Reklama

Sam, ale nie samotny

Piątkowa "Kawa czy herbata?" należy do niego! I oczywiście do jego gości. - Jestem jedynym gospodarzem programu, ale w studiu nie czuję się osamotniony - mówi Maciej Kurzajewski.

O godzinie 7:30 na korytarzach w siedzibie Telewizji Polskiej nie widać żywego ducha. Dopiero w bufecie, przy studiu nr 4, gdzie powstaje "Kawa czy herbata?", słychać jakieś głosy. Beata Tadla rozmawia z Tomaszem Raczkiem, a Jarosław Kret z Tomaszem Sekielskim.

- Jarek, masz wejście, szybko do studia - słychać głos reżesera. - Jarek!!! Jarek w końcu podrywa się z kanapy i dwie sekundy później przed kamerą opowiada o temperaturze na najbliższy weekend.

Kiedy widzowie oglądają prognozę pogody, Maciej Kurzajewski ma chwilę na złapanie oddechu. Dziennikarza odwiedziliśmy w piątkowy wczesny poranek, kiedy po raz pierwszy sam prowadził "Kawę czy herbatę?".

Reklama

- Jakie są moje pierwsze wrażenia? Frajda, wielka radość. Dla dziennikarza telewizyjnego nie ma większego wyzwania, niż program na żywo - mówi nam Kurzajewski.

- Mam wrażenie, że zaczęliśmy 15 minut temu, a minęły dwie godziny. A to wszystko dzięki naszym ciekawym gościom - dodaje.

Dziennikarz jest nie tylko prowadzącym, ale ma wpływ na podejmowane w programie tematy i zapraszanych gości. W piątek rozmawiał m.in. z selekcjonerem polskiej kadry Waldemarem Fornalikiem, tancerką Krystyną Mazurówną i bokserem Mariuszem Wachem.


Z założenia piątki z Maciejem Kurzajewskim mają nas wprowadzić w dobry nastrój przed weekendem. Będzie także dużo sportu, w końcu Kurzajewski to przede wszystkim dziennikarz sportowy.

W studiu oprócz Jarosława Kreta wspomaga go także Beata Tadla, która odpowiedzialna jest za przegląd prasy.

Piątek zaczyna się dla niego o 3:45 rano. Wtedy wstaje do pracy. - Muszę przyznać, że jadę do studia w komfortowych warunkach, bo pustymi ulicami - śmieje się Kurzajewski.

- Wracam też wygodnie, bo kiedy wszyscy zmierzają do centrum, ja z niego wyjeżdżam. Dodaje, że nie ma problemu z wczesnym wstawaniem. Codziennie rano biega i kiedy tylko nadarzy się okazja, próbuje zarażać swoją pasją innych.

- Kiedy ktoś mi mówi, że nie ma czasu dla siebie i dla sportowej aktywności, odpowiadam: proszę wstać godzinę wcześniej. Chociaż wiem, że to może boleć - śmieje się.

Anna Woźniak

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy