Reklama

Waleczny Wojciech Zieliński

Wojciech Zieliński, znany m.in. z serialu "Lekarze", bez względu na role, jakie gra, cały czas dba o tężyznę fizyczną. Od siedmiu lat trenuje krav magę, a od dzieciństwa ćwiczy wschodnie sztuki walki - taekwondo i jujitsu.

Czy nim stałeś się biegły w sztukach walki, zdobyłeś czarny pas pojedynkując się z chłopcami ze szkoły czy podwórka?

Wojciech Zieliński: - Zawsze szybko reagowałem, płynęła we mnie gorąca krew. Nigdy nie lubiłem nadstawiać drugiego policzka. Mimo że od wielu rówieśników byłem niższy wzrostem, nie kuliłem ogonka.

Jakie sztuki walki poznałeś?

- Od szkoły średniej zacząłem ćwiczyć taekwondo. Później, na początku studiów, wziąłem się za jujitsu. Kolejnego sposobu walki uczyłem się, przygotowując się do filmu "Idealny facet dla mojej dziewczyny". Grałem tam komandosa i miałem scenę walki z Magdą Boczarską, w oparciu o system krav maga. Tak mi się to spodobało, że krav magę uprawiam do tej pory.

Reklama

Co jest wyjątkowego w krav madze, tym izraelskim systemie walki?

- Już po roku trenowania tego systemu walki można sprawnie wykorzystywać go w czasie samoobrony. Jeśli chodzi o taekwondo czy jujitsu, trzeba wielu lat pracy, by osiągnąć jakieś efekty w konfrontacji ulicznej.

Po co ci te sporty walki?

- Trenuję, gdyż pomaga to mojej psychice. Czuję się lepiej. Krav maga to dla mnie rodzaj medytacji, bo jestem skoncentrowany tylko i wyłącznie na ćwiczeniach. Siłownia nie pozwala mi tak łatwo uciec od problemów codzienności. W krav madze, jeśli nie skupię się wyłącznie na treningu, po prostu dostanę w łeb. Nie chodzi o to, że boję się ataku na ulicy, bo staram się nie prowokować i nie przyciągać niebezpiecznych sytuacji. Jestem z Łodzi i dobrze wiem, że są miejsca, gdzie wieczorami się nie chodzi.

Czy odkryłeś ostatnio jakiś nowy sport?

- Tak, szermierkę. W Teatrze Współczesnym gram z Borysem Szycem w "Hamlecie". Przypadła mi rola Laertesa, brata Ofelii. W spektaklu mamy scenę pojedynku na florety. Dosyć długo ją ćwiczyliśmy. Wiemy, że jest efektowna, bo dużo ludzi nam to mówi. Spektaklu nie graliśmy trzy miesiące i ostatnio musieliśmy z Borysem wziąć kilka lekcji u trenera. Już wiem, że szermierka to nie jest sport dla mnie. Krav maga nauczyła mnie innego poruszania ciałem. Gdy się skupię na próbach, to fechtowanie w miarę mi wychodzi, ale gdy muszę to robić z emocjami Laertesa - mściciela, popełniam błędy.

Rozmawiał Andrzej Grabarczuk (PAP Life).

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy