Reklama

"Obywatel": Stuhrowie jako pechowy Polak

Historia Polaka ukazana w krzywym zwierciadle - tak opisywał komedię "Obywatel" Jerzy Stuhr. Jej akcja obejmuje okres od lat 50. XX wieku po współczesność. Stuhr wyreżyserował film, a także w nim zagrał, razem z synem Maciejem. W czwartek, 7 listopada, mija 5 lat od jego premiery.

Historia Polaka ukazana w krzywym zwierciadle - tak opisywał komedię "Obywatel" Jerzy Stuhr. Jej akcja obejmuje okres od lat 50. XX wieku po współczesność. Stuhr wyreżyserował film, a także w nim zagrał, razem z synem Maciejem. W czwartek, 7 listopada, mija 5 lat od jego premiery.
Za "Obywatela" Jerzy Stuhr otrzymał Nagrodę Specjalną Jury na festiwalu w Gdyni w 2014 roku /materiały prasowe

Główny bohater "Obywatela", którego zwyczajną, a jednocześnie niezwyczajną biografię poznajemy na różnych etapach życia, nazywa się Jan Bratek. Jest, według słów Stuhra, "zwykłym obywatelem, miotanym wiatrem historii". Reprezentantem tego pokolenia, do którego należy reżyser.

Bratek, przypadkiem, zawsze znajduje się w takich akurat miejscach, gdzie historia właśnie zmienia swój bieg. Los miota Bratkiem zarówno w czasach komuny, jak i w nowoczesnej, demokratycznej Polsce, doprowadzając do licznych zabawnych wpadek. Na ekranie pokazane są wydarzenia związane m.in. z: rokiem 1956, z Marcem '68, rokiem 1970, stanem wojennym, pierwszymi wolnymi wyborami.

Reklama

Miotany dziejowym wiatrem obywatel Bratek, z wykształcenia polonista, na przestrzeni lat ima się różnych zawodów. Pracuje jako instruktor kulturalno-oświatowy, prowadzi ludowy zespół, jest mleczarzem, przez chwilę uczy, zostaje u kogoś sekretarzem, próbuje statystowania - usiłuje wystąpić w filmie o Janie III Sobieskim. W życiorysie bohatera komedii, jak w soczewce, odbija się zarazem powojenna historia kraju. Jest to człowiek, który - jak mówi reżyser - "zaczyna życie pod popiersiem Stalina, a kończy w wolnej Polsce".

W Jana Bratka w wieku dojrzałym wcielił się Jerzy Stuhr. Młodszego bohatera filmu zagrał Maciej Stuhr. "Chciałem zrobić film, który pozwoliłby się nam uwolnić z niedopowiedzianych, niewypowiedzianych, czasem przykrywanych wstydliwie kompleksów, niedociągnięć, przywar" - opowiadał w rozmowie z nami Jerzy Stuhr. Pytany, czy potrafimy już zachować dystans do naszej najnowszej historii i traktować ją z przymrużeniem oka, odpowiedział, że "widzi światełko nadziei".

"Obywatela", opowiadającego o historii kraju poprzez ukazanie w krzywym zwierciadle losów przeciętnego Polaka, autor nazywa "komedią bolesną", "z sinusoidą napięć - od śmiechu po bolesną zadumę", gdzie humorowi towarzyszy gorzka często refleksja. Realizując ten film, Stuhr inspirował się twórczością Andrzeja Munka, reżysera "Eroiki" i "Zezowatego szczęścia". "W tę tradycję chcę się wpisać, zanurzyć w niej. Choćby przez samą konstrukcję - bohater zawsze chce dobrze, ale wychodzi jak wychodzi. To zdecydowanie piszczykowata konstrukcja. Los nim miota..." - charakteryzował Bratka Stuhr.

Reżyser przyznał też, że nie zrobiłby tego filmu bez swojego syna, Macieja. "Gdyby nie on, nie pomyślałbym nawet, żeby ten pomysł rozwijać w formie filmu. Może opowiadanie był napisał... Tylko dzięki niemu to wszystko może być wiarygodne. We dwójkę jesteśmy w stanie przeprowadzić bohatera przez 60 lat" - stwierdził.

Nie udało się ominąć w "Obywatelu" polityki, od której prywatnie Jerzy Stuhr stroni. W filmie pojawiło się m.in. odniesienie do słynnego już zdania Jarosława Kaczyńskiego kończącego się zwrotem " tam, gdzie stało ZOMO". "Wiem, że z artystycznego punktu widzenia, nie powinienem użyć tego zdania. Że właśnie przy jego pomocy wtrącam się w publicystykę. Ale cały czas to ważyłem. Do ostatniej chwili. Przecież jeszcze w montażu mogłem to usunąć. Ale jak mam być szery, a przy tym filmie chcę być szczery, to było jedno z najbardziej obrażających mnie zdań, jakie wypowiedziano w ostatnim 25-leciu. Ktoś postawił mnie po stronie tych, którzy mnie przesłuchiwali. W stanie wojennym i przed. Którzy mi grozili w Marcu '68. No i dlatego zostało!" - zdradził reżyser.

Oprócz polityki w "Obywatelu" Stuhr odnosił się też do społecznych problemów współczesnej Polski. W filmie był m.in. kosz na głowie nauczyciela, upadające biura podróży, kler korzystający z uciech życia... "Chciałem pokazać, że ja nie wymyślam tego wszystkiego, mam na to dowody" - przekonywał Stuhr.

Do kogo w pierwszej kolejności skierowany był "Obywatel"? Jak tłumaczył Stuhr: "Uczciwie mówiąc, najlepiej ten film zrozumie moje pokolenie, bo wszystko to przeżyło. Mam nadzieję, że mój syn, który ma dobre porozumienie z widzami, swoimi rówieśnikami, uatrakcyjni dla nich tę opowieść".

Oprócz Jerzego i Macieja Stuhrów w obsadzie "Obywatela" znaleźli się m.in.: Sonia Bohosiewicz, Magdalena Boczarska, Cezary Kosiński, Barbara Horowianka, Ireneusz Czop, Wojciech Malajkat, Violetta Arlak, Piotr Głowacki, Janusz Gajos i Dorota Stalińska.

Zdjęcia, których autorem był Paweł Edelman, kręcono w 2013 r. w Warszawie i Łodzi. Za kostiumy odpowiadała Magdalena Biedrzycka, a za scenografię Monika Sajko-Gradowska. Jerzy Stuhr ma ponadto w reżyserskim dorobku filmy: "Spis cudzołożnic" (1994), "Historie miłosne" (1997), "Tydzień z życia mężczyzny" (1999), "Duże zwierzę" (2000), "Pogoda na jutro" (2003), "Korowód" (2007).


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Obywatel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy