Reklama

​Kasia Smutniak: Polska gwiazda włoskiego kina

Najnowszy film z udziałem Kasi Smutniak "Made in Italy" - w reżyserii rockmana i filmowca Luciano Ligabue - ponownie dowiódł, że mieszkająca od dawna we Włoszech aktorka ma status wielkiej gwiazdy kina w tym kraju. Cieszy się powszechną sympatią i uznaniem mediów.

Najnowszy film z udziałem Kasi Smutniak "Made in Italy" - w reżyserii rockmana i filmowca Luciano Ligabue - ponownie dowiódł, że mieszkająca od dawna we Włoszech aktorka ma status wielkiej gwiazdy kina w tym kraju. Cieszy się powszechną sympatią i uznaniem mediów.
Popularność Kasi Smutniak w Polsce nigdy nie będzie tak duża jak we Włoszech /Vittorio Zunino Celotto /Getty Images

To, co wyróżnia polską aktorkę wśród innych, pracujących za granicą, to przede wszystkim fakt, iż obsadzana jest w głównych rolach na równi z Włoszkami i nie gra cudzoziemek. Mieszka w tym kraju od 20 lat i mówi doskonale po włosku. Wciela się w postacie "Włoszek z krwi i kości", grając u boku najbardziej znanych włoskich aktorów. W "Made in Italy" jej filmowym mężem jest Stefano Accorsi.

Film Ligabue wyprodukował życiowy partner aktorki, Domenico Procacci, ojciec jej trzyletniego syna Leone. Na konferencji prasowej aktorka wyznała, że na planie obawiała się tylko tego, że on się tam pojawi. Nie kryje, że ciężko gra się jej i wstydzi się, gdy widzi ją partner. Dlatego on musi ukrywać się w czasie zdjęć.

Reklama

W ramach promocji filmu, który kilka dni po premierze bije rekordy popularności we włoskich kinach, Kasia Smutniak była wraz z Ligabue i Accorsim gościem w popularnych programach telewizyjnych.

Jej wizyty odbiegały niekiedy od zwykłych promocyjnych wywiadów. Największe poruszenie wywołała, gdy pod koniec stycznia w studiu sobotniego wieczornego talk-show "Parole" w trzecim programie telewizji RAI, opowiedziała o miejscach w Polsce związanych z holokaustem. Wzruszona mówiła między innymi o swej niedawnej wizycie z córką w miejscu pamięci Radegast w Łodzi, na stacji kolejowej, z której Niemcy wywozili Żydów z likwidowanego getta do obozów zagłady.

Wysłano stamtąd 140 tysięcy osób - opowiadała polska aktorka. Swoje poruszające wystąpienie, na tydzień przed obchodami Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, dedykowała byłej więźniarce Auschwitz, Lilianie Segre, którą prezydent Włoch Sergio Mattarella mianował właśnie wtedy dożywotnim senatorem.

Słowa polskiej aktorki wywołały żywiołową owację w studiu. Wypowiedź ta oraz uznanie, jakie wzbudziła, stanowi potwierdzenie pozycji aktorki wśród największych włoskich gwiazd; pozycji nadzwyczajnej, którą zawdzięcza nie tylko talentowi, ale także wyjątkowej inteligencji. To dzięki niej również potrafi bardzo rozważnie i spokojnie, z dużą rezerwą podchodzić do własnej, coraz większej popularności. W wywiadach podkreśla, że normalnie żyje, wyłącznie w prawdziwym świecie, omijając ten wirtualny mediów społecznościowych, bo dzięki temu czuje się wolna.

W przeciwieństwie do wielu swych kolegów i koleżanek z planów filmowych nie dzieli się swoim życiem na portalach, nie ma konta na Instagramie. Na otwartym przed prawie czterema laty koncie na Twitterze @LaSmutniak nie zamieściła żadnego wpisu. "Nie prowadzę żadnej aktywności społecznościowo-wirtualnej"- wyjaśniła w jednym z wywiadów. "Nikt z nas nie jest do tego zobligowany, a mnie to nie interesuje. Spróbowałam" - przyznała. "Nie lubię dzielić się wszystkim z innymi, nie chcę pokazywać publicznie mojego życia" - dodała przed kilkoma laty.

