Reklama

"Rozmowy w toku" ukarane

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podjęła decyzję o finansowym ukaraniu TVN za program "Rozmowy w toku" - informuje "Nasz Dziennik". Nieznana jest na razie wysokość kary, która może wynieść maksymalnie nawet pół miliona złotych. Określi ją przewodniczący KRRiTV, Witold Kołodziejski.

Decyzja o ukaraniu nadawcy pojawiła się w wyniku raportu z monitoringu kilkunastu odcinków "Rozmów w toku", przygotowanego przez Departament Programowy KRRiT. Główny zarzut dotyczył faktu, że program był emitowany w tzw. czasie chronionym, czyli między 6.00 a 23.00. Nadawca nie może wtedy emitować scen lub treści mogących mieć negatywny wpływ na prawidłowy fizyczny, psychiczny lub moralny rozwój małoletnich.

Głównym powodem interwencji miał być program dotyczący aborcji. Już w zapowiedziach "Rozmów w toku" można było usłyszeć historię pięciu kobiet w pigułce, np. "Zosia usuwała ciążę aż 9 razy. Czego dziś najbardziej żałuje?", "Ela nie jest pewna, ile miała aborcji - 7 albo 8. Nie zawsze też była pewna, kto jest ojcem dziecka, które usuwała", czy "Ewa pierwsze dziecko usunęła, kiedy miała 21 lat, potem rok po roku pozbyła się jeszcze - jak mówi - dwóch płodów".

Reklama

Tajemnicza "Ewa, 62 lata" z show Ewy Drzyzgi to w rzeczywistości Ewa Dąbrowska-Szulc, prawa ręka aborcyjnej bojówkarki Wandy Nowickiej, współzałożycielka walczącej o "prawo" do aborcji Federacji Na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.

Aborcyjnym show w "Rozmowach w toku" zajmie się na najbliższym posiedzeniu także Rada Etyki Mediów.

"Nasz Dziennik" staje się w ostatnich dniach głównym tropicielem telewizyjnej cenzury, ale wiarygodność tytułu jest mocno podejrzana.

Gazeta poinformowała w poniedziałek, że telewizja TVN odmówiła przyjęcia do emisji zwiastuna filmu "Generał Nil" z powodu zbyt drastycznych scen. "Pojawiły się zastrzeżenia co do treści tego spotu" - miał powiedzieć "Naszemu Dziennikowi" rzecznik TVN, Karol Smoląg.

Dziś Smoląg odpowiedział na sugestię "Naszego Dziennika": "Telewizja TVN nigdy nie odmówiła emisji spotu promującego film Generał Nil, a Biuro Reklamy TVN nie uzależniało wyemitowania spotu od spełnienia dodatkowych warunków przez zleceniodawcę".

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy