Reklama

Wdzięczny widzom za wsparcie

Półtora roku temu Krzysztof Ziemiec bardzo ciężko się poparzył. Wrócił już do pracy, ale ciągle chodzi na rehabilitację. Teraz cieszy się każdą chwilą z rodziną, bo wie, jak łatwo to stracić.

Po pierwszych prowadzonych po długiej przerwie "Wiadomościach" prezenter podziękował widzom za wsparcie i życzliwość.

"Dostawałem mnóstwo listów i telefonów od obcych ludzi. Niektórzy zatrzymywali mnie na ulicy, inni odwiedzali w szpitalu. Pewien mężczyzna podszedł do mnie, gdy leżałem tuż po wypadku i powiedział, że oddał dla mnie krew. Wyszedł niestety, zanim zdążyłem zareagować" - opowiada Ziemiec.

Dziennikarz twierdzi, że wypadek w żaden sposób nie przewartościował jego priorytetów życiowych.

"Przed wypadkiem, tak samo jak i teraz, najbardziej ceniłem rodzinę, ale pojawiły się refleksje, jak łatwo można stracić to, co dla nas najważniejsze. Wcześniej nie docierała do mnie też prawdziwość powiedzenia: Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Teraz rozumiem to doskonale" - tłumaczy.

Reklama

Prezenter na razie nie musi jeszcze godzić na siłę pracy ze zobowiązaniami wobec rodziny.

"Pracuję niewiele, bo przede mną jeszcze jedna operacja. Mogę więc spędzać dużo czasu z dziećmi, odbierać je ze szkoły, przedszkola i odrabiać z nimi lekcje. Tylko gotowania się nie podejmuję. Moje możliwości to parówki i herbata" - śmieje się.

Zawsze mówił, że jego zawodowe obowiązki nie kończą się wraz z wyjściem z redakcji. Jak przyznaje, to się nadal nie zmieniło.

"Ostatnio po przyjściu z pracy, musiałem obejrzeć wiadomości w konkurencyjnych stacjach. Po prostu zawsze muszę być przygotowany do pracy" - zarzeka się.

Jednak zaraz dodaje, że cały swój wolny czas spędza z rodziną.

"Odłożyłem na półkę własne zainteresowania czy wyjazdy z kolegami. Wolę ten czas spędzać z żoną i dziećmi, na nartach, czy na naszej działce pod Warszawą" - mówi.

Dziennikarz zdradza także swoje najbliższe plany i marzenia.

"Wrócić na dobre do zawodu i żeby widzowie myśleli, że było warto na mnie poczekać" - twierdzi.

"I żeby nie było gorzej niż teraz" - dodaje.

Czytaj także:

Wraca do "Wiadomości"

Znany prezenter cudem przeżył

Telemax
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy