Reklama

"Trela to zjawisko"

"W moim przekonaniu jest to człowiek dotknięty palcem bożym, nieświadomy wartości swego talentu" - tak o Jerzym Treli mówił przed laty nieżyjący już aktor Jerzy Bińczycki. Trela, który z Krakowem związał większość swojego życia, obchodzi w środę, 14 marca, swoje 70. urodziny i jednocześnie 50-lecie pracy artystycznej.

Jerzy Trela swój jubileusz uczci na deskach Teatru na Woli w Warszawie, znakomitym monodramem "Rozmowy z diabłem. Wielkie kazanie księdza Bernarda". W traktacie Leszka Kołakowskiego, Jerzy Trela dotyka istoty dobra i zła, uwodzi widza mieszanką diabelskiego poczucia humoru oraz piekielnych sztuczek, jednocześnie bawiąc i ostrzegając.

Spektakl w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego pozwala przypomnieć sobie klimat Starego Teatru oraz wielki kunszt i talent aktorski Jerzego Treli.

"Trela to zjawisko. W moim przekonaniu jest to człowiek dotknięty palcem bożym, nieświadomy wartości swego talentu. Jurek to zwyczajność przy nadzwyczajności" - tak o artyście przed laty mówił nieżyjący już Jerzy Bińczycki, aktor i przyjaciel Jerzego Treli.

Reklama

Jerzy Trela urodził się 14 marca 1942 roku w Leńczach, koło Krakowa. Swoją aktorską karierę zaczynał w nowohuckim Teatrze Lalek w 1961 roku. Był wtedy tuż po ukończeniu liceum plastycznego, tuż po maturze. Potem grał w Grotesce, a w drugiej połowie lat 60. współtworzył Teatr STU.

W 1969 ukończył studia teatralne i rozpoczął pracę w krakowskim Teatrze Rozmaitości (dzisiejszej Bagateli), jednak tylko na jeden sezon. Od 1970 roku z powodzeniem gra na deskach Starego Teatru. Debiutem teatralnym aktora była rola Filipa w "Mięsopuście" Rymkiewicza. Jednak najbardziej w pamięci zapisały się jego niepowtarzalne kreacje Gustawa-Konrada w "Dziadach" Mickiewicza oraz Konrada w "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego.

Jerzy Trela doskonalił swój warsztat aktorski pod okiem najlepszych. Zagrał w wielu spektaklach Jerzego Jarockiego, który zauważył w aktorze oryginalność, pewną autoironię, umiejętność wyczucia absurdu i groteski, co było mu niezbędne w jego karierze. Nikt inny nie wcieliłby się tak doskonale i realistycznie w postaci Czeladnika z "Wesela" Wyspiańskiego, Jaszy z "Wiśniowego sadu" Czechowa, Ziemlanika w "Rewizorze" Gogola, czy Mefistofelesa w "Fauście" Goethego.

W kinie zadebiutował rolą w "Dniu oczyszczenia" Jerzego Passendorfera. Potem nastąpiły zawodowe spotkania z Kazimierzem Kutzem przy okazji "Soli ziemi czarnej", Andrzejem Wajdą przy obrazie "Człowiek z żelaza", Jerzym Hoffmanem, u którego zagrał w "Znachorze" i "Starej Baśni".

Wybitne kreacje aktor stworzył w filmach "Quo vadis" Jerzego Kawalerowicza i "Anioł w szafie" Stanisława Różewicza. Współpracował także z Krzysztofem Kieślowskim, Filipem Bajonem i Agnieszką Holland.

W ostatnich latach mogliśmy zobaczyć Jerzego Trelę w różnorodnych rolach: jako kloszarda Szajbusa w komedii "Anioł w Krakowie" i "Zakochany Anioł", jako szefa gangu o pseudonimie Cygaro w sensacyjnym filmie "Skorumpowani". Aktor zagrał również w filmie "Trick", a w 2011 roku wystąpił w obrazie "Być jak Kazimierz Deyna". Sam jednak przyznaje, że w filmach obsadzany jest "po najmniejszej linii oporu, czyli po warunkach zewnętrznych" i że lepiej czuje się na deskach teatru.

"Miałem możliwość grania w scenariuszach Dostojewskiego, Szekspira, Eurypidesa, Sofoklesa, Mrożka. To oni mnie w teatrze zatrzymali. W filmie rzadko trafiałem na dobrą rolę" - wyznał w jednym z wywiadów.

Zobacz fragment filmu "Anioł w Krakowie":


Jest laureatem wielu nagród filmowych i teatralnych, zarówno za pojedyncze role, jak i za całokształt twórczości. W 2011 roku został uhonorowany przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

W latach 1985-1989 był posłem na Sejm PRLu. Jego dwuletni epizod w Teatrze Narodowym odznaczył się w spektaklach Jerzego Grzegorzewskiego rolami Żyda Samuela w "Sędziach" i Czepca w "Weselu" Wyspiańskiego. Brał udział również w Teatrze TV, przede wszystkim we współpracy z Kazimierzem Kutzem. Dwukrotnie wcielił się w postać Józefa Stalina, w spektaklu telewizyjnym "Dzieci Arbatu" na podstawie powieści Anatolija Rybakowa oraz w sztuce Gastona Salvatore. Aktor zawsze podkreśla, że to właśnie teatr jest jego największą pasją. Obecnie aktor wciąż grywa w teatrze i wciąż zachwyca, w takich sztukach jak "Damy i Huzary", czy "Król umiera, czyli ceremonie".

"Aktor jest i prorokiem, i błaznem jednocześnie. Teatr jest i będzie iluzją, teatr to nie życie. Oczywiście, im bliżej jesteśmy życia, tym bardziej potrafimy go dotknąć, otrzeć się o nie na scenie, ale to nigdy nie będzie prawda. Przecież ja nie gram dla siebie. To jest, owszem, moja satysfakcja i przyjemność, ale głównym celem jest stworzenie jak najbardziej wiarygodnej iluzji dla widza, którego chcę przekonać, poruszyć, wzruszyć, a czasem rozśmieszyć, nigdy ogłupić" - przyznaje Jerzy Trela.

Panu Jerzemu Treli z okazji urodzin życzymy wszystkiego najlepszego!!!
Przyłącz się do naszych życzeń!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: życia | Jerzy Trela | jubileusz | zjawisko | aktor | teatr
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy