Reklama

"Powrót do przyszłości": Wpadka w kultowym filmie

Ciekawa dyskusja wywiązała się przy okazji twitterowej zabawy, w której znani twórcy filmowi podawali tytuły pięciu idealnych ich zdaniem filmów. James Gunn wśród swoich typów wymienił "Powrót do przyszłości". Stwierdził, że uznaje ten film za idealny, pomimo dziury logicznej w jego fabule. Sprawę skomentował scenarzysta kultowego dzieła, Bob Gale.

Ciekawa dyskusja wywiązała się przy okazji twitterowej zabawy, w której znani twórcy filmowi podawali tytuły pięciu idealnych ich zdaniem filmów. James Gunn wśród swoich typów wymienił "Powrót do przyszłości". Stwierdził, że uznaje ten film za idealny, pomimo dziury logicznej w jego fabule. Sprawę skomentował scenarzysta kultowego dzieła, Bob Gale.
Zauważyliście to? /Album Online /East News

"Film 'Powrót do przyszłości' teoretycznie nie jest idealny (dlaczego rodzice nie pamiętają Marty'ego?), ale nadal będę uważał, że jest idealny, bo są powody, które tłumaczyłyby tę wpadkę" - napisał na Twitterze Gunn.

Odniósł się do tego, że bohater "Powrotu do przyszłości", Marty McFly, cofa się w czasie, gdzie spotyka swoich rodziców. Podaje się za Calvina Kleina i sprawia, że jego mama i tata zakochują się w sobie. Po jego powrocie do przyszłości rodzice nie sprawiają jednak wrażenia świadomych faktu, że ich syn wygląda identycznie jak ktoś, kogo znali przed laty.

Wspomnianą przez Gunna wpadkę skomentował w wywiadzie dla portalu "The Hollywood Reporter" Bob Gale, scenarzysta "Powrotu do przyszłości". "Trzeba pamiętać, że George i Lorraine znali Marty'ego/Calvina tylko przez sześć dni, gdy mieli po siedemnaście lat. A wcale nie widywali go codziennie przez te sześć dni. Wiele lat później możliwe, że nie pamiętają tego dzieciaka, dzięki któremu poszli na pierwszą randkę" - stwierdził.

Reklama

"Chciałbym jednak, żeby wszyscy wytykający tę wpadkę, cofnęli się pamięcią do swoich czasów licealnych i odpowiedzieli sobie na pytanie, czy pamiętają dzieciaka, który chodził z nimi do klasy nawet przez cały semestr. Albo kogoś, kogo spotkali tylko jeden raz. Bez zdjęcia, po 25 latach wspomnienie byłoby pewnie bardzo mgliste" - mówi dalej Gale.

"Lorraine i George mogą uważać za zabawne, że kiedyś spotkali kogoś, kto nazywał się Calvin Klein. I może nawet przeszło im przez głowę, że ich nastoletni syn go przypomina, czemu nie. Założę się jednak, że większość z nas, przeglądając stare roczniki swojej klasy, znajdzie w nich zdjęcie kogoś, kto przypomina ich dzieci" - skwitował.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy