Reklama

"Komunia": Dokument zamiast szkoły filmowej

Praca nad tym filmem była całą moją szkołą filmową - powiedziała debiutantka Anna Zamecka, reżyserka "Komunii". Film o rodzinie, której głową jest nastoletnia Ola, przygotowująca do pierwszej komunii świętej swojego autystycznego brata, wszedł w piątek, 25 listopada, na ekrany kin.

Praca nad tym filmem była całą moją szkołą filmową - powiedziała debiutantka Anna Zamecka, reżyserka "Komunii". Film o rodzinie, której głową jest nastoletnia Ola, przygotowująca do pierwszej komunii świętej swojego autystycznego brata, wszedł w piątek, 25 listopada, na ekrany kin.
Kadr z filmu "Komunia" /materiały dystrybutora

Na filmową rodzinę - Marka i Olę, którzy wspólnie wychowują jej niepełnosprawnego brata, Nikodema - Anna Zamecka, reżyserka "Komunii", trafiła przez ojca, którego poznała cztery lata temu na Dworcu Centralnym w Warszawie. Prowadziła wtedy, jak opowiedziała PAP, dokumentację do innego filmu.

"Marek mnie zainteresował, podeszłam do niego i zaczęliśmy rozmawiać. Szybko, w bardzo przejmujący sposób, zaczął mi opowiadać o swoich dzieciach. Przyznał, że nie poradziłby sobie, gdyby nie jego córka" - wspominała reżyserka. "W tamtym czasie myślałam o scenariuszu do krótkiego filmu fabularnego na podobny temat. Ta historia wydała mi się bardzo bliska, dlatego postanowiłam skupić się na tej rodzinie" - dodała.

Reklama

Zamecka - wiedząc, że będzie miała ograniczoną liczbę dni na zdjęcia do filmu - nie mogła "długo czekać z kamerą na planie, aż coś się wydarzy". Ponad rok spędziła na dokumentacji i pisaniu scenariusza. W tym czasie odkryła zeszyt do religii Nikodema, w którym chłopak zapisał swój własny "bardzo osobisty" dekalog. "To odkrycie zainspirowało mnie do napisania scenariusza. W międzyczasie dowiedziałam się, że gdy chłopiec miał osiem lat, ksiądz odmówił mu Pierwszej Komunii, czyli jednego z najważniejszych w tradycji katolickiej sakramentów. Uznał, że Nikodem nie jest jeszcze gotowy" - powiedziała reżyserka. "Wyczułam, że dla Marka i Oli to problem. Obojgu zależało na tym, żeby chłopak nie odstawał od innych. Po delikatnej sugestii z mojej strony uznali, że chcieliby spróbować jeszcze raz. Przygotowania do komunii i rodzinnego spotkania stały się osią, wokół której zbudowałam narrację filmu" - dodała.

Ola już jako ośmiolatka musiała przejąć część domowych, "dorosłych", obowiązków - po tym, jak jej mama opuściła rodzinę. Właśnie to - sytuacja dziecka, które musi gwałtownie dorosnąć i przejmuje odpowiedzialność za innych - zainteresowało reżyserkę. "Dla Oli komunia brata była przede wszystkim pretekstem do wymarzonego rodzinnego spotkania z mamą. W filmie komunia została przedstawiona jako metafora wejścia Oli w dorosłość" - podkreśliła Zamecka. - "Dziewczyna czuje się odpowiedzialna za rodzinę i musi mieć wszystko pod kontrolą. Jest w wieku, w którym chciałaby spędzać czas z rówieśnikami, ale nie może sobie na to pozwolić - boi się, że jeśli przestanie czuwać, to wszystko się rozsypie".

Jednym z elementów przygotowań do komunii był rachunek sumienia związany z jego pierwszą spowiedzią. "Było dla mnie oczywiste, że ta scena musi się pojawić w filmie. Chciałam zobaczyć też, jak poradzi sobie z tą sytuacją ksiądz" - podkreśliła reżyserka. "Sądzę, że dla Nikodema to wszystko było dużym przeżyciem, a jeszcze większym dla jego najbliższych. Zdany egzamin z katechizmu, komunia, rodzinny obiad - to było dowodem, że u nich też wszystko może wyglądać normalnie" - skomentowała Zamecka.

"Dla mnie 'Komunia' także była ogromnym wyzwaniem. Pierwszy raz miałam do czynienia z osobą autystyczną, dlatego zapisałam się na warsztaty dla rodziców i opiekunów dzieci autystycznych. To były zajęcia z elementami sensorycznymi. Ich celem było np. to, by zrozumieć, jak takie dzieci odczuwają dotyk. Wiedziałam, że w trakcie zdjęć czasem mogę musieć Nikodema poinstruować, dotknąć. Tymczasem dowiedziałam się, że taki dotyk może być dla niego nieprzyjemnym doświadczeniem" - powiedziała reżyserka. "Praca nad tym filmem byłą całą moją szkołą filmową" - dodała.

"Większość zdjęć miała miejsce we wnętrzu małego, liczącego zaledwie 30 metrów kwadratowych mieszkania. Zaintrygowała mnie dynamika tego miejsca i rodzaj choreografii, jaką wypracowali, by we trójkę egzystować na tak małej powierzchni" - mówiła reżyserka o pracy na planie. - "Mam nadzieję, że udało się to uchwycić, że w tym domu jest ogromnie dużo ciepła i prawdziwej miłości".

Wśród ważnych - ale nie głównych - wątków w "Komunii" Zamecka w rozmowie z PAP wyróżniła także pracę instytucji, których zadaniem jest wsparcie rodziny - kuratora sądowego, szkołę, opiekę społeczną i kościół.

"Zdecydowanie nie chciałam robić dokumentu interwencyjnego albo filmu o problemach socjalnych. Przejmujące było dla mnie jednak to, że Ola jest sama i że rodzina nie może znikąd liczyć na pomoc. Zwłaszcza od instytucji, które mają wspierać osoby w podobnej sytuacji. Nie chciałam oskarżać nikogo personalnie o niemoc, a raczej pokazać obojętność lub niewydolność instytucji, które nie wywiązują się ze swoich zadań" - dodała reżyserka.

Film został do tej pory wyróżniony m.in. Nagrodą Tygodnia Krytyki w Locarno oraz nagrodą za najlepszy film dokumentalny podczas 32. Warszawskiego Festiwalu Filmowego.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Komunia (2016)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy