Reklama

"Szkolne czasy? To już przeszłość"

Vanessa Hudgens definitywnie żegna się z wizerunkiem nastoletniej gwiazdki "High School Musical". Z młodą aktorką o jej nowych projektach rozmawia Ian Spelling z "The New York Times".

Vanessa Hudgens usadowiła się wygodnie, wzięła do ręki scenariusz filmu "Sucker Punch" i...

- Mój Boże, nie miałam zielonego pojęcia o co tam, do diabła, chodziło - chichocząc, wyznaje młoda aktorka. - Muszę w tym miejscu podkreślić, że czytałam ten scenariusz w gabinecie dyrektorki castingu, ponieważ twórcy filmu zdecydowali o nieudostępnianiu go na zewnątrz. Byłam więc zmuszona zapoznać się z całością scenariusza w takich, a nie innych warunkach. Kiedy go odłożyłam, stwierdziłam, że - mimo iż przeczytałam go do końca - nie mam pomysłu, jak go zinterpretować.

Reklama

- Wiedziałam jednak, że chcę zagrać w tym filmie - dodaje Hudgens. - Wystarczyło tylko porozmawiać z Zackiem Snyderem [reżyserem i współautorem scenariusza - przyp. tłum.], by przekonać się, z jaką pasją podchodzi do tego przedsięwzięcia; jakie genialne pomysły ma na ten film i jakie efekty wizualne planuje wykorzystać. A potem, w trakcie realizacji zdjęć, wszystko powoli stawało się jasne. Kiedy kręcisz choreografię sekwencji walk, zaczynasz rozumieć, z czym walczysz. Wspólne sceny z dziewczynami sprawiły, że historia ze scenariusza zaczęła układać się w logiczną całość. Ale nie stało się to od razu.

Przeczytaj recenzję filmu "Sucker Punch" na stronach INTERIA.PL!

A zatem - co o "Sucker Punch" można powiedzieć teraz, kiedy gotowy film gości już na ekranach kin [polska premiera odbyła się 25 marca - red.]?

- Nadal bardzo, ale to bardzo trudno jest wytłumaczyć, o co w nim chodzi - odpowiada Hudgens. - Generalnie chodzi tutaj o podróż, w jaką jedną z bohaterek - nota bene znajdującą się w bardzo nieciekawym położeniu - zabiera jej umysł. Dziewczyna musi walczyć o przetrwanie to w jednym fantastycznym świecie, to w drugim - przy czym widz nie jest pewien, co dzieje się naprawdę, a co jest tylko wytworem jej wyobraźni. Niewątpliwie jednak jest to solidna dawka kina akcji. I tak naprawdę żadne streszczenia nie przygotują widza na to, co zobaczy na ekranie. (...)

Vanessa Hudgens twierdzi, że praca na planie "Sucker Punch" w żadnym stopniu nie przypominała żadnego z jej wcześniejszych projektów. Jednego dnia mogła zostać poproszona o operowanie karabinem maszynowym o masie kilkunastu kilogramów, drugiego - o pilotowanie bombowca B-25, zaprezentowanie swoich umiejętności wokalnych lub kombinację wszystkich tych czynności. Trudno o film bardziej odległy od "High School Musical" (2006), telewizyjny hit, którego sukces - poparty kontynuacjami z 2007 r. i 2008 r., a także wersją teatralną - uczynił z Hudgens gwiazdę. (...)

Ostatnio Vanessa nie może zresztą narzekać na brak zajęć. "Sucker Punch" to tylko jeden film z jej udziałem, który miał swoją światową premierę w marcu. Drugim jest "Beastly" - uwspółcześniona wersja klasycznej baśni o Pięknej i Bestii. Hudgens wciela się w nim w uczennicę szkoły średniej, która swoją miłością może ocalić niegdyś przystojnego, ale za to aroganckiego młodzieńca (Alex Pettyfer), przeklętego i oszpeconego przez czarownicę (Mary-Kate Olsen).

Młoda piosenkarka i aktorka, która na razie odłożyła na bok swoje muzyczne przedsięwzięcia, zakończyła również zdjęcia do przygodowej produkcji "Journey 2: The Mysterious Island", będącej kontynuacją "Podróży do wnętrza ziemi" z 2008 roku. Grana przez Hudgens przewodniczka wycieczek zakochuje się w Seanie (Josh Hutcherson), którego widzowie poznali w pierwszej części cyklu.

- Realizacja "Beastly" trwała bardzo, bardzo długo - mówi Vanessa Hudgens. - Cieszę się, że film jest już w kinach. Ta opowieść wywołuje we mnie duże emocje. Wierzę w wyższość piękna wewnętrznego nad zewnętrznym, i mam nadzieję, że każda nastolatka, która obejrzy ten film, zapamięta właśnie to przesłanie.

- Co do "Journey 2", to zdjęcia właśnie się zakończyły - ciągnie moja rozmówczyni. - Wszystko poszło rewelacyjnie. To była ciężka praca i wymagające zadanie pod względem fizycznym, jako że jest to prawdziwe kino akcji. Są tu pościgi, ucieczki i gonitwy. Często jesteśmy mokrzy od stóp do głów. Ale i tak była to świetna zabawa. Obsada była po prostu fenomenalna. Nie mogę się już doczekać, aż zobaczę zmontowany film.

W głosie Hudgens słychać entuzjazm, który dla ucha słuchacza jest tonem dość świeżym, a może nawet zaskakującym. 22-letnia zaledwie Vanessa jest obecna w show biznesie od prawie dziesięciu lat. "High School Musical" uczynił z niej osobę wielce publiczną - spory udział miał w tym jej długi, niedawno zakończony związek z Zakiem Efronem (którego zresztą poznała na planie filmu), i kilka potknięć, typowych dla nastolatki.

- Dorastanie na ekranie było dziwnym uczuciem - przyznaje młoda aktorka. - Wiele dzieciaków kojarzy mnie z roli w "High School Musical"; ciągle zdarza się, że podbiegają do mnie na ulicy i zwracają się do mnie "Gabriello". To naprawdę słodkie, więc nie reaguję na to. Niech dalej żyją w świecie fantazji.

- Moja dotychczasowa kariera to była naprawdę szalona jazda - dodaje. - Nie zabrakło w niej wzlotów i upadków, tak, jak w życiu - ale trudno mi wyobrazić sobie, że mogłabym być szczęśliwsza, niż jestem. Cudownie jest być tu, gdzie jestem teraz. Nie mogę się już doczekać kolejnych wyzwań. Do swojej pracy trzeba podchodzić z pasją, a ja kocham moją na 110 procent. Mówię szczerze. Mogę być dużym dzieckiem i bawić się od rana do wieczora - na tym w końcu polega moja praca - a w dodatku podróżować po całym świecie.

- Owszem, ludzie nie dają mi spokoju - kończy naszą rozmowę Vanessa Hudgens. - Swego czasu bardzo mnie to irytowało. Kiedy jednak pogodzisz się już z faktem, że nic nie możesz z tym zrobić, i starasz się podchodzić do tej sytuacji na luzie, życie staje się o wiele łatwiejsze i o wiele bardziej przyjemne.

Ian Spelling

"The New York Times"

Tłum. Katarzyna Kasińska

The New York Times
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy