Reklama

Telewizja to jego specjalność

Rinke Rooyens, pochodzący z Holandii właściciel firmy Rochstar, w której powstały m.in. programy "Gwiazdy tańczą na lodzie", "Szymon Majewski Show" i "jak Oni śpiewają", mówi o telewizji, potrzebie rozrywki i specyfice polskiej widowni.

W wywiadzie dla "Przekroju", producent wskazuje jakie są różnice pomiędzy pracą w telewizji holenderskiej i polskiej - w jego rodzinnym kraju wszystko jest idealnie zorganizowane, a dzień pracy trwa od 9.00 do 17.00. W Polsce panuje chaos, a jednak taka atmosfera ma swój urok - wymaga natychmiastowego reagowania i ratowania sytuacji.

"Najbardziej lubię, jak w programach na żywo coś się wali. Jestem w swoim żywiole, mogę szybko reagować i ratować. I zawsze się udaje" - mówi Rooyens.

Z drugiej strony, polskie realia nie potrafią pomagać rozwijać się popularnym osobom, dać im szansy na zaistnienie.

Reklama

"Telewizja wygrywa swoją oglądalność, a zwycięzców pozostawia samych sobie, nie interesuje się nimi" - Rooyens zaznacza, że potrzebne są specjalne programy dla lubianych osób.

Natomiast jakość programu zależy od "nakręcenia" - Holender kipi energią i zaraża nią swoich współpracowników. Choć nie zawsze się to udaje - na przykład program "Dwururka" z Kazimierą Szczuką i Wojciechem Jagielskim został zdjęty po trzech emisjach, mimo wysiłków producenta, w tym wyjazdu z prowadzącymi... do Wenecji, by mogli się lepiej poznać.

Według Rooyensa, rozrywka jest "zapomnieniem siebie i swojego życia", ale również możliwością powiedzenia sobie "nie jest źle".

"To zwykli ludzie stanowią polską widownię" i do takiej swojskiej widowni kierowane są programy. Mimo obecnej mody na casting show, czyli takie programy, jak "Taniec z gwiazdami", czy "jak Oni śpiewają", Rooyens twierdzi, że jeszcze wrócimy do najprostszej rozrywki. Póki co, w Polsce właściciele stacji boją się prawdziwych emocji, nie wierzą w ich siłę.

Holender twierdzi również, że Polacy nie lubią żartów z Kościoła i prawdziwej wojny politycznej: "Bo wy tutaj nie mówicie prawdy, wszystko jest głośno, ale naokoło".

Rooyens wyjaśnia, czym według niego jest osobowość telewizyjna - najważniejsze są umiejętności zapanowania nad studiem, prowadzenia ciekawej rozmowy, wysuwania kogoś na pierwszy plan, samemu usuwając się na drugi, a jednocześnie pozostając gwiazdą. Trzeba być sobą, niekoniecznie przystojnym, czy pięknym, ale kimś, z kim widz może się zidentyfikować, u czyjego boku chciałby stać.

Odnoszący kolejne sukcesy producent nie ma zamiaru na nich poprzestać - planuje się rozwijać, zajmować nie tylko rozrywką, ale też serialami, teatrem, musicalem, wszystkim, co jest związane z mediami. Jak mówi, osiągniecie wymarzonej pozycji zajmie mu jeszcze osiem lat.

Przekrój
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy