Reklama

Wszyscy mówią o Kim Kardashian

Kim Kardashian, królowa portali społecznościowych, jest obecnie w tsunami wiadomości na Twitterze, Facebooku i Instagramie. Piszą o niej wszystkie światowe media. Jedni wspierają ją po ataku w Paryżu i kradzieży biżuterii, inni... krytykują jej ekshibicjonizm.

Kim Kardashian, królowa portali społecznościowych, jest obecnie w tsunami wiadomości na Twitterze, Facebooku i Instagramie. Piszą o niej wszystkie światowe media. Jedni wspierają ją po ataku w Paryżu i kradzieży biżuterii, inni... krytykują jej ekshibicjonizm.
Nie ma dnia, żeby media nie pisały o Kim Kardashian /Pascal Le Segretain /Getty Images

35-letnia gwiazda amerykańskiego reality show w dużej mierze buduje swoją światową sławę niezliczonymi "selfies", a portale społecznościowe są swoistą kroniką każdego jej kroku: 48,3 mln osób śledzi ją na Twitterze i 84 mln na Instagramie. Kardashian jest jedną z osobistości, które najlepiej znają sztukę autopromocji w internecie, a każdy jej najmniejszy "post" może przynieść kolosalne korzyści handlowe.

Córka adwokata Roberta Kardashiana, żona Kanye Westa, dorastała pod okiem mediów. Swój status sławy osiągnęła dzięki reality show "Z kamerą u Kardashianów", który ukazuje także jej matkę i siostry, żeby nie wspomnieć jej eks-macochy, transpłciowej Caitlyn Jenner.

Reklama

Zaatakowana w luksusowej rezydencji w Paryżu Kardashian została związana i zakneblowana. Skradziono jej biżuterię wartą dziewięć milionów euro. Kim wyszła z opresji bez szwanku, ale jest wstrząśnięta. Wydarzenie to wywołało falę komentarzy na Twitterze, gdzie wiele osób szydzi z niej, krytykując jej sposób zachowania, a niektórzy właśnie w tym chcą upatrywać przyczyn napadu.

Mnóstwo gwiazd pośpieszyło jednak Kim na ratunek, wśród nich szef i gospodarz serialu "Carpool Karaoke", James Corden, który powiedział: "Ludzie, którzy uważają, że żarty o Kim Kardashian są na miejscu, powinni pamiętać, że jest to matka, córka, żona i przyjaciółka. Bądź dobry albo milcz". Dziennikarz i prezenter Piers Morgan również pośpieszył z deklaracją: "Jest mi naprawdę przykro z powodu tego, co spotkało Kim Kardashian, to musiało być przerażające".

Nie wszystkie wątki incydentu są jeszcze zbadane, mówi się, że w napad mógł być zamieszany ktoś z ochrony gwiazdy...

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kim Kardashian
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy