Reklama

"Oż ty Karol", czyli powtórka z "Lejdis"

Remake przeboju sprzed lat "Och, Karol 2" (21 stycznia), kolejna wariacja Andrzeja Saramonowicza na temat "Lejdis", czyli "Jak się pozbyć cellulitu" (4 lutego) i polska wersja "Bridget Jones" - "Wojna żeńsko-męska" Łukasza Palkowskiego (25 lutego) - to pierwsze polskie premiery 2011 roku.

Początek roku to czas na komediową rozrywkę dla masowego widza. Kluczowa dla tego okresu roku z dystrybucyjnego punktu widzenia jest od kilku lat data 14 lutego. Nie można bowiem wymarzyć sobie bardziej akuratnego terminu na wprowadzenie do kin komedii romantycznej.

Na pierwszy ogień pójdzie w tym roku współczesna wersja filmu "Och Karol" - hitu kinowego z 1985 roku w reżyserii Romana Załuskiego z Janem Piechocińskim w roli tytułowego PRL-owskiego playboya Karola. Jeśli nawet żeńska część widowni nie będzie specjalnie zainteresowana nowym wcieleniem Karola w osobie Piotra Adamczyka, to reżyser Piotr Wereśniak może spokojnie liczyć na frekwencyjny sukces - prezentujące swe wdzięki Marta Żmuda Trzebiatowska, Małgorzata Foremniak, Katarzyna Glinka, czy Anna Mucha w roli lesbijki z pewnością przyciągną do kin odpowiednią liczbę widzów.

Reklama

Dwa tygodnie później na ekrany kin trafi nowa komedia Andrzeja Saramonowicza "Jak się pozbyć cellulitu". To pierwszy film, który twórca "Lejdis" realizuje z wytwórnią Warner Bros; zarówno miłośnicy humoru Saramonowicza, jak i rzesze kręcących nosem krytyków nie powinni spodziewać się jednak niczego nowego. Sam reżyser w materiałach promocyjnych nazywa swój nowy obraz "Lejdis z turbodoładowaniem". W obrazie pojawia się jednak nowe aktorki, z którymi twórca jeszcze nie współpracował. Czy aktorskie trio Maja Hirsch-Magdalena Boczarska-Dominika Kluźniak przebije popularnością kwartet Olszówka-Różczka-Kuna-Dereszowska?

Ostatnią z "okołowalentynkowych" premier jest nowy film twórcy "Rezerwatu" - Łukasza Palkowskiego. "Wojna żeńsko-męska" (25 lutego) to co prawda ekranizacja powieści Krystyny Kofty, ale dystrybutor promuje komedię Palkowskiego - główną rolę gra tu Sonia Bohosiewicz - jako polską wersję Bridget Jones. Hmm, to już chyba trzecia polska aktorka, która będzie rodzimym odpowiednikiem postaci stworzonej przez Helen Fielding : "polską Brudget Jones" była już i Grażyna Wolszczak, i Edyta Jungowska. Pozostaje mieć nadzieję, że z połączenia ostrego języka Kofty i reżyserskiego temperamentu Palkowskiego powstanie całkiem niegrzeczny film.

Nie trzeba być wróżką, by wytypować, który polski film będzie największym kinowym hitem 2011 roku. Zaplanowana na 30 września premiera pierwszego polskiego filmu 3D "Bitwy warszawskiej 1920" Jerzego Hoffmana będzie z pewnością jeszcze większym sukcesem, niż jego ekranizacja "Ogniem i mieczem". Hoffman kieruje bowiem swój film do jak najszerszej publiczności, o czym świadczy obsada głównych ról w jego filmie. Natasza Urbańska i Borys Szyc to gwarancja frekwencyjnego rekordu - nie trzeba zakładać trójwymiarowych okularów, by zobaczyć jak na dłoni, że ten film skazany jest na sukces.


Propozycją dla elitarnego widza będzie z kolei "Młyn i krzyż" Lecha Majewskiego (premiera: 18 marca). Film jest próbą współczesnego odczytania słynnego obrazu Pietera Bruegla z 1564 roku "Droga krzyżowa" (Majewski już raz próbował przełożyć na języka malarstwa na język kina, realizując "Ogród rozkoszy ziemskich" inspirowany twórczością Hieronima Boscha). W głównych rolach zobaczymy światowe gwiazdy: Rutgera Hauera, Charlotte Rampling i Michaela Yorka. Za sukces można uznać sam fakt, że obraz Majewskiego w ogóle trafi na ekrany kin: obrazy przeznaczone dla o wiele szerszej widowni nie zawsze bowiem znajdowały w ubiegłych latach uznania rodzimych dystrybutorów.

Jedną z opóźnionych premier będzie w tym roku nowelowy film Macieja Ślesickiego "Trzy minuty: 20.37" (w kinach od 1 kwietnia). Nie wiadomo, dlaczego tak długo musimy czekać na wejście do kin obrazu, który zaprezentowany został po raz pierwszy na festiwalu w Gdyni jeszcze w połowie 2010 roku.

Gwiazdą roku może okazać się młody aktor Jakub Gierszał, którego pamiętamy z przełomowej kreacji w filmie "Wszystko co kocham" Jacka Borcucha. W najbliższych miesiącach do kin wejdą bowiem dwie produkcje w jego głównymi rolami. "Sala samobójców" (premiera: 4 marca) to reżyserski debiut Jana Komasy, opowiadający o młodym chłopaku, którego w niebezpieczną przygodę wciąga wirtualny świat.


Z kolei w sensacyjnej "Yumie" w reżyserii Piotra Mularuka (premiera: jesień 2011) Gierszał wcieli się w Zygę - chłopaka z ponurego blokowiska, którego pociąga złodziejskie życie.

- Do tej roli szukaliśmy aktora w typie Jamesa Deana, wrażliwego outsidera, który wywiera jednak przemożny wpływ na całe swoje otoczenie. Kuba Gierszał idealnie pasuje do tego opisu, jest pozornie wycofany, wyciszony, ale ma magnetyczną osobowość - tłumaczy reżyser Piotr Mularuk.

Zwolennicy artystycznego kina będą czekać jednak na inne filmy. Najciekawiej zapowiadającymi się premierami roku są bowiem nowe obrazy Łukasza Barczyka ("Nieruchomy poruszyciel") i Małgorzaty Szumowskiej ("33 sceny z życia").

"Italiani" Barczyka (premiera 11 marca) to zrealizowana we Włoszech "podróż w głąb intymnego świata mężczyzny", którego gra debiutujący w aktorskiej roli uznany reżyser teatralny Krzysztof Warlikowski. Czy Barczyk po raz kolejny przekroczy granicę estetycznej poprawności, proponując transgresyjną opowieść z pogranicza kina i teatru?

Świetnie zapowiada się też nowy film Małgorzaty Szumowskiej "Sponsoring" (dystrybutor nie ustalił jeszcze daty premiery), która w swym następnym obrazie porusza kolejny temat tabu. Bohaterką "Sponsoringu" jest bowiem dziennikarka pisząca artykuł na temat prostytucji wśród studentek. Brzmi mało zachęcająco? Juliette Binoche w głównej roli powinna być jednak wystarczającą rekomendacją. Jeśli jakiś polski film ma szansę w 2011 roku namieszać na międzynarodowej arenie - może to być właśnie "Sponsoring".

W bieżącym roku na ekranach kin zadebiutują także nowe filmu uznanych twórców. Waldemar Krzystek, laureat Złotych Lwów za "Małą Moskwę", zaprezentuje sensacyjną komedię "80 milionów" - historię spektakularnego ukrycia pieniędzy należących do dolnośląskiej "Solidarności" w dniach poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego. Antoni Krauze w "Czarnym czwartku" (premiera 25 lutego) przypomni zaś jedną z najmroczniejszych kart z historii PRL-u - dramatyczne wydarzenia w Gdyni w 1970, zakończone brutalną pacyfikacją manifestantów przez oddziały wojska i milicji.


Wreszcie nowy film Marka Koterskiego. Wystarczy rzut oka na tytuł - "Baby są jakieś inne" - by zorientować się, że twórca "Dnia świra" ponownie zabierze nas w świat swoich ukrytych fobii. O czym będzie jego najnowszy obraz? O dwóch mężczyznach (Robert Więckiewicz i Adam Woronowicz) dyskutujących o kobietach podczas jazdy samochodem. Kot ma ochotę na przejażdżkę?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: "Och | Karol 2" | Bridget Jones
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy