Reklama

W podwójnej roli

Latami pracował na swoją mistrzowską pozycję. Wyniesiony na sportowy piedestał, równie szybko stał się w środowisku persona non grata. Spektakl Teatru Telewizji przypomni niejednoznaczną historię Jerzego Pawłowskiego.

Kiedy młody Jurek odkopał na podwórzu starą szablę, nikt nie przypuszczał, że to zdarzenie zdeterminuje całe jego życie. Fascynacja szermierką uczyniła z niego mistrza wszech czasów. Sześciokrotny olimpijczyk, dziewiętnaście razy stawał na podium mistrzostw świata i niewiele mniej mistrza Polski. Dlaczego zatem tak rzadko wspomina się tego niesamowitego sportowca? Ponieważ jego decyzja o podjęciu współpracy z CIA na długie lata wymazała go z kart historii...

Jego przygoda z szermierką na poważnie zaczęła się, gdy miał 17 lat. Rok później był już w kadrze narodowej! Niedługo potem odnoszący sukcesy sportowiec został zmuszony do przyjęcia "propozycji nie do odrzucenia". Komunistyczne służby pojmały jego ojca, który podczas wojny był żołnierzem Armii Krajowej. Jerzy zgodził się na werbunek do kontrwywiadu wojskowego PRL, aby uchronić ojca przed wyrokiem śmierci. - Nie miał wyjścia, ale już wtedy poprzysiągł zemstę władzy ludowej - wyjaśnił w jednym z wywiadów syn szablisty.

Reklama

Realizował swój plan krok po kroku. Zdobywał kolejne medale, wygrywał mistrzostwa, został magistrem prawa, znał biegle kilka języków, a także... postanowił zgłosić się do amerykańskiej agencji wywiadowczej CIA. Na jej polecenie zapisał się do PZPR. Uzyskał nawet rekomendację samego Gomułki!

W ciągu dwudziestu lat współpracy z Amerykanami, Pawłowski odniósł sukces nie mniejszy niż w sporcie. W tym czasie zdemaskował pięciu sowieckich agentów w strukturach NATO oraz jednego w księgowości... centrali CIA, który przekazywał do Moskwy informacje o wydatkach agencji.

Niestety, w 1975 roku olimpijczyk został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz USA. Rok później zapadł wyrok: 44-letni medalista został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Jego rodzina dotknięta społecznym ostracyzmem pozostała bez środków do życia, zasądzono także przepadek mienia. Po odbyciu 10 lat i 44 dni kary wyszedł na wolność po ułaskawieniu przez Radę Państwa.

W ramach akcji pomiędzy CIA i KGB był wśród pięciu aresztowanych agentów CIA, których Polska chciała wymienić na moście w Poczdamie na swojego asa wywiadu, Mariana Zacharskiego. Czterech z nich wyjechało do USA, natomiast Pawłowski... wrócił do Polski! - Konsul generalny USA namawiał mnie do wyjazdu. Zostałem dlatego, że to był mój kraj i to komuniści powinni wyjechać do Rosji, jeśli im pobyt w Polsce nie odpowiadał. Ja mam swoje żelazne zasady - wspominał po latach w rozmowie z dziennikarzami. Nie przypuszczał jednak, jak trudno jest być w swojej ojczyźnie wrogiem publicznym nr 1...

Dostał wilczy bilet - Polski Związek Szermierczy zakazał mu dalszych startów. Jego nazwisko zostało usunięte z encyklopedii, medale zdobywała "Polska"', a nie Jerzy Pawłowski. Postanowił poświęcić się malowaniu pejzaży. Pierwsze powstały w latach 80. podczas odsiadki. Nie miał dostępu do farb, więc malował pastą do zębów zmieszaną z długopisowym tuszem. Przetrwał wszystkie szykany, nie chciał spędzić reszty życia procesując się w sądzie. Zmarł w 2005 roku.

Dwa lata później powstał spektakl "Kryptonim 'Gracz'", który pomógł oczyścić nazwisko olimpijczyka, o którym mówiono źle albo wcale. Obecnie wszelkie wątpliwości na temat swojego taty rozwiewa na facebookowej stronie "Jerzy Pawłowski - strona autoryzowana przez rodzinę" jego syn Michał. I jest przekonany, że historia upomni się o szablistę wszech czasów...

Natalia H. Łuczak

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy