Reklama

Słucha i chce pomóc

Jedna z najsławniejszych dziennikarek w kraju wbrew opinii nie przekracza wszystkich granic.

To już 13 lat "Rozmów w toku". Nigdy nie miała pani dosyć?

Ewa Drzyzga: - Dosyć? Czego właściwie? Rozmów, wymiany myśli, tego, że wciąż się czegoś uczę? Nie! Choć czasami mam dość, że niektórzy pogardliwie mówią o moich gościach. Boli mnie, gdy z taką łatwością przyklejamy innym łatkę 'tych gorszych'.

Jak zdobywa pani zaufanie rozmówców?

- Myślę, że ufamy tym, którzy są uważni, którzy słuchają, starają się nie naruszać granic, chronią nas, dobrze o nas myślą. I chcą pomóc. Tylko tyle i aż tyle.

Reklama

Czy pytania tabu rzeczywiście dla pani nie istnieją?

- W odpowiednich okolicznościach, w odpowiedni sposób można spróbować zadać najbardziej intymne pytania. Jednak gdy czuję, że to mogłoby być zbyt bolesne dla mojego rozmówcy, nie robię tego.

Co dają pani prywatnie spotkania z gośćmi programu?

- Część jest przestrogą, część zaś wskazówką, jak żyć. Inne wyzwalają uśmiech i pozytywne wibracje. Każdy potrzebuje dobrej energii. Mam szczęście, że często doświadczam jej w pracy.

W zawodzie dziennikarza liczy się przede wszystkim...

- Dziennikarz nie może zapominać, że reprezentuje tego, dla kogo pracuje, czyli słuchacza, czytelnika lub widza. Im powinien być wierny.

Czy któraś z rozmów szczególnie utkwiła pani w pamięci?

- Nie potrafię wymienić jednej. Każdego tygodnia wydaje mi się, że to była właśnie ta rozmowa, którą zapamiętam na długo. Potem okazuje się, że znowu spotykam kogoś, kto w sposób szczególny ujął mnie swoją wrażliwością, zadziwił tokiem myślenia, podbudował odwagą czy postawił przede mną kolejne wzywanie.

Na czym, pani zdaniem, polega fenomen "Rozmów w toku"?

- To prawda emocji moich gości.

Ludzie zaczepiają panią na ulicy, by zwierzyć się z problemów?

- Podchodzą, uśmiechają się, pytają o moich rozmówców, ale też jak znaleźć dobrych specjalistów, bo wielu z nich nie wie, gdzie szukać sprawdzonych fachowców.

Poznaje pani niezwykłe historie. Nie myślała pani, żeby nakręcić dokument lub napisać książkę?

- Kształt reportażu noszą moje wyprawy za granicę. Taki charakter miał zapis podróży do Kambodży, czyli opowieść o dzieciach sprzedawanych z biedy do domów publicznych i ludziach poparzonych kwasem - ofiarach wymierzanej własnymi rękoma sprawiedliwości. W podobny sposób pokazaliśmy problem handlu małoletnimi po trzęsieniu ziemi na Haiti. A książka? Zobaczymy...

Rozmawiała Małgorzata Pokrycka.

Warto przypomnieć, że niedawno Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nałożyła na TVN karę w wysokości 250 tys. zł za emisję kilku odcinków "Rozmów w toku". Wszystko za sprawą widzów, których zbulwersowały poruszane w nich tematy i liczne wulgaryzmy. - Nie będę łagodzić języka moich gości, bo program straciłby wiarygodność - mówi Ewa Drzyzga. - To jedna z nielicznych audycji, gdzie ludzie mogą otwarcie powiedzieć o swoich problemach. Być może niektóre wulgaryzmy będą mocniej wyciszane. Wiele zmieniać jednak nie zamierzam - dodaje prowadząca talk-show.

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Kurier TV
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy