Reklama

Z natury domatorka

Przed nami finał trzeciej edycji "Bitwy na głosy", w którym zmierzą się Andrzej Piaseczny i Ewa Farna. Ta ostatnia to w domu "cicha woda", która na scenie brzegi rwie?

"Tele Tydzień": Buntowałaś się jako nastolatka przeciw światu i rodzicom?

Ewa Farna: - Nie miałam takiego buntu. Pewnie dlatego, że od 12 roku żyję na walizkach, więc naprawdę cieszę się, gdy mogę pobyć w domu, pochodzić do szkoły, wyspać się. Gdy jestem u rodziców, to nie idę na imprezy ze znajomymi, tylko kładę się spać o dziewiątej wieczorem. Brzmi to dziwnie, ale tak jest. Ludzie w moim wieku cieszą się, gdy mogą wyjść z domu, a ja jestem szczęśliwa, gdy nie muszę mieć makijażu na sobie.

Masz niezwykłe życie, a jest coś zwyczajnego w twoim planie dnia?

Reklama

- Nie gram na komputerze, bo tego nie lubię, ale za to lubię czytać. Chyba matura mnie do tego zmusiła, bo chciałam pokazać nauczycielom, że cenię to, że pozwolili mi godzić naukę ze śpiewaniem. Nie czytałam streszczeń, przeczytałam lektury. Poza tym lubię oglądać filmy, słuchać muzyki. No i jestem uzależniona od Facebooka!

Od siedmiu lat jesteś w branży muzycznej. Czujesz się już profesjonalistką?

- Mam 19 lat, od siedmiu funkcjonuję na rynku słowackim i czeskim, a od czterech na polskim. Nie czuję się debiutantką, ale też nie jestem fachowcem. Sporo zrobiłam, poznałam wielu niesamowitych ludzi, mam fantastycznych fanów.

- Oczywiście, do takich gwiazd jak Beata Kozidrak czy Maryla Rodowicz nie mogę się w ogóle porównywać. Nie jest aż tak trudno dostać się na top czy pokazać się na listach przebojów, ale ważne jest utrzymać się na szczycie. Za to podziwiam prawdziwe gwiazdy, za ich przeboje.

Jesteś gwiazdą "Bitwy na głosy". Zaskoczył cię czymś ten program?

- Ludzie, którzy wystąpili w pierwszej edycji, mówili, że to wielka przygoda, ogromne emocje. Myślałam, że to ściema. Ale gdy wybierałam moją drużynę, byłam na castingach, porwało mnie to ogromnie. Mam wspaniały zespół, cudownych, młodych ludzi, pełnych energii i pasji.

Czujesz siłę przywódcy?

- Mam ją w sobie, w końcu jestem zodiakalnym Lwem! W zespole mam czterech chłopaków, którzy są ode mnie starsi, a mimo to sądzę, że akceptują mnie i słuchają moich rad.

Z Ewą Farną rozmawiała Edyta Karczewska-Madej.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy