Reklama

"Wołyń": Koniec zdjęć do filmu Smarzowskiego

Zakończyły się zdjęcia do filmu Wojtka Smarzowskiego "Wołyń" - poinformował na Facebooku producent obrazu, Film It.

Zakończyły się zdjęcia do filmu Wojtka Smarzowskiego "Wołyń" - poinformował na Facebooku producent obrazu, Film It.
Wojtek Smarzowski podczas ostatniego dnia zdjęciowego na plania "Wołynia" /Film It /Facebook

"Wołyń" to epicka opowieść o wydarzeniach na wschodnich kresach Rzeczypospolitej w okresie II wojny światowej, szczególnie zaś o wydarzeniach z lata 1943 roku na Wołyniu, określanych mianem "rzezi wołyńskiej".

Akcja filmu rozgrywa się w małej wiosce, zamieszkałej przez Ukraińców, Polaków i Żydów, położonej w południowo-zachodniej części Wołynia i obejmuje okres 6 lat. Toczące się wydarzenia obserwujemy oczami bohaterki, Zosi Głowackiej (debiutująca na ekranie Michalina Łabacz).

Jest lato 1939 roku. Zosia to młoda Polka, bezgranicznie zakochana w Ukraińcu Petro (Wasyl Wasylik). Ich wielka miłość zostaje wystawiona na próbę, gdy ojciec dziewczyny (Jacek Braciak) postanawia wydać ją za majętnego wdowca, Skibę (Arkadiusz Jakubik). Zaraz po ślubie zrozpaczona Zosia zostaje sama z dziećmi męża powołanego na front. Tymczasem między mieszkającymi obok siebie Polakami, Ukraińcami i Żydami dochodzi do coraz liczniejszych aktów przemocy. Dziewczyna staje się uczestniczką i świadkiem tragicznych wydarzeń, których kulminacją będzie rzeź dokonana na ludności polskiej przez bezwzględnych oprawców z UPA oraz polskie akcje samoobronne.

Reklama

Jest to pierwsza tak szeroko zakrojona próba opowiedzenia tego fragmentu historii w polskim kinie. "Wołyń" został pomyślany jako wizualna lekcja historii. Tematyka mordów popełnionych na Wołyniu i we Wschodniej Galicji w latach 1943-45 przez dziesięciolecia spychana była poza nawias oficjalnej historiografii. W zamierzeniu twórców, film ma wypełniać tę lukę w wiedzy i świadomości historycznej oraz stanowić hołd dla ofiar zbrodni, poprzez wydobycie ich cierpień z zapomnienia.

- Ten film musi kipieć emocjami, ale ma być mostem, a nie murem - zapewnia reżyser. - Moją ambicją jest zrobienie filmu o miłości w czasach nieludzkich. O miłości, która jest ponad podziałami - dodaje Smarzowski.

"Mamy zmontowany prawie cały epicki film o ludobójstwie na Kresach. Mam nadzieję, że to będzie ważne kino" - twórca "Wołynia" mówił w lutym 2016. Podkreślił też, że po pierwszych projekcjach jego obraz spotyka się z pozytywnym przyjęciem ze strony zarówno historyków, jak i osób związanych z Kresami. "Do zakończenia filmu brakuje nam jeszcze kilku dużych, zbiorowych, symbolicznych i ważnych dla wymowny scen. Z powodów finansowych nie udało nam się ich zrealizować w poprzednim roku. Mamy zamiar zrobić to teraz, najpóźniej w maju, żeby zdążyć na jesienną premierę" - dodawał wtedy reżyser.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski oczekuje, że nowy film Wojciecha Smarzowskiego "Wołyń" "będzie autentycznym wstrząsem" - duchowny przyznał w lutowej rozmowie z Krzysztofem Ziemcem dla RMF FM.

- Znam pana Stanisława Srokowskiego - pisarza, na bazie którego książki powstał scenariusz, znam relacje ludzi, którzy biorą udział w tym filmie - ten film będzie autentycznym wstrząsem - Isakowicz-Zaleski powiedział Ziemcowi na antenie RMF FM.

- Niech się nikt nie liczy, że to będą takie opowieści typu "Ogniem i Mieczem". To jest wstrząs, z tym, że to jest pokazanie tego, co się stało, a moim zdaniem właśnie III RP straciła szansę powiedzenia prawdy. Przez 27 lat nie powiedziała i dzisiaj to film będzie mówił prawdę, a nie politycy. Myślę, że to będzie ten kolejny rozłam w społeczeństwie , bo się okaże jakie to jest niesamowite kłamstwo - dodał Isakowicz-Zaleski.

Obraz trafi na ekrany kin 7 października.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wołyń (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy