Reklama

Tomasz Lis: "Dałby w mordę"

Tomasz Lis w rozmowie z radiem TOK FM odniósł się do afery na Przystanku Woodstock, kiedy 23-latek z Białegostoku, Oskar Wądłowski, uderzył Grzegorza Miecugowa. "Ja bym chyba nie wytrzymał, wstał i w mordę dał" - przyznał dziennikarz.

Do zdarzenia doszło podczas nadawanego na żywo z Przystanku Woodstock programu "Szkło kontaktowe", który prowadził Miecugow.

"Była to forma manifestu, którego celem było dostać się przed kamery TVN24 w programie na żywo i pokazanie ludziom - głównie widzom TVN24 oraz internautom, iż Polacy mają już dosyć kłamstw i kreowania stronniczej, lewicowej wizji Polski i świata przez TVN24, jej dziennikarzy oraz inne stacje telewizyjne i dziennikarzy medialnych" - Wądłowski, który jest białostockim działaczem Kongresu Nowej Prawicy, podał w rozmowie z "Czasem Białegostoku" powody napaści na dziennikarza.

"Podziwiam Grzegorza, który zachował się bardzo dobrze, że nie zareagował. Ja chyba nie byłbym w stanie nad sobą zapanować. Wstałbym i nie nadstawiał drugiego policzka, tylko w mordę bym dał. To jest coś upokarzającego. To nawet nie jest akt agresji, tylko w pewnym sensie zrzucenia z siebie wstydliwości sytuacji, gdy człowiek siedzi bezradnie, podchodzi jakiś troglodyta i wali go po głowie" - Tomasz Lis odniósł się w TOK FM do ataku na dziennikarza TVN24.

Reklama

"Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby w Częstochowie ktoś podniósł rękę i szarpnął ojca Rydzyka" - zastanawiał się Lis. "Nie szukalibyśmy drugiego dna, tylko byśmy powiedzieli "chamstwo, agresja, potępienie". Koniec dyskusji. A tu na wszystkich prawicowych portalach była wybitnie trudno skrywana schadenfreude. Potem podkreślano we wpisach, kto jeszcze powinien dostać po ryju, żeby sprawiedliwości dziejowej stało się zadość. Ja też jestem na tej liście" - powiedział dziennikarz.

Warto nadmienić, że Grzegorz Miecugow nie był jedyną gwiazda TVN-u, którą zaczepił Wądłowski. 23-latek zadał też prowokujące pytanie Kubie Wojewódzkiemu, który był gościem Akademii Sztuk Pięknych. Mężczyzna przyznał, że obraził go program, w którym showman do spółki z Markiem Raczkowskim wtykali polskie flagi w psie kupy i stwierdził, że stacji należał się ta ten eksces przynajmniej "miliard złotych" kary (KRRiT nałożyła na TVN 471 tys. złotych kary).


Głos w sprawie incydentu z Wądłowskim zabrał także na łamach "Newsweeka" sam Miecugow. "Mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem dumny z tego, gdzie pracuję, i nie uważam, że TVN kłamie. To znaczy TVN, podobnie jak wszystkie inne media, może mieć swoje potknięcia, zbyt łatwo dawać się sprowadzić na złą drogę, ale nie mam poczucie, że kłamie" - Miecugow mówi w rozmowie z tygodnikiem.


Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy