Reklama

"Kwartet": Co ma do rzeczy wiek?

"Kwartet" to opowieść o ludziach, którzy są w jesieni swojego życia i wciąż mają wiele do zrobienia. "Przeczytałem scenariusz w samolocie" - mówi Dustin Hoffman, reżyser filmu. "Kiedy skończyłem, moja żona spojrzała mi w oczy i zapytała, dlaczego płaczę. 'Musisz to przeczytać' - odpowiedziałem".

W roku 1999 Ronald Harwood napisał sztukę teatralną "Kwartet". Opowieść o sztuce, ulotnej naturze życia i pasji, jaką jest muzyka, zachwyciła publiczność. Źródłem inspiracji Harwooda był film dokumentalny z roku 1984 "Tosca's Kiss", w reżyserii Daniela Schmida, opowiadający o Casa di Riposo per Musicisti - domu dla muzyków stworzonym w roku 1896 przez Guiseppe Verdiego. Było to dom opieki dla "emerytowanych śpiewaków operowych, którzy nie zostali łaskawie potraktowani przez fortunę lub tych, którzy za młodu, nie posiedli cnoty gromadzenia oszczędności".

Reklama

Dustina Hoffmana poruszył niezwykły optymizm scenariusza i sposób, w jaki opowiada o dojrzałym wieku.

"Ktoś mi kiedyś powiedział: starość nie radość, a ja zawsze wierzyłem, że człowiek w każdym wieku może się rozwijać. Jak się ma już 75 lat ma się przed sobą trzy drogi: rozwijasz się, cofasz, albo stoisz w miejscu. Ja wierzę, że można się rozwijać do samego końca" - wyjaśnia aktor.

Bohaterami opowieści są Jean - ekscentryczna diva, jej pierwszy mąż - Reggie, lubieżny Wilfred oraz roztrzepana Cissy, przedmiot pożądania Wilfreda.

"To muzycy, którzy pomimo swojego wieku, nie chcą poddać się i zejść ze sceny, mają w sobie siłę i determinację, by robić to, co zawsze było treścią ich życia" - mówi Maggie Smith, odtwórczyni roli Jean.

Billy Connolly, który w filmie wcielił się w postać Wilfreda, uważa, że stanowczo zbyt dużą wagę przywiązuje się do wieku aktorów: "Nie jestem młody, ale jeszcze nie umarłem" - mówi. "Co ma do rzeczy mój wiek? To tak, jakby ktoś obsadzał mnie według numeru ulicy, przy którym mieszkam - bez sensu".

Słowa Connolly'ego doskonale oddają filozofię bohaterów filmu. Wiek jest dla nich pewną uciążliwością, ale nie przeszkodą w realizacji celów. Filmowa Cissy, Pauline Collins zauważa: "Krok już chwiejny, włosy siwe, rozmowy nie zawsze się kleją, ale pod tym wszystkim, w każdym z bohaterów tego filmu kryje się młoda dusza".

Michael Gambon, który w filmie Hoffmana wciela się w postać Cedrica, uważa, że taka energia cechuje ludzi, którzy występują na scenie. Praca utrzymuje nas w znakomitej kondycji. "W przeciętnym zawodzie przechodzi się na emeryturę po 65 roku życia. Aktorzy i muzycy potrafią wykonywać swoją pracę do śmierci".


Choć "Kwartet" ogląda się jak wyśmienitą komedię, w tym filmie jest też ziarnko goryczy.

Dustin Hoffman przywołuje myśl Billy'ego Wildera: "Jeśli chcesz powiedzieć widzom prawdę, lepiej bądź zabawny - napisałem sobie tę sentencję na pierwszej stronie scenariusza i codziennie ją powtarzałem".

"Myślę, że widzowie wyniosą z tego filmu myśl, że życie nie kończy się po przekroczeniu pewnego wieku" - dodaje Maggie Smith.

Film "Kwartet" w polskich kinach od 12 kwietnia.


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy