Reklama

Warto walczyć o marzenia

Sam nie lubi tańczyć, ale potrafi dostrzec talent. Maciej Dowbor opowiada o emocjach, jakie wzbudził w nim program "Tylko taniec. Got to dance" i zdradza, komu z finalistów po cichu kibicował.

"Tele Tydzień":Program "Got to dance" to pański prezenterski debiut w programie typu talent-show. Jak wrażenia?

Maciej Dowbor: - Od razu powiem, że to jedna z moich ulubionych form telewizyjnej rozrywki. Ma coś obiektywnego - dalej przechodzą tylko ci uczestnicy, którzy potrafią skupić na sobie uwagę i zyskają akceptację widzów.

Czyli podobało się panu?

- Tak! Dodatkową zaletą jest dla mnie to, że nie pracowaliśmy z postaciami z show-biznesu - celebrytami. Pomagaliśmy zwykłym utalentowanym ludziom, którzy zdobyli się na występ w 'Got to dance'. Część z nich zobaczyła dzięki temu świat dotychczas dla nich niedostępny. Część pokonała swoje kompleksy, inni zrealizują swoje marzenia, a jeszcze inni zostali pozbawieni złudzeń.

Reklama

Na eliminacje zgłosiło się dużo tancerzy pozbawionych talentu?

- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie (śmiech). Nie jestem ekspertem od tańca, ale przygotowując się do programu, obejrzałem dużo zagranicznych produkcji tego typu. Opatrzyłem się i potem, już na naszych castingach, widziałem wiele osób, które po prostu nie czuły rytmu.

Czy któryś z uczestników zrobił na panu szczególne wrażenie?

- Było kilka takich postaci. Jedna z nich to Robert Krajewski - górnik, który 'po godzinach' jest breakdancerem. Kolejna osoba to Dawid Ignaczak, któremu osobiście bardzo kibicowałem. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, z jakim poświęceniem oddają się swojej pasji. To właśnie oni sprawili, że wielu ludzi uwierzy, że warto walczyć o siebie i swoje marzenia.

A jak się panu pracowało z Katarzyną Kępką?

- To jedna z najlepszych dziewczyn, z jaką prowadziłem program! Lubię pracę w duecie, ale żeby był tzw. freestyle i swoboda trzeba utrzymywać balans, wsłuchiwać się w partnera. Nam się udało. Jest tylko jedna osoba, z którą pracuje mi się równie dobrze - Maciek Rock.

Żal panu, że to już finał?

- Nie będę miał czasu żałować, bo wkrótce - 19 maja - zaczynamy precastingi do drugiej edycji.

Czy poza kolejną edycją show i "Się kręci" ma pan w planach nowe telewizyjne projekty?

- Inne pomysły na razie odłożyłem. Poza tym pochłania mnie moja nowa pasja - przygotowuję się do triathlonu. Codziennie mam wyczerpujące treningi.

Rozumiem wobec tego, że tańcem się pan nie zaraził?

- Nie (śmiech). Konkurencja wiele lat kusiła mnie propozycją występu w pewnym programie, ale konsekwentnie odmawiałem. W tańcach towarzyskich siebie nie widzę. W 'Got to dance' najbardziej podobały mi się formacje wywodzące się z nurtu streetdance i to im kibicowałem.

Z Maciejem Dowborem rozmawiała Joanna Bogiel-Jażdżyk.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Maciej Dowbor | dance
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy