Reklama

Zaatakował Miecugowa, bo...

"Zaatakowałem Miecugowa, bo tak jak cały TVN uprawia lewicową propagandę" - przyznał w rozmowie z "Czasem Białegostoku" Oskar Wądołowski, który kilka dni temu uderzył dziennikarza podczas Przystanku Woodstock.

Do zdarzenia doszło podczas nadawanego na żywo z Przystanku Woodstock programu "Szkło kontaktowe", który prowadził Miecugow.

"Była to forma manifestu, którego celem było dostać się przed kamery TVN24 w programie na żywo i pokazanie ludziom - głównie widzom TVN24 oraz internautom, iż Polacy mają już dosyć kłamstw i kreowania stronniczej, lewicowej wizji Polski i świata przez TVN24, jej dziennikarzy oraz inne stacje telewizyjne i dziennikarzy medialnych" - Wądłowski, który jest białostockim działaczem Kongresu Nowej Prawicy, podaje powody napaści na dziennikarza.

Reklama

Mężczyzna wytknął też Miecugowowi "komunistyczny rodowód" jego ojca, publicysty i dziennikarza Brunona Miecugowa. Według niego "Polacy mają już dość komunistycznej propagandy".

"Rządzą nami postkomuniści, a dziennikarze z postkomunistyczną przeszłością chcą ten stan utrzymać. Autorytety dziennikarskie III RP to osoby, których rodzice, dziadkowie byli działaczami komunistycznymi. Ci ludzie, którzy byli redaktorami w PRL-u, są nadal dziennikarzami" - uważa mężczyzna.

Wądłowski nazwał atak na Miecugowa "symbolicznym szturchnięciem". "To ja ucierpiałem bardziej. mam liczne siniaki, obdarcia skóry. To ja bardziej fizycznie ucierpiałem, niż redaktor, więc niech nie robi teraz z siebie ofiary. To były symboliczne szturchnięcia, które miały wyglądać jak ciosy" - powiedział mężczyzna.


Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Grzegorz Miecugow | Przystanek Woodstock | Szkło kontaktowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy