Wojciech Zieliński: Trzeba walczyć

Pana bohater w "Lekarzach" jest niedowartościowany?

Wojciech Zieliński: - Ma kompleks małego miasteczka, z którego się wywodzi. Główną rolę w jego życiu odgrywała matka. Relacje z kobietami nie są więc dla niego proste. Bywa męskim szowinistą.

To też bardzo ambitny typ...

- Daniel ma mocną potrzebę wchodzenia po szczebelkach kariery. Przykleił się do prof. Florczyka, by wykorzystać jego kontakty. Ale już poczuł się pewniejszy siebie, nieco się zmienił - zaczął jeździć na motocyklu, ubierać w skórzaną kurtkę. I uległ wypadkowi.

Co będzie w trzecim sezonie?

- Scenarzyści i ja postawiliśmy na nową odsłonę Ordy. Chcemy pokazać człowieka, który pod wpływem osobistej tragedii zaczyna patrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy.

Prywatnie też ma pan za sobą ciężki wypadek i długi pobyt w szpitalu.

- Miałem przykre zdarzenie w teatrze. Zresztą już w dzieciństwie przydarzały mi się różne sytuacje: a to złamałem obojczyk, a to pies mnie pogryzł. Miałem też wypadek samochodowy. Doświadczenie szpitalne więc posiadam.

Nie boi się pan widoku krwi, jak Paweł Małaszyński?

- Pod tym względem mógłbym być chirurgiem. Narządy wewnętrzne mnie nie brzydzą. Gdy zaczynaliśmy kręcić 'Lekarzy', przeszedłem szkolenie i nawet asystowałem przy prawdziwej operacji amputacji nogi. Trzymałem haki i przyrządy medyczne. Jednak przez inne względy nie mógłbym wykonywać tak trudnego zawodu.

Ćwiczy pan krav magę...

- Trenując, mogę wyrzucić z siebie złe emocje. Również biegam, bo chciałbym kiedyś wziąć udział w triathlonie. W tym względzie jestem ambitny jak Orda. Po moich wypadkach miałem całe życie siedzieć na wózku, potem mówiono mi, że będę kuleć. Walczyłem i pokazałem, że się da. Trzeba walczyć!

Rozmawiała Ewa Modrzejewska.

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!