Kasia Smutniak podkreśliła też, że nie wie, kiedy inni znajdują czas na aktywność na portalach społecznościowych. "Już kiedy słyszę, gdy ktoś mówi: 'obserwuję cię', czuję się z tym niedobrze, zaczynam się nawet bać" - dodała. Jak tłumaczy, ona "zawsze szukała miejsc, w których może się ukryć, gdzie może być sobą".

W następujący sposób opisała swoje podejście do życia: "Nie ma już momentów, w których spaceruje się, nie robiąc nic innego albo siedzi się w domu, czytając po prostu książkę. To już się skończyło. Musisz zawsze być do namierzenia, połączony, a ja tego nie chcę".

"Chcę mieć prawo do tego, aby zniknąć. I trochę udało mi się to, gdy przeprowadziłam się przed laty poza miasto, gdzie nie ma prawie zasięgu w telefonie komórkowym" - powiedziała. Jak zastrzegła, oczywiście korzysta z internetu i w ten sposób odpowiada tym, którzy chcą się z nią skontaktować. "Nie pozostaje mi nic innego, jak zostawić komórkę, gdy wychodzę z domu" - dodała.

"Kto wykonuje ten zawód powinien pozostać możliwie neutralny i anonimowy, bo publiczność musi identyfikować się z graną postacią, a nie z osobą. Parę lat temu próbowałam zrozumieć, jak działają media społecznościowe i muszę powiedzieć, że stwierdziłam, że jest to nudne" - powiedziała.

"Bo przecież ile genialnych rzeczy można napisać w ciągu dnia? Oczywiste, że w 90 proc. na Facebooku można przeczytać tylko banały" - podkreśliła Kasia Smutniak. Jak zaznaczyła, należy do pokolenia, które dorastało bez komórek i internetu. "I właśnie to dzisiaj pozwala mi docenić momenty nudy i przeżyć je dobrze" - zauważyła.

Aktorka od lat podróżuje do Azji, głównie do Nepalu, gdzie założona przez nią fundacja imienia jej tragicznie zmarłego partnera Pietro Taricone zbudowała szkołę. Ale, jak przyznaje, nawet w najodleglejszych zakątkach świata coraz trudniej znaleźć miejsca, w których jest się nieosiągalnym. "W najbardziej absurdalnych, oddalonych miejscach, do których dociera się po tygodniu wędrówki na piechotę, można znaleźć wi-fi" - zauważyła.

Paradoksalnie, temat kontaktów poprzez wirtualny świat, komunikatory oraz telefony komórkowe jest tematem filmu z jej udziałem, który przed dwoma laty pobił we Włoszech rekordy popularności i został obsypany nagrodami. To obraz "Perfetti sconosciuti" w reżyserii Paolo Genovese, znany pod polskim tytułem "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie".

W tragikomedii o skutkach podzielenia się z najbliższymi przyjaciółmi i rodziną tajemnicami zawartymi w telefonach komórkowych Smutniak zagrała u boku znakomitych włoskich aktorów, takich jak Giuseppe Battiston, Anna Foglietta, Marco Giallini, Valerio Mastandrea i Alba Rohrwacher. Zainteresowanie tym filmem było na świecie tak ogromne, że w niektórych krajach mają powstać jego remake'i.

Wielkim osiągnięciem w karierze Kasi Smutniak była jej rola dramatyczna w filmie "Zapnijcie pasy", który wyreżyserował uwielbiany we Włoszech Ferzan Ozpetek.

Z roku na rok rośnie kolekcja nagród włoskiej kinematografii, jakie otrzymuje za kolejne swe role w filmach kinowych i telewizyjnych. W zeszłym roku pokazała swój talent komediowy w filmie "Żona czy mąż?" Simone Godano. W 2015 roku zagrała w filmie nestorów włoskiego kina, braci Paolo i Vittorio Tavianich na motywach "Dekamerona" Boccaccio.

Najważniejszym potwierdzeniem jej pozycji jako wielkiej gwiazdy kina było to, że w 2012 roku była "matką chrzestną" międzynarodowego festiwalu w Wenecji i w tej roli poprowadziła ceremonię jego otwarcia i zamknięcia. "To aktorka, która reprezentuje absolutne piękno" - podkreślały wtedy włoskie media.

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP Life)

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kasia Smutniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy