Reklama

Szymon Majewski: Boję się Krystyny Jandy

W piątek Szymon Majewski zadebiutuje na deskach Och-teatru. Zagra w spektaklu, który sam napisał. Zobaczymy go w monologu o relacjach damsko-męskich "One Mąż Show". Jak wspomina, z przystanku spod dawnego kina Ochota jeździł autobusem na randki z przyszłą żoną...

Twój spektakl będzie miał premierę w Och-teatrze na warszawskiej Ochocie. Wcześniej mieściło się tam kino Ochota. Czy masz jakieś wspomnienia związane z tym miejscem?

Szymon Majewski: - Kino Ochota to oprócz Starego Miasta jedno z magicznych miejsc mojego dzieciństwa. Wychowywałem się nieopodal, na ulicy Szczęśliwickiej. Cały czas zresztą jest tam mieszkanie mojej mamy. W kinie Ochota pierwszy raz zobaczyłem, jak bije się dwóch facetów. Nomen omen, do bójki doszło przed projekcją "Wejścia smoka". Kino było przepełnione, pani w kasie zdublowała bilety. To wywołało spięcie. Panów próbowały rozdzielić żony. Dzięki tym dżentelmenom już, jako ośmiolatek zasmakowałem kina 3D (śmiech). Później, jako młokos z przystanku spod kina Ochota jeździłem autobusem linii 157 na swoje pierwsze randki z przyszłą żoną...

Reklama

Jak doszło do realizacji "One Mąż Show"?

- Od trzech lat piszę felietony do "Zwierciadła" zatytułowane "Życie w pożyciu". Są o mnie i mojej żonie. Ludzie ciekawie je odbierają. Zdarza się, że podchodzą do mnie i mówią: "Panie Szymonie. Mam tak samo ze swoją żoną". Albo: "Panie Szymonie, Jezus Maria, jakbym czytała o moim mężu". Historie, o których piszę są podkoloryzowane, ale 90 procent to prawda. Te felietony są być może lekką próbą zemsty na gatunku kobiecym, który rośnie w siłę, podczas gdy my, mężczyźni, powoli zwijamy się jak ślimaki. Właśnie o relacjach kobieta-mężczyzna, mąż-żona opowiadam w spektaklu. Do zrobienia stand-upu ostatecznie przekonał mnie Maciej Nowak, krytyk teatralny i kulinarny. Pół roku temu spotkaliśmy się w knajpie. Zaczęliśmy rozmawiać. Maciek poradził mi, że jako 47-latek jestem w najlepszym wieku na taki monolog, bo już coś wiem o życiu.

Co działo się dalej?

- Zadzwoniłem do Krystyny Jandy i zapytałem: "Co pani na to, żebym wyszedł i opowiedział o mojej żonie?". Odpowiedziała: "Byłoby cudowne. Wyślij mi tekst". Przeczytała go z Marysią. Powiedziały, że jest to nie tylko śmieszne, ale i wzruszające... Zaczęliśmy robić próby. Ćwiczę od 2,5 miesiąca. Najpierw przeraziło mnie, że muszę nauczyć się 20 stron tekstu, mimo że mam mówić o historiach, które znam. Ostatni raz uczyłem się czegoś na pamięć jeszcze w liceum. Zawsze wyznaczano mnie do recytacji. Co ciekawe, recytowałem nawet wiersze na rocznicę rewolucji październikowej (śmiech). Po prostu musiałem, nie miałem wyboru. Dziadek AK-owiec cały czas mi to wypominał. Mam nadzieję, że z tego powodu nie mam w IPN-ie teczki...

Artystyczną opieką nad projektem objęły Krystyna Janda i Maria Seweryn. Czy nie boisz się Jandy, artystki, która jest pomnikową postacią polskiej kultury?

- Za 45 minut mam ostatnią próbę z panią Krystyną, boję się strasznie... Gdy mam próby przed Marysią, czy innymi osobami, potrafię się wyluzować. Ale gdy ogląda mnie pani Krystyna, jestem zdenerwowany. Nawet nie zdaje sobie sprawy, jaką ma siłę.

Jak na pomysł spektaklu zareagowała twoja żona?

- Przed wysłaniem tekstu, dałem go do przeczytania Magdzie. Wykreśliła tylko jedną rzecz. Fragment, w którym mówię, że moja żona jest nieprzytomna do godz. 11, ponieważ ma bardzo niskie ciśnienie. Zaprotestowała: "Nie przesadzaj! Napisz, że do 10. Nie rób ze mnie takiej ofiary". Resztę zaakceptowała. Na premierze nie będzie ani jej, ani moich dzieci, bo dodatkowo by mnie to stresowało. Obejrzą mnie później. Pani Krystyna i Marysia powiedziały mi, że jest taka zasada, że znajomych usadza się możliwie jak najdalej, by ich nie widzieć, bo siłą rzeczy zaczynamy mówić do nich. Mam wrażenie, że dużo lepiej konfrontować się z zupełnie obcymi ludźmi.

Jak odstresowujesz się między próbami?

- Boksuję. Od trzech lat chodzę na zajęcia sekcji bokserskiej Legii Warszawa. Wszyscy się śmieją, gdy widzą mnie w rękawicach. Dla człowieka takiego jak ja, który nieustannie przeżywa niepokój, uderzanie w worek do idealny sposób, żeby wszystko z siebie wyrzucić. Mam nawet swój firmowy cios, ale mój trener powiedział, że nie wchodzi w grę. To uderzenie z dwóch rąk. Nazwałem je lewy prawy prosty jednoczesny. Chcę je opatentować.

------------------------------------------------------------------

Szymon Majewski - dziennikarz, showman, prezenter radiowy i telewizyjny, satyryk i aktor. Pracował m.in. w Radiu Zet i telewizji TVN, w której prowadził programy "Mamy Cię!", "Szymon Majewski Show" i "HDw3D Telewision". Po odejściu z telewizji w 2011 roku, angażuje się w różnorodne projekty. Był gwiazdą w kampanii reklamowej PKO Banku Polskiego, budził Polaków w programie Radia Eska - "Szymorning". Na kanale YouTube prowadzi kanał SzymonMajewskiSam. Prywatnie mąż i ojciec dwójki dzieci. Ma 47 lat.

Premiera "One Mąż Show" odbędzie się 13 czerwca w Och-Teatrze.

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: one | Szymon Majewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy