Reklama

W podwójnej roli

W cyklu historii znad rozlewiska pojawiła się na krótko jako mama Barbary, Bronia ("Dom nad rozlewiskiem"). Teraz wróciła jako pozornie niesympatyczna, a w gruncie rzeczy ogromnie zagubiona Agata.

Rzadko się zdarza, żeby aktorka zagrała w tym samym serialu dwie role. W "Domu nad rozlewiskiem" była pani Bronią. Teraz - w "Nad rozlewiskiem..." - gra pani Agatę, koleżankę Marysi (Olga Frycz)...

Orina Krajewska: - Widać spodobałam się produkcji. Ta dziewczyna to kontrowersyjna postać - z jednej strony zaradna, ambitna, waleczna, z drugiej jest typem karierowiczki, która bez wahania wykorzystuje swoje walory, by osiągnąć sukces.

- Trochę czasu minęło, nim oswoiłam się z tą postacią, nie rozumiałam jej do końca, zwłaszcza że sama mam inne podejście do życia. Potem jednak zaczęłam coraz lepiej pojmować jej determinację, to, że jest zdana wyłącznie na siebie i musi sobie jakoś radzić, że wyrosła w bardzo trudnej sytuacji rodzinnej i nie ma dokąd wracać, że bardzo pragnie ciepła, miłości, której tak wiele jest w otoczeniu Marysi, a jej brakuje od zawsze.

Reklama

Aktorskiego "fachu" uczyła się pani za granicą, jest pani absolwentką londyńskiej szkoły teatralnej. Dlaczego zdecydowała się pani na studia akurat tam?

- Po maturze wyjechałam na rok do Paryża, uczyć się francuskiego, co niespecjalnie mi się udało (śmiech). Zapisałam się za to na kursy aktorskie i poznałam dziewczynę z Londynu, która bardzo mi tę szkołę polecała. Miała rację!

Rok w Paryżu, dwa lata w Londynie - które z tych miast wspomina pani lepiej?

- Zdecydowanie Londyn. Paryż jest imponujący, ale niełatwy. Czułam się w nim obca. W Londynie chyba każdy ma wrażenie, że stanowi jego cząstkę. To miasto otwarte, w którym wszystko jest dozwolone.

Jednak pani wróciła. Dlaczego?

- Trochę z tęsknoty, trochę z racjonalnego myślenia, bo role, które mogłabym dostawać tam, są jednak bardzo ograniczone. Z uwagi na obcy akcent.

Nie pomaga w karierze bycie córką gwiazdy?

- Dużo osób mnie o to pyta, a ja jakoś nie zauważam, żeby mi było z tego powodu łatwiej. Pochodzę z artystycznej rodziny - mama aktorka, tata tłumacz dramatów teatralnych, mój przyrodni brat, Xawery Żuławski, jest reżyserem. Ale każde z nas, mimo pewności wzajemnego wsparcia i kibicowania sobie, dociera do swoich celów własną drogą.

- Co prawda, wyrosłam już z tych lat, kiedy na siłę chciałam być 'Zosią-samosią', ale nadal cenię sobie zdrowy dystans między nami. Mam nadzieję, że jeśli kiedyś uda mi się osiągnąć w zawodzie sukcesy i wyróżnienia, to będę je zawdzięczać głównie sobie i swojej pracy.

Rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: rozlewiska | NAD | role
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy