Reklama

"120 uderzeń serca": Siła młodości

Grand Prix MFF w Cannes 2017. Gdy czujesz gniew i sprzeciw wobec tego, co robią politycy, nie czekaj. Walcz o swoje prawa. Nagrodzone na festiwalu w Cannes "120 uderzeń serca" to porywający film o sile młodości i narodzinach pełnego pasji i furii ruchu sprzeciwu na początku lat 90.

Grand Prix MFF w Cannes 2017. Gdy czujesz gniew i sprzeciw wobec tego, co robią politycy, nie czekaj. Walcz o swoje prawa. Nagrodzone na festiwalu w Cannes "120 uderzeń serca" to porywający film o sile młodości 
i narodzinach pełnego pasji i furii ruchu sprzeciwu na początku lat 90.
Film "120 uderzeń serca" trafi na ekrany polskich kin 11 maja /Gutek Film /materiały dystrybutora

W filmie Robina Campillo euforia spotyka rozpacz, a przyspieszone bicie serca przypomina tykanie odliczającego czas zegara. Bo o wyścig z czasem tu chodzi: są wczesne lata 90., epidemia AIDS zbiera we Francji żniwo przy cichej zgodzie rządu i koncernów farmaceutycznych. Zmowę milczenia wokół choroby akcjami, marszami, happeningami starają się przerwać aktywiści z paryskiego ACT UP.

"120 uderzeń serca" to pełen pasji i furii portret młodości spotykającej śmierć, rasowe, rozdyskutowane kino polityczne i poruszająca love story. To także zbiorowy portret pokolenia, chyba ostatniego, które tak namiętnie wierzyło w możliwość zmiany i w to, że politykę trzeba uprawiać na ulicach.

Wyróżniony Grand Prix przez canneńskie jury (na czele którego stał Pedro Almodóvar) film Campillo jest powrotem do lat 90.: reżyser sam był aktywistą ACT UP, a jego partner zmarł na AIDS.

- Na siłę "120 uderzeń" serca składa się szereg obrazów - metafor. Punkt wyjścia to doskonały scenariusz. Jednak film zawdzięcza swój idealny kształt talentowi Campillo, który w doskonały sposób potrafi oddać nastroje zarówno zbiorowe, jak i poszczególnych bohaterów - Pedro Almodóvar nie krył podziwu dla "120 uderzeń serca".

- Chciałem opowiedzieć tę historię, bo miałem poczucie, że nikt tego wcześniej nie zrobił; zależało mi też na tym, aby zyskała uniwersalny, pozbawiony nostalgii wymiar. Nie wierzę w bezpośredni wpływ kina na politykę. Nie chodzi mi o zaproponowanie remedium na coś, co dziś nie działa. I mówię to bez żadnej nostalgii - nie może być mowy o tęsknocie za brutalnością tamtych lat. W filmie można wyczuć smutek związany ze stratą tych wszystkich ludzi, których podziwialiśmy, kochaliśmy i z którymi się śmialiśmy. Jednak staram się skupić na tych z nas, którzy przetrwali i wciąż walczą z chorobą - tłumaczył reżyser.

"120 uderzeń serca" trafi na ekrany polskich kin 11 maja.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: 120 uderzeń serca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy