Reklama

"Sztuka kochania": Otwierając drzwi polskich sypialni

"Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" w reżyserii Marii Sadowskiej to film opowiadający historię tytułowej lekarki i seksuolożki, która dokonała niemożliwego, szeroko otwierając drzwi polskich sypialni. Rozprawiając się z konserwatywnymi stereotypami i wszechobecną ignorancją, Wisłocka zrewolucjonizowała życie seksualne całego kraju. Wszystko za pomocą jednej książki.

"Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" w reżyserii Marii Sadowskiej to film opowiadający historię tytułowej lekarki i seksuolożki, która dokonała niemożliwego, szeroko otwierając drzwi polskich sypialni. Rozprawiając się z konserwatywnymi stereotypami i wszechobecną ignorancją, Wisłocka zrewolucjonizowała życie seksualne całego kraju. Wszystko za pomocą jednej książki.
Magdalena Boczarska w scenie z filmu "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" /materiały prasowe

W filmie Michalinę Wisłocką poznajemy w trzech ważnych dla niej etapach życia, które doprowadziły ją do napisania i wydania "Sztuki kochania". Lata 40., powojenna Polska, Michalina kończy właśnie studia medyczne i rozpoczyna swoją przygodę z medycyną. W tym samym czasie jej życie osobiste przybiera zupełnie niespodziewany kierunek.

Lata 50. Stalinowska Polska. Michalina Wisłocka, lekarka ginekolog zdobywa coraz większe doświadczenie w pracy z pacjentami. W okresie letnim Michalina wyjeżdża do Lubniewic, gdzie w ośrodku wczasowym sprawuje pieczę nad kuracjuszami. Tam właśnie poznaje Jurka, z którym przeżywa miłosne uniesienia, które zmienią jej życie.

Reklama

Lata 70., Polska Rzeczpospolita Ludowa. Michalina Wisłocka jest już uznaną lekarką, do której gabinetu ustawiają się kolejki pacjentek. Na jej życiowej drodze pojawia się Tereska, młoda redaktorka, która namawia Michalinę do wydania książki. Rozpoczyna się długa walka z Komitetem Centralnym.

Michalina Wisłocka miała bardzo burzliwe życie prywatne. W czasie wojny spotkała swoją najlepszą przyjaciółkę, Wandę, z którą odnowiła znajomość. Koleżanka zamieszkała z panią doktor i jej mężem, Stachem. Ich relacja z dnia na dzień zaczęła się zacieśniać, doprowadzając do nieoczywistego związku trójki ludzi. Owocami tej relacji została dwójka dzieci - Krysia i Krzyś. Z pozoru szczęśliwe życie szybko zaczęło się kruszyć, a drogi Wandy, Stacha i Michaliny rozeszły się.

Po rozstaniu z dotychczasowym "życiem rodzinnym" przyszedł czas na wielką i płomienną miłość z marynarzem Jurkiem. Uczucie rozkwitło w malowniczych plenerach Lubniewic, gdzie Wisłocka pracowała w tamtejszym ośrodku wczasowym. Znajomość z Jurkiem trwała krótko, ale intensywnie i zaważyła na dalszym życiu miłosnym i zawodowym lekarki. To właśnie z namiętnym marynarzem Wisłocka doznała prawdziwego spełnienia seksualnego i to on namówił ją do napisania książki, która wkrótce miała zmienić życie milionów Polaków.

Doktor Wisłocka zrozumiała, że kluczem do udanego związku i życia intymnego jest przede wszystkim zrozumienie drugiej osoby. I tej myśli poświęciła całe swoje życie.

Wisłocka napisała książkę "Sztuka kochania", o której wydanie walczyła a z partyjnymi dygnitarzami i cenzurą. Poradnik był przez lata blokowany przez Komitet Centralny, jednak dzięki interwencji pacjentek Wisłockiej oraz jej wytrwałości w dążeniu do celu, w końcu został wydany w 1976 roku. "Sztuka kochania" wyprzedała się w zaskakującym tempie, stając się absolutnym bestsellerem. Sprzedano ją w większej liczbie egzemplarzy niż Biblię i "Pana Tadeusza", na zawsze zmieniając życie seksualne milionów Polaków.

“Jest to bardzo nietuzinkowa opowieść, nawet jak na biografię" - przekonuje Maria Sadowska. - "Uważam że 'Sztuka kochania' jest bardzo aktualna pod wieloma względami. W dzisiejszych czasach może już nie potrzebujemy tak wiele wiedzy merytorycznej, ponieważ z każdej strony epatuje na nas seks, pornografia, ale zapomnieliśmy o tej drugiej stronie, psychologicznej".

Jak podkreśla Sadowska, praca przy "Sztuce kochania" było to dla niej zupełnie nowe doświadczenie. - Nigdy nie robiłam filmu kostiumowego ani filmu z takim rozmachem, dlatego wiele się nauczyłam podczas pracy. Niesamowitym przeżyciem były dla mnie zdjęcia na odtworzonym bazarze Różyckiego. Mnóstwo statystów, ludzi od dziecka związanych z tym miejscem, którzy w absolutnie kapitalny sposób odtworzyli cały folklor i urok Pragi z tamtych lat" - przyznaje reżyserka.

"Widzę w postaci Michaliny Wisłockiej tragiczny paradoks. Wisłockiej nie udało się prywatnie osiągnąć tego, o czym pięknie i mądrze pisała oraz radziła tysiącom kobiet" - przyznaje Krzysztof Rak.

"Nie miałem pewności, czy powinienem pisać drugą biografię" - wspomina scenarzysta. - "Szybko okazało się, że Wisłocka jest kapitalną bohaterką filmową, niesie kilka ważnych współczesnych tematów. Poznałem kiedyś Wisłocką osobiście, ale byłem młodym dziennikarzem i niewiele z tego spotkania wyniosłem, więc postanowiłem tę straconą szansę nadrobić".

"To była niesamowita kobieta 'z jajami', która dzisiaj również nie jednego by zszokowała" - twierdzi Magdalena Boczarska, odtwórczyni roli Michaliny Wisłockiej. "Myślę, że wciąż nie odrobiliśmy lekcji, które zadała nam Michalina Wisłocka" - dodaje aktorka.

"W tamtych czasach sfera seksualna zamykała się w sypialniach i z nich nie wychodziła. I bezapelacyjnie Michalina Wisłocka była pierwszą, która włączyła w tych sypialniach światło" - podsumowuje Justyna Wasilewska, odtwórczyni roli Wandy.

Producent, Krzysztof Terej, podkreśla, że długo szukano historii, która sprostałaby oczekiwaniom, jakie widzowie mieli wobec twórców po premierze "Bogów". - Powiedzenie, że sukces może być trudniejszy niż porażka, okazało się bardzo prawdziwe. Potrzebowaliśmy trochę czasu, aby wybrać ten właściwy projekt, który byłby odpowiednim kolejnym krokiem. Pewnego dnia wpadła nam w ręce biografia Michaliny Wisłockiej. Wyłonił się z niej obraz niesamowitej kobiety: jej burzliwe życie prywatne było mocno splecione z historią walki o wydanie książki, która zmieniła życie milionów Polaków - tłumaczy Terej.

O realizacji odważnych scen erotycznych opowiada natomiast Michał Sobociński: "Zdecydowanie uważam, że przedstawienie scen miłosnych w filmie o takiej tematyce bez pokazania nagości i kobiecych wdzięków mijałoby się z celem". "Film dotyka spraw seksu i bliskości. Od początku jasno określiliśmy, że aktorzy będą pokazani nago. Chcieliśmy też, żeby ich ciała wyglądały tak samo jak w tamtych czasach. Wydaje mi się, że udało nam się przedstawić sceny seksu w sposób, który nie jest wulgarny, i z zachowaniem dobrego smaku" - dodaje operator.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sztuka kochania 2016
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama