrofy samolotu

Clint Eastwood wciąż to potrafi. Nawet jeśli "Sully" zawodzi jako całość, scena awaryjnego lądowania samolotu na rzece Hudson i jej następstwa są przedstawione perfekcyjnie. Od podjęcia dramatycznej decyzji granego przez Toma Hanksa kapitana maszyny do informacji, że wszyscy pasażerowie i członkowie załogi zdołali przeżyć, Eastwood gra na najwyższych nutach. I trafia w sedno. Chociaż finał tej historii jest wszystkim znany, nikt nie potrafi powstrzymać łez wzruszenia.

"Plac zabaw": Scena finałowa

Wieść o szokującym zakończeniu fabularnego debiutu Bartosza M. Kowalskiego zaczęła obiegać festiwalową Gdynię zaraz po zakończeniu pierwszych pokazów. Niektórzy wychodzili w trakcie finałowej sceny, inni potrzebowali dłuższej chwili, by otrząsnąć się po niej. Z jednej strony pojawiły się pochwały za ukazanie przerażającego obrazu zła, z drugiej oskarżenia o skrajny cynizm. Ostateczną ocenę każdy wyrobi sobie sam. Nie można jednak zaprzeczyć, że film Kowalskiego okazał się jednym z najchętniej dyskutowanych w tym roku.

"Wołyń": Ucieczka Zosi

Wojciech Smarzowski od początku prac nad "Wołyniem" nie ukrywał, że nie zamierza łagodzić historii zbrodni dokonanej na kresach wschodnich. Przez półtorej godziny ukazuje świat powoli zmierzający w kierunku katastrofy. To wprowadzenie nie przygotowuje widzów na sceny samej masakry i pozbawionej nadziei ucieczki głównej bohaterki - Zosi. Smarzowski raz przedstawia przemoc w najbardziej dosadny sposób, innym razem ucina scenę zaraz przed brutalną kulminacją. Nie daje odpocząć widzowi, prowadząc swą bohaterkę przez kolejne kręgi piekieł. Chociaż podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni "Wołyń" nie otrzymał żadnej z głównych nagród, wielu uznało go za najważniejszy polski film ostatnich lat.

"Ostatnia rodzina": Zabójstwo w finale

Kolejna historia, której tragiczny finał znany był widzom przed seansem. Reżyser Jan P. Matuszyński czyni śmierć dominującym tematem filmowej rodziny Beksińskich. Jej członkowie zastanawiają się w wolnych chwilach, kto pierwszy umrze, nagrywają swą agonię, w specyficzny sposób fascynują się nią. Drugą połowę filmu znaczą kolejne odejścia. Pod koniec w warszawskim mieszkaniu, głównym miejscu akcji, pozostaje tylko Zdzisław Beksiński, dystansujący się od wszelakich emocji. Jego zabójstwo wieńczy film. Ukazane w długiej, statycznej scenie, bez podania motywu sprawcy, pozostawia widzów w poczuciu szoku jeszcze na długo po zakończeniu seansu.

"Syn Szawła"

Jeszcze nigdy żaden film fabularny nie ukazał tak dosadnie okropieństwa Holokaustu. Trudno wskazać w debiucie László Nemesa jedną najbardziej poruszającą scenę. Kamera, przez większość seansu śledząca bohatera zza jego pleców, ukazuje w zawężonych kadrach urywki niewyobrażalnego piekła. Nagrodzony Oscarem w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny "Syn Szawła" to produkcja, obok której nie można przejść obojętnie.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